Nieopodal, nad brzegiem potoku, funkcjonowała mykwa, czyli rytualna łaźnia żydowska.
Synagoga została zdewastowana w czasie II Wojny Światowej, ale sam budynek przetrwał i był wykorzystywany m.in. jako stajnie dla koni. Rozebrano go po wojnie, w roku 1971.
Dziś na jego miejscu wznoszą się współczesne zabudowania.
Co ciekawe - do naszych czasów zachowały się drzwi myślenickiej bóżnicy!
Kto powinien odkupić drzwi starej synagogi w Myślenicach?
Kontrowersje. Cenny zabytek związany z Żydami może trafić w ręce prywatnego kolekcjonera albo ulec zniszczeniu
- To niebywałej klasy zabytek związany z Żydami. Gdyby trafił do rąk prywatnego kolekcjonera, byłaby to niepowetowana strata dla Myślenic - mówi wprost Marek Stoszek, prezes Myślenickiego Towarzystwa Historycznego, współpracownik Centrum Badań Holokaustu Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Informacja, że na jednym z portali internetowych wystawiono na sprzedaż drzwi z dawnej synagogi, dotarła do niego kilka dni temu z... Podkarpacia.
Ogłoszenie to odnalazł Jacek Koszczan, szef Stowarzyszenia Na Rzecz Ochrony Dziedzictwa Żydów Ziemi Dukielskiej "Sztetl Dukla".
I podniósł larum. Nie on jeden przejął się losem pamiątki po synagodze.
- To jest po prostu tragicznie smutne. Te drzwi to niemal ostatnia materialna pozostałość po wielopokoleniowej żydowskiej społeczności naszego miasta - mówi Agnieszka Cahn, wiceprzewodnicząca Stowarzyszenia "Wspólnota Myślenice", która od lat walczy o przywrócenie pamięci o myślenickich Żydach.
I Agnieszka Cahn, i Marek Stoszek postanowili uczynić wszystko, aby drzwi zostały w Myślenicach.
Zwłaszcza że są szczególne także z innego powodu - widać na nich ślady próby wtargnięcia do wnętrza bożnicy przez Adama Doboszyńskiego.
Był to członek Stronnictwa Narodowego, który w nocy z 22 na 23 czerwca 1938 r. dokonał najazdu na Myślenice. Jego bojówkarze splądrowali żydowskie sklepy i domy, a także próbowali spalić synagogę. Na drzwiach wystawionych na handel są ślady wyłamywania zamka. Może dlatego właściciel chce za nie 16 tys zł.
Burmistrz: "Niech kupią Żydzi"
- Nie widzę powodów, żeby oddawać je komuś za darmo. To nie 50, 80 czy 200 tysięcy złotych, ale normalna, uczciwa cena.
Skoro pocztówka z bożnicą z Myślenic kosztuje parę tysięcy złotych, to ile mają kosztować drzwi!? - pyta retorycznie Andrzej Bednarczyk (imię i nazwisko zmienione).
I opowiada, jak wszedł w posiadanie cennego zabytku. Kiedy kupił nieruchomość w Myślenicach, niekompletne drzwi odnalazł w graciarni.
I pewnie spaliłby je w piecu, gdyby nie odkryte wkrótce w budynku dokumenty.
Wynikało z nich, że matka poprzedniej właścicielki domu wystąpiła do rady narodowej o przekazanie jej dachówki i drzwi z rozbieranej w 1971 r. synagogi. Drzwi dostała, dachówki nie. Zachowała na to pokwitowanie.
Dzięki temu Bednarczykowi nikt nie może zarzucić kradzieży. Może więc również sprzedać drzwi legalnie.
Dyrektorka Muzeum Regionalnego "Dom Grecki" w Myślenicach Bożena Kobiałka nie ukrywa: - Jesteśmy nimi zainteresowani, ale nie za tak wygórowaną cenę. W zbiorach miejskiej placówki nie ma pamiątek po Żydach, nie licząc kolekcji fotografii z XX w.
Drzwi byłyby jak znalazł...
Jednak burmistrz Myślenic Maciej Ostrowski nie widzi powodów, dla których samorząd miałby wykładać publiczne pieniądze na zakup zabytku.
- W pierwszej kolejności powinni je kupić Żydzi. Nie należały do nas, należały do nich.
Napiszę w tej sprawie do gminy wyznaniowej w Krakowie - mówi Maciej Ostrowski.
- Żydzi takimi rzeczami nie kupczą, bo to tak jakby ktoś wystawił na sprzedaż relikwie z kościoła. Ładny byłby gest, gdyby właściciel przekazał drzwi do muzeum - stwierdza Tadeusz Jakubowicz, przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Krakowie.
Trudna historia
Żydzi nie mogli osiedlać się w Myślenicach do połowy XIX w., ale w 1900 r. było ich już prawie 500. Mieli sklepy, restauracje. Synagogę wzniesiono w 1876 r. przy ul. Berka Joselewicza.
22 sierpnia 1942 r. Niemcy spędzili wszystkich Żydów na rynek. Wywiezieni z Myślenic, zginęli w komorach gazowych obozu w Bełżcu.
Kiedy w 2004 r. Stowarzyszenia "Wspólnota Myślenice" chciało wywiesić w rynku upamiętniającą ich tablicę, krzyczano, że ściągną do miasta Żydów, a ci odbiorą Polakom majątki. Tablica zawisła, Żydzi nie wrócili. Za to są ich drzwi.
- Bardzo to przykre, że pan burmistrz nie widzi, iż dla przyszłych pokoleń myślenickich nie-Żydów mają one większą wartość niż dla Rotschildów gdzieś w świecie - kwituje Agnieszka Cahn.
Piotr Subik
29 kwietnia 2015
Źródło: dziennikpolski.24.pl
Myślenicka synagoga znajdowała się mniej więcej w tym miejscu: