W krainie zamków, ostrzyc i rzeźbionych skał (2022)

W dziale tym znajdują się opisy, zdjęcia oraz reportaże z wypraw i wycieczek
Posty: 2959
Rejestracja: czwartek 19 lut 2015, 23:08

Re: W krainie zamków, ostrzyc i rzeźbionych skał (2022)

Postautor: buba » środa 01 lut 2023, 22:52

smar pisze:
buba pisze:To chyba muszę założyc jakąś domową fabrykę CO2 bo by sie przydało, zeby klimat sie ocieplił! :D Bo gadają, gadają a ja non stop marzne! :P

Trochę "odgrzewam kotleta" wracając do starszych postów Twojego wątku ale zupełnie przypadkowo (szukałem danych z innej dziedziny) wyczytałem w Wikipedii że Czesi emitują najwięcej CO2 per capita w całej UE! Pasowało by to do tego na czym ich "przyłapałaś" na fotkach choć trochę dziwi - bo przecież mają dwie elektrownie jądrowe. Tak w "obiegowej opinii" wydawałoby się że to MY jesteśmy gorsi...
ps. A ten rejon Czech koniecznie kiedyś muszę zwiedzić - Twoja fotorelacja bardzo mnie do tego "napaliła". Oby tylko życia starczyło :)


A widzisz! :lol: Ja sie w Bytomiu wychowałam i jak mówię, że gdzieś są przezarąbiste dymy to to nie moze być byle co! :)


Rejon koniecznie odwiedz! Dymów chyba wprawdzie nie lubisz , ale jest duzo innych fajnych rzeczy!

Posty: 1401
Rejestracja: piątek 30 paź 2020, 09:37

Re: W krainie zamków, ostrzyc i rzeźbionych skał (2022)

Postautor: smar » piątek 25 sie 2023, 21:58

paw pisze:smar
no bo tu nie ma o czym dyskutować, szarik wykazał Ci błędy merytorycznie, a Ty poszedłeś w zaparte.
P.S. Im mniej piszesz tym mniej się ośmieszasz. Bez obrazy, piszę o faktach.

Pół roku temu szarik/paw tak skomentował mój post w którym napisałem że słowo "sputnik" w języku rosyjskim znaczy "towarzysz podróży" a jeżeli jest używane w znaczeniu "satelita" to właśnie dlatego.
Nie będę polemizował z wyżej wspomnianą osobą bo byłoby to poniżej mojego poziomu dyskusji (zwłaszcza że chyba dostał "bana" i polemizować byłoby mu trudno) ale pragnę przedstawić kilka fotek dlaczego "poszedłem w zaparte"
Na początek słownik polsko-rosyjski i tłumaczenia słów "towarzysz" oraz "satelita":
sputnik01.jpg
sputnik01.jpg (57.08 KiB) Przejrzano 1471 razy

sputnik02.jpg
sputnik02.jpg (42.8 KiB) Przejrzano 1471 razy

Komentarz raczej zbędny - proszę tylko zwrócić uwagę że słowo "satelita" ma odpowiednik w języku rosyjskim a "sputnik" może być użyte jako synonim.

Teraz słownik rosyjsko-polski (teoretycznie powinienem od niego zacząć ale nigdy nie nauczyłem się alfabetu rosyjskiego więc korzystanie z takiego słownika jest dla mnie horrorem ;) )
sputnik03.jpg
sputnik03.jpg (50.55 KiB) Przejrzano 1471 razy


No dobrze. Ale wszysce domyślamy się że słowo "satelita" nie jest ani polskie, ani rosyjskie, ani nawet słowiańskie. Skąd się wzięło i co oznacza?
Zajrzyjmy w tym celu do mojego ulubionego "Słownika wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych":
sputnik04.jpg
sputnik04.jpg (159.17 KiB) Przejrzano 1471 razy

sputnik05.jpg
sputnik05.jpg (34.81 KiB) Przejrzano 1471 razy

Jak to leciało w "Kilerze"?: "memory find Siara i wszystko jasne" :mrgreen:

Ale skąd wzięło się to "zapętlenie"?
Zajrzyjmy do kolejnej książki "W niebo wpatrzeni"
sputnik06.jpg
sputnik06.jpg (112.87 KiB) Przejrzano 1471 razy

tam znajdziemy taki fragment:
sputnik07.jpg
sputnik07.jpg (77.03 KiB) Przejrzano 1471 razy


Myślę że podane wyżej "fakty" jeśli nawet nie mówią wszystkiego to wyjaśniają sporo
Niejako "na deser" pokarzę jak Paweł Elsztein w swojej książce z 1974r. zatytułował rozdziały poświęcone pierwszym trzem sztucznym satelitom Ziemi:
sputnik08.jpg
sputnik08.jpg (169.65 KiB) Przejrzano 1471 razy

sputnik09.jpg
sputnik09.jpg (199.19 KiB) Przejrzano 1471 razy

sputnik10.jpg
sputnik10.jpg (187.52 KiB) Przejrzano 1471 razy

Posty: 1401
Rejestracja: piątek 30 paź 2020, 09:37

Re: W krainie zamków, ostrzyc i rzeźbionych skał (2022)

Postautor: smar » piątek 25 sie 2023, 22:02

sputnik11.jpg
sputnik11.jpg (207.66 KiB) Przejrzano 1471 razy

Zwróćmy uwagę że "towarzyszem podróży" został nawet nazwany amerykański Explorer! :mrgreen:
Wynikało to zapewne z faktu że w czasach mojego dzieciństwa na wszystkie sztuczne satelity mówiło się po prostu "sputniki". Teraz to słowo z potocznej polszczyzny zupełnie już "wyszło z obiegu"

Posty: 2959
Rejestracja: czwartek 19 lut 2015, 23:08

Re: W krainie zamków, ostrzyc i rzeźbionych skał (2022)

Postautor: buba » czwartek 31 sie 2023, 21:14

We wrześniu zeszłego roku mieliśmy okazję powłóczyć się trochę po północnych Czechach. Teren nas zachwycił - głównie pustką i dogodnością biwakową. Wiosną więc znów tam wracamy - i to po części w miejsca, gdzie już byliśmy. Chcemy te najfajniejsze pokazać też kabaczkowi! Jedną z tych miejscówek jest przeprawa przez Nysę Łuzycką poniżej ruin zamku Hamrstein. Fajnie, że tu wróciliśmy. Poprzednio była zdechła pogoda - ciemno, szaro i pizgająco. Dziś wieczorne słonko oświetla okolice ciepłymi promieniami. Będzie więc miło się wozić, a i zdjęcia powinny wyjść ładniejsze :)

Droga idzie nam nieskoro. Bo to najpierw potoczek. A jak potoczek to łapki trzeba wsadzić przynajmniej po łokieć. Bez tego kontakt z potoczkiem jest niepełny.

Obrazek

Potem droga staje się grząska jak szlag i trzeba ją dzielić z różnymi użytkownikami. Jak można się domyślać bryzgają oni błotem na wszystkie strony. Zwłaszcza ci kopytni.

Obrazek

Czy może być coś piękniejszego niż wiosna??? Czy może być coś wspanialszego niż obrazek, gdy spod uschłych liści wyłazi nadzieja na lepsze jutro? Gdy wilgotny, pachnący kiełek mówi ci: "Koniec zimna i marazmu. Zaczyna się cudowny czas wędrówek, szerokiej przestrzeni i nie odmarzania nosa"!!! I masz ochotę ucałować te wszystkie kiełki razem i każdy z osobna!

Obrazek

Wiadukt stoi gdzie stał i robi wrażenie swoim ogromem. Dziś poznamy go lepiej! Mamy czas, nic nas nie goni.

Obrazek

Przywiaduktowa rura w słońcu i jaskrawych zielonościach wczesnej wiosny prezentuje się wyjątkowo przyjaźnie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jest i naczelny punkt programu. Główny bohater dnia dzisiejszego. Kabaczę jest zachwycone - skąd ja to wiedziałam! :) Wozimy się chyba z pół godziny. Tu i tam. Tam i nazad. W lewo i w prawo. A radosny kwik niesie się wokoło! Jak to człowiekowi mało trzeba do szczęścia! :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wyłazimy też na wiadukt zobaczyć jak się prezentuje świat z tej perspektywy.

Obrazek

Mają tu całkiem przyjemną stacyjkę. I ruch pociągów całkiem spory. Podczas naszego pobytu to kilka szynobusów śmignęło!

Obrazek

Wspinamy się na pobliskie wzgórze. Ostatnio nie poszliśmy do ruin zamku, więc dzis postanawiamy naprawić ten błąd.

Obrazek

Obrazek

Zamek pochodzi z XIV wieku. Jego dawni lokatorzy zajmowali się ponoć nadzorowaniem wydobycia i obróbki rud metali. Stąd też ochraniali pobliskie kopalnie. W XVI wieku budowla została opuszczona. Jak widać więc - ruiny są całkiem trwałe! :)

Obrazek

Obrazek

Obecnie ruinka zdaje się być wspaniale wkomponowana w otaczającą przestrzeń - aż momentami ciężko stwierdzić, gdzie się kończy sztuczny mur a zaczyna prawdziwa, naturalna skała. Może dlatego, że to się przenika i zazębia jak jakieś puzzle?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I co nas urzekło w tym miejscu. Wolność! Nie ma żadnych pieprzonych barierek! Tablice jakieś były, ale takie nienachalne. Każdy łazi gdzie chce. Na terenie ruin są dwa miejsca ogniskowe - jedno łatwo dostępne, drugie tylko dla orłów ;) Do wyboru do koloru.

Wędrując po tych okolicach mam często takie deja vu... Jakbym widziała Jurę z końca lat 90-tych. Te cudne ruiny zamków przyklejone do skał, owiane smugą ogniskowego dymu, zasypane liśćmi, porosłe wysoką trawą. Te wszystkie Tenczynki, Olsztyny, Bobolice, Mirowy, Smolenie, Rabsztyny... Budowle na wzgórzach otwarte dla swobodnej eksploracji, dla wspinaczki, dla biwaków, dla cieszenia się światem o każdej godzinie dnia i nocy. Bez krat, biletów, zakazów, regulaminów. Bez grupy ludzi, ktorzy zawłaszczyli te miejsca tylko dla siebie, niszcząc je dla innych.

Ale grunt, że jesteśmy tu i teraz. I że tu jest klimatycznie. Widoki z zamkowych okolic są nieco ograniczone, ale cośkolwiek można wyłuskać z krajobrazu.

Obrazek

Obrazek

Przez krzaki wpada nam też w oczy dziwna konsktrukcja. Ki diabeł? Coś na wodzie. Jakaś tama, śluza, przepompownia? To trzeba obczaić z bliska!

Obrazek

No więc przyszlim, obejrzelim, ale nadal nie wiemy co to dokładnie było ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Słońce chyli się ku zachodowi, więc wracamy do busia. Pewnie byśmy dłużej posiedzieli na wygrzanych murach zamku, ale jesteśmy jełopy i nie zabraliśmy latarek. Idziemy inną drogą, nad potoczkiem. Zaliczamy jeszcze "kąpiel" w ujściu jakiegoś źródełka. Mamy nadzieję, że nie jest to wylot kanalizacji z domów powyżej ;) Do pluskania przekonuje nas fakt, że obok jest ławeczka i wiszą kubki, tak jakby lokalsi tą wodę nieraz pijali.

Obrazek

Obrazek

Nocujemy nad potoczkiem, za mostkiem, w przydrożnej zatoczce typu "sralnik". Oto nasz super zamaskowany busio... Tylko na nadmorskiej skarpie mamy szanse się ukryć! ;)

Obrazek

Podejmujemy próbę obeznania jaskini naprzeciw sralnika. Ot taki kamieniołomik i szczelina. Jest krata, ale przy pewnej dozie chęci moglibyśmy sprawić, że by nie była przeszkodą. Acz jaskinia wygląda na nieco pionową, więc i tak byśmy się tam nie pchali bez lin. Z linami zresztą też nie, bo nie umiemy z nich korzystać ;)

Obrazek

Obrazek

Zaopatrujemy się też w czosnek niedźwiedzi. Czesi chodzą na niego z koszami jak na grzyby. Na całym tym wyjeździe większość parkingów zajmują właśnie owi "grzybiarze wiosenni" a cudowny aromat roznosi się wokoło.

Obrazek

Kolejnego dnia jedziemy spotkać się z chłopakami i wspólnie zwiedzamy poradzieckie osiedla i bunkry - o tym było już w osobnych relacjach.



cdn

Posty: 2959
Rejestracja: czwartek 19 lut 2015, 23:08

Re: W krainie zamków, ostrzyc i rzeźbionych skał (2022, 2023)

Postautor: buba » poniedziałek 11 wrz 2023, 20:25

Kolejnego dnia planujemy połazić po okolicznych lasach i skałkach. Jak już tu jesteśmy to zobaczymy co się kryje w zaroślach oprócz poradzieckiego betonu. No i jakoś wszystko dziś jest przeciw nam. Normalnie jakby się uwzieło. Droga do Doksy okazuje się być zamknięta, trzeba objeżdżać lasami albo mocno nadkładać trasy wycieczki. Potem tam, gdzie chcemy iść przez lasy, raz po raz słyszymy jakąś kanonadę strzałów. Polowanie? Wybuchy w kamieniołomie? Egzekucje? A może Ruscy wrócili na swoje poligony? Cokolwiek by to nie było - chyba lepiej się do tego nie zbliżać... W koncu okazuje się, że strach ma wielkie oczy, a nasza wyobraźnia jest nieco bujna ;) Po prostu strzelnica - i grzmią w niej na potęgę. Pozostaje mieć nadzieję, że mają tarcze i przechodniów za cele nie biorą ;)

Sporo dróg wygląda tu ot tak. Jak jeziora. Kajak by się nadał. Macaliśmy kijem - z pół metra to miały na głębokość.

