Miechowice to bardzo ciekawa pod względem historycznym osada, niegdyś będąca odrębną miejscowością, funkcjonującą jako samodzielna gmina. Dziś jej obszar wchodzi w skład Bytomia, a miejscowość zdegradowana została do roli peryferyjnej dzielnicy. Ale za to jakiej ciekawej dzielnicy!
Na parafialnym cmentarzu przy ulicy generała Władysław Andersa nie zachowało się zbyt wiele starych nagrobków, większość przedstawia sobą współczesne aranżacje. Stało się tak dlatego, iż nekropolia ta od dziesięcioleci miała charakter rotacyjny, miejsca pochówków wykorzystywano ponownie do celów grzebalnych po upływie 20 lat, zazwyczaj zacierając ślad po osobie wcześniej pochowanej w danym miejscu.
Przykłady pomników sprzed II Wojny Światowej miały szansę zachować się w zasadzie jedynie na grobowcach rodzinnych, nadal użytkowanych oraz w wyjątkowych przypadkach wtórnego użycia przedwojennych nagrobków.
Pierwsza z zauważonych przeze mnie sygnatur pochodzi właśnie z takiego "dwustronnego" obelisku. Chociaż mam - ogólnie rzecz ujmując - mocno mieszane uczucia, odnośnie tego typu praktyk kamieniarskich, w tym przypadku muszę jednak przyznać, że grób państwa Jasnych niejako "ocalił" dawny nagrobek pana Felixa Lasczyk.
A wraz z nim - także sygnaturę gliwickiego kamieniarza o nazwisku Rose.