TomaszKus pisze:...Zaproponowałeś, aby spróbować znaleźć odniesienie do „jakiejś” budowli megalitycznej, więc weźmy pod uwagę wielka piramidę w Gizie, których spółrzędne geograficzne to
29.9792458 N oraz 31.134230 E
Natychmiast widać, że współrzędna północna piramidy Cheopsa to dokładnie prędkość światła w próżni wyrażona w [m/s]
Natomiast współrzędna wschodnia 31.1342300 Odbiega jedynie o 0.028171 Od liczby Pi.
Jeżeli przyjąć, (hipotetycznie), że współrzędna wschodnia wielkiej piramidy w Gizie powinna wynosić dokładnie liczbę Pi, czyli 31.415926 E to południk zero byłby oddalony od obecnego jedynie o około 30km w kierunku zachodnim...
Szczerze mówiąc nic nie rozumiem
Podstawa piramidy Cheopsa miała bok o długości ok. 230 m (trudno to dokładniej oszacować bo brakuje kamieni stanowiących licówkę". Wartości podajesz w stopniach a skąd pewność że zawsze dzielono okrąg na 360 stopni? I skąd ta pewność że Ci co budowali piramidę posługiwali się jednostkami systemu mks (tzn. metrem i sekundą)? W pierwszym poście podzieliłeś dwie wartości przez siebie i to było OK ponieważ iloraz dwóch wielkości będzie stały bez względu na to w jakich jednostkach wielkości te wyrazimy (podobnie jak Twoja uwaga odnośnie Merkurego
). A tu mamy ciekawą kombinację stopnia, metra. sekundy i położenia ściany piramidy (nie żadnych stosunków tylko bezwzględnych wartości podanych w konkretnych jednostkach). Swoją drogą jeżeli Ci megalityczni twórcy tak świetnie znali matematykę (liczba "pi") to czemu nie mierzyli kątów w radianach? No i powinniśmy raczej wrócić do pierwotnej definicji metra jako "okrągłej" części długości południka (lub równika jak kto woli). Tylko że wtedy posypie się nam ta dokładność w wyrażeniu prędkości światła... A czemu to budowniczowie piramidy a za nimi Bukowej mieliby przyjąć jakiś teoretyczny punkt daleko na zachodzie jako odniesienie do wyznaczanie długości geograficznej skoro znacznie łatwiej byłoby przyjąć samą piramidę (geometryczny środek jej podstawy)?
No cóż, każdy może liczyć co i jak chce ale osobiście pozostanę wobec takich wyliczeń sceptyczny
ps. wyda się to nie do uwierzenia ale kiedyś, na początku lat dziewięćdziesiątych płacąc rachunki mieszkaniowe pani w "okienku" podsumowała mnie na 699,99 PLN! Nie chciałem w to uwierzyć i poprosiłem ją byśmy razem sprawdzili czy w obliczeniu sumy nie ma błędu - nie było! Taki traf!