Obrazek

Duże nawodnienie jak widać służy mchom, które bardzo bujnie i malowniczo porastają okoliczne zbocza, skały i kamulce.

Obrazek

Jedna z przydrożnych skał. Wygląda jak drzemiący olbrzym, który niby w letargu, ale obserwuje nas spod zmrużonych powiek.

Obrazek

Ten wygląda jakby niuchał i identyfikował przechodniów na węch.

Obrazek

Tu wyraźnie mamy otwór nienaturalnego pochodzenia. Wyryty jest też napis i data.

Obrazek

Skała jest fragmentem takiego jakby wąwoziku.

Obrazek

Nie wiem co pisało na tej tabliczce, ale chyba temu drzewu się to nie podobało ;)

Obrazek

W ogóle niektóre fragmenty drzew wyglądają nieco drapieżnie...

Obrazek

Są wąwozy...

Obrazek

...a gdzieniegdzie ścieżki wspinają się mocno pod górę.

Obrazek

Lasy są mocno nadwyrężone przez zrywkę. Spomiędzy poręb wyłażą skałki. Kabak twierdzi, że wyglądają jak wypięta pupa.

Obrazek

Niektórych drzew nikt nie zabrał. Leżą sobie.

Obrazek

Czasem ze wzniesienia pojawi się jakiś widoczek. Zazwyczaj nieco przymglony czy przysłonięty.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nieraz jednak można się dopatrzeć jakiejś fortecy na szczycie. Ta ponoć Bezděz się nazywa. Na tym wyjeździe będziemy go widzieć praktycznie zewsząd. Może kiedyś i tam zawędrujemy.

Obrazek

W miejscach mniej widokowych spotykamy muflona - chyba jakiś zwiał z hodowli, bo ma klips na uchu!

Obrazek

Różne struktury mijanych skałek, które raz po raz wyłażą z różnych zaułków bukowych i sosnowych lasów.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jak te korzenie tam powłaziły? Jak te drzewa są w stanie zachować pion jak np. wieje?? Zawsze mnie fascynują takowe naskalne korzeniowiska!

Obrazek

Obrazek

No a potem sielankowa wycieczka zostaje brutalnie przerwana. Nie wiem skąd - ale pojawia się chmura gigant. Jakoś tak nagle, jakby wyskoczyła spod ziemi. I spuszcza nam taki prysznic, że nic się nie da z tym zrobić. Nawet nie kwiknęliśmy, nie zdążyliśmy się schować pod drzewo czy skałę. Mokre jest wszystko, dosłownie ociekające. A tu zbliża się wieczór, temperatura leci na łeb na szyję... Nie mamy kilku kompletów ciepłych ubrań. Nie wysuszymy tego w busiu, gdy w dzień w porywach jest kilkanaście stopni a w nocy zero. A tu cały wyjazd przed nami. Troche szkoda się zaziębić na samiuśkim początku. Trudno, trzeba dziś wyczaić jakiś nocleg pod dachem z możliwością suszenia. Pada na Mimoń bo jest najbliżej. Doksy też jest blisko, ale nie ma tam jak dojechać bo rozdupcyli drogę. Znaleziony nocleg nie jest ani tani, ani nie wpada za bardzo w nasze klimaty. Ale jest. W Mimoniu nie ma za dużego wyboru. Poza tym ma szczelny dach (w nocy znowu ma padać) a miła babeczka jak widzi mokry ślad, który za sobą zostawiamy - to zaraz przynosi nam kilka przenośnych kaloryferów. Rozwieszamy więc gdzie popadnie nasze ociekające szmaty i jesteśmy mega szczęśliwymi ludźmi. Ufff... to udało się uniknąć zagnicia klamotów.

Nasza nadrzeczna miejscówka.

Obrazek

Włóczymy się wieczorem po miasteczku.

Obrazek

Zagadka: co łączy bubę z czeskim słupem ogłoszeniowym? :P

Obrazek

Idziemy na pizze, a do lokalnej speluny nie chcą nas wpuścić, bo jest tylko dla osób pełnoletnich. Nie wiem co za striptiz tam odwala leciwa barmanka, