buba w kajaku

W dziale tym znajdują się opisy, zdjęcia oraz reportaże z wypraw i wycieczek
Posty: 2949
Rejestracja: czwartek 19 lut 2015, 23:08

buba w kajaku

Postautor: buba » środa 22 lut 2023, 19:25

Po raz drugi mieliśmy okazję używać tego środka transportu. Poprzednio rok wcześniej, w czerwcu 2021, płynelismy rzeką Wkrą. RELACJA: https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... -spyw.html

Nigdy nie sądziłam, że spływ kajakowy może mieć tyle wspólnego z wesołym miasteczkiem i popularną atrakcją ze zderzającymi się samochodzikami. Tu jest to samo - tylko na wodzie! I o tyle ciekawiej, że kajaki są mniej ogumowane, więc przeżycia są bardziej wyraziste ;) A może to tak wygląda tylko w upalne wakacyjne weekendy, gdy żądnych przygód kajakarzy jest więcej niż wody?

Obrazek

Z dodatkowych atrakcji lunaparkowych można wymienić także zjeżdżalnię, z której korzysta się razem ze swoim kajakiem. Ale po kolei :)

Czas akcji: początek lipca roku 2022.

Miejsce akcji: Mała Panew - bardzo urokliwa rzeczka, co daje się zaobserwować zwłaszcza w tych krótkich momentach, gdy akurat widać ją spod pływadeł i ludzkich cielsk.

Trasa: z Kolonowskiego do Krasiejowa.

Poniżej trochę fotek robionych w nielicznych momentach o większej sielskości i szerokiej przestrzeni.

Jeden z mostów na trasie - chyba kolejowy i chyba opuszczony.

Obrazek

Krajobraz z suchym konarem.

Obrazek

Obrazek

Krajobraz z kiścią liścia.

Obrazek

Krajobraz z glonem czy tam inną rzęsą wodną.

Obrazek

Obrazek

Buba z wiosłem. Cieszy ryja :)

Obrazek

Jedna z piaszczystych skarp. Miła, sielska, wygrzana... Wyłazimy - ale tu ładnie!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niestety niedługo zostaniemy zadeptani i trzeba będzie podjąć przyspieszoną ewakuację. Niesamowity jest instynkt stadny u ludzi - w pustym miejscu nigdy by się nie zatrzymali. Ale jeśli ktoś tam jest - Ooooo! To tam musi być coś ciekawego! Tam musi byc fajnie, bezpiecznie i pewnie coś rozdają za darmo. A im większy tłum się kręci, tym więcej kolejnych przybywa...

No nic nie poradzimy. Taki termin. Następny postój musimy chyba zrobić na grzęzawisku wśrod baszczu Sosnowskiego. Ale póki co wokół tylko płowe trawy.

Obrazek

Acz np. to miejsce ma potencjał piknikowy! Więcej niż dwa kajaki ciężko upchać!

Obrazek

W Staniszczu Małym jest "próg wodny" - mały wodospadzik, ktory pokonuje się po zjeżdżalni. Wszystko się oczywiście z lekka korkuje.

Obrazek

Obrazek

Tutaj muszę podjąć trudną decyzję - czy chcę sobie zjechać ze zjeżdżalni czy chce mieć zjeżdżalnię na zdjęciu. Zawrócić się nie da... Miłość do zdjęć zwycięża. Biegnę więc brzegiem. Co ciekawe - więcej takich desperatów nie ma. Wszyscy zostają w kajakach.

Pod mostem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

No i w końcu ona - zjeżdżalnia! :)

Obrazek

Już za chwileczkę, już za momencik.

Obrazek

Ziuuuuuuuu!!!! :)

Obrazek

Kajak odpływa, bo prąd jest tutaj dość silny. A ja odkrywam, że za zjeżdżalnią... nie ma ścieżki na brzegu!!!!!! Jest za to chaszcz po szyję, pełen pokrzyw i kolczastych malinisk! Normalnie przez takie tereny człowiek się przedziera po malutku, wybierając drogę, patrząc gdzie stąpa... Ale ja tutaj muszę biec! Bo inaczej oni mi uciekną! Próbuję więc osiągnąć jak największą prędkość, kolce wyrywają mi mięso, drapia nie tylko po nogach ale nieraz i po pysku! Gdy dopadam kajaka (na szczęście uchwycili się jakiejś gałęzi i czekają) wyglądam jak po ataku wściekłych wilkołaków. Później nogi leczę jeszcze kilka dni, bo mam wszędzie takie napuchłe, czerwone, wściekle swędzące parówy (nie licząc normalnych bąbli czy szram) Naprawdę nie wiem co za świństwo tam rosło... Na spływy kajakowe chyba jednak trzeba ubierać długie spodnie z grubego materiału i solidne, skórzane buty za kostkę. Zresztą - jak na wszelakie inne okoliczności. Bo czy idziesz na plażę czy w gości do rodziny i tak zawsze kończy się tak samo ;)

A to jest miejsce, w którym spędzamy dosyć dużo czasu. Łapiemy się traw i czekamy...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Woda bulgocze, słonko dogrzewa. A my czekamy i czekamy. Bo na wycieczkę wybraliśmy się w dwa kajaki i zaginęło pływadło z naszymi współtowarzyszami. Nie ma! Co oni tam robią? Co za czarna dziura ich pochłonęła?? Płynęli przecież zaraz za nami! W końcu toperz zostaje pilnować kajaka i kabaka, a ja wracam pod prąd brodząc. Jak woda okaże się za wysoka - to będę musiała przedzierać się brzegiem. No ale moim odartym ze skóry nogom i tak już chyba nic nie zaszkodzi, więc mi wsio rybka. Grunt, żeby ich w miarę szybko znaleźć. Coś się chyba musiało stać?? No bo nie zatrzymali by się na piknik nie dając nam znać...

Mała Panew, niby taka ładniusia i milusia rzeczka, okazuje się być bardzo podstępna i złodziejska! Ukradła spodnie! A było to tak: drugi kajak płynący za nami miał przewieszone przez burtę spodnie. Zamoczyły się na jakims bryzgu wcześniej i terez suszyły się do słonka. Przepływając przez kolejną przeszkodę (pewnie jakiś zatopiony pień) kajak się przewrócił, a nasi współtowarzysze wraz ze swoimi bagażami wykocili się do wody. Głęboko nie było, nurtu silnego równiez brak, więc szybko udało się pozbierać pływające kanapki, buty i plecaki - ale spodnie zniknęły! Kit ze spodniami, portki jak portki, ale w kieszeniach był portfel i telefon. Kieszenie solidnie zamykane, nie było opcji aby z nich coś wypadło. No ale całe portki pochłonęła otchłań! Właściciel więc nie kontynuuje spływu tylko przeczesuje okoliczny nurt, dno i zarośla w poszukiwaniu zguby. Prąd chyba nie uniósł gdzieś dalej, jak czekaliśmy nieco niżej - to na bank ktoś z naszej trójki by zauważył przepływające gacie. Szukamy wspólnie jeszcze z pół godziny. Rozpytujemy ludzi czy ktoś coś nie widział. Nie ma. Nosz kurde! Diabeł ogonem przykrył! No cóż, płyniemy dalej, nie będziemy tu zimować... No ale sielska atmosfera nieco się zważyła, zwłaszcza właściciel spodni na dobre stracił humor :(

A okolica przed nami jest bardzo malownicza - zaczynają się piaszczyste skarpy, co w połączeniu z błękitem nieba i obłoczkami, tworzy bardzo piękną całość. A i ludzi zrobiło się nagle jakby mniej. Może tam były jakies wiry, ktore pożarły nie tylko portki, ale i 3/4 spływowiczów?? Czy możemy się czuć "cudem ocaleni"?? ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Posty: 2949
Rejestracja: czwartek 19 lut 2015, 23:08

Re: buba w kajaku

Postautor: buba » wtorek 30 sty 2024, 12:06

To nie jest wielka wyprawa śladem odległych krain. To rzeka, która przepływa przez nasze miasto. A w odróżnieniu od Odry (będącej świadkiem wielu spacerów, ognisk i biwaków) - tą latami traktowaliśmy jakoś po macoszemu. Ot monotonny kanał walący przez centrum...
To co mamy w zasięgu ręki potrafi bardzo zaskoczyć, a pozory często mylą.

Zaczyna się niepozornie. W miejscu, które dobrze znamy i mijaliśmy setki razy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jednak dopiero w tym roku po raz pierwszy się dowiadujemy, że można tu wypożyczyć kajaki na spływ do Siechnic.( https://znurtem.pl )

Obrazek

Zaczyna się normalnie - ot taka rzeka jakiej się spodziewaliśmy.

Obrazek

Obrazek

Dzielna ekipa w komplecie! :)

Obrazek

Płyniemy... Brzegi stają się coraz mocniej zarosłe tatarakiem. Gęsty tunel szuwarów momentami zamyka się nam nad głowami. Prześwit pomiędzy bujną roślinnością niekiedy spada poniżej metra i jest dokładnie taki, że mieści się tam jeden kajak. Z trzcin sypią się na nas dziwne robaczki - jaskrawo zielone, maleńkie gąsieniczki, które wprawdzie nie gryzą, ale poruszając się straszliwie łaskoczą. Wodne trawy falują w toni lub płyną po powierzchni, próbując wyprzedzić nasze pływadła.

Przez prawie 4 godziny nie widzimy ludzkich osad. Jedynie mosty i druty przypominają nam, że otacza nas cywilizacja.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Czasem na trasie występują urozmaicenia np. widać drzewa.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pod jednym takowym, malowniczo wygiętym, robimy sobie popas. Ogólnie mało jest miejsc, gdzie można dogodnie przybić do brzegu i w miarę suchą nogą wyjść na ląd.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Mijamy też sporo suchych drzew, zastanawiąjąc się co jest przyczyną ich padnięcia. Czy za bardzo je podlewa i korzenie im przegniły? Czy może okresowo woda w rzeczce jest, oględnie mówiąc, niezbyt czysta, bo coś spuścili?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Są też gdzieniegdzie suche trzciny.

Obrazek

Obrazek

Pewnie by się nieźle jarały. Oglądałam kiedyś taki przerażający filmik, chyba znad delty Dunaju, gdzie łodzie płyną wąską odnogą, a po bokach płoną trzcinowiska. Do tego dym i blask odbijający się w wodzie. Jak z innego świata - widok upiorny, acz mający w sobie też coś fascynującego (zwłaszcza jak się podziwia siedząc w fotelu). Biorąc pod uwagę, że filmik trafił do netu - to chyba jednak przeżyli.

W płytszych zatoczkach możemy się nacieszyć pływającymi liśćmi jakiś grążelopodobnych roślinek.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A tu jakiejś rzęsy narosło.

Obrazek

Bardziej mnie też cieszą kłęby wodnej trawy, z której staram się robić wszelaki użytek!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Używam jej też do maskowania kajaka. Bo on taki plastikowy, z jakimiś numerkami/napisami - psuł mi zdjecia! ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z ptactwa tylko jeden łabędź się trafił. Bobrów czy jakiś innych wydrowatych też nie stwierdzono.

Obrazek

Drugi raz wyłazimy na skarpę wśród pól.

Obrazek

Obrazek

Krajobraz urozmaicają czasem mijane mosty.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zaraz za kolejowym kończy się nasz spływ. Bo dalej jest jaz.

Obrazek

Kilkanaście lat temu doszło tu do wypadku - kajak przegapił miejsce parkowania i zleciał z jazu. Roztrzepani kajakowicze przeżyli, natomiast organizator spływu, który skoczył im na pomoc już nie... Daje do myślenia, że taka mała, spokojna, sielankowa rzeczka też czasem pokazuje swe mroczne oblicze i zapoluje na jakąś ofiarę...

Jazy, nawet te malutkie, są szczególnie wredne i owianę złą sławą, bo z dużą siłą wciągają pod wodę i potem mielą w kółko tym co chwyciły w swe łapska. Ponoć, żeby się wyrwać z takiego jazowego kołowrotu trzeba nie płynąć ku powierzchni, ale jak najblizej dna, bo tam siła wody jest mniejsza. No ale widać nie jest to takie proste...

Obrazek


Mija kilka dni jak znów wracamy na Oławkę. Tym razem w innej nieco ekipie, bo kabak został u dziadków, a nam będzie towarzyszyć tata i brat toperza.

Od rana zarzucają nas alertami: "Dziś upiorny upał. Unikaj słońca, wysiłku fizycznego i odwodnienia". Zrezygnuj z życia - tak będzie dla ciebie najbezpieczniej....

Stoimy pod drzewem. Leje. Krótki acz intensywny opad z pluskiem uderza w rzeczną toń i okoliczne szuwary. Ciemne barwy horyzontu i chłodny wiatr będą nam towarzyszyć cały spływ. Ot - równoległe rzeczywistości z ekranu telefonu i świata namacalnego znów się totalnie rozjechały. Zresztą nie pierwszy raz...

Ponowne spotkanie z naszą rzeką jest więc krańcowo inne niż tydzień temu. Zniknęły robaczki i duszny aromat butwiejących roślin. Jest ponuro, jakby trochę jesiennie. Mroczne tunele trzcin i granat szybko sunących chmur. Suche konary nadbrzeżnych drzew wyciągają się ku niebu, jakby chciały te chmury złapać.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Krwiożercze słońce tym razem znów nas nie zabiło, a kurtki się bardzo przydały.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zwykle nad głowami mamy dach z trzcin, ale nieraz i drzewa pochylają się nad wodą.

Obrazek

Obrazek

Największy deszcz przeczekujemy w ulubionej zatoczce.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Piknik :)

Obrazek

Brodząc wśród traw...

Obrazek

A tu się zaciął obiektyw - ale wyszło dosyć ciekawie :)

Obrazek

I tak to było na tych spływach :)

Obrazek

Posty: 27835
Rejestracja: niedziela 08 lut 2015, 20:46
Lokalizacja: Frankenstein

Re: buba w kajaku

Postautor: Karolina Kot » środa 31 sty 2024, 00:00

Niesamowite!
To wszystko zupełnie inaczej wygląda z poziomu wody!

I pomyśleć, że mając pod nosem taką atrakcję, jak spływy pontonowe w Bardzie, jeszcze ani razu nie "spłynęłam" Nysą Kłodzką.
Zainspirowałaś mnie, muszę to wreszcie nadrobić w tym roku.
"Wiele zabytków przeszłości, co jeszcze wczoraj istniały, jutro zniknie bezpowrotnie. (...) Obowiązkiem żyjących jest zebrać te ułomki i okruchy najdroższych pamiątek przeszłości i w pamięci przyszłych pokoleń zapisać..."

Posty: 25
Rejestracja: piątek 05 cze 2020, 16:58

Re: buba w kajaku

Postautor: marcel » środa 31 sty 2024, 10:56

Najlepszy moment na spływ Mała Panwią to dwa ostatnie dni przed majowym weekendem.

Po pierwsze, na odcinku od Krupskiego Mlyna aż do jeziora, nie ma nikogo. Rzeka jest 100% bezludna.

Po drugie, pola namiotowe juz się szykuja na majówkę i jest obsługa. Więc jest gdzie nocować i jeść.

Po trzecie, w maju poziom wody jest jeszcze powyżej 50cm i nie szoruje się kajakiem po dnie.

Po czwarte. Zwałki między hutą a jeziorem są już wycięte. Więc jest tylko jedna długa przenoska.

Minusy wyprawy o tej porze roku:
W nocy potrafi powiac chłodem i trza mieć śpiwór dobry.


phpbb 3.1 styles demo

Wróć do „Pamiętnik Włóczykija”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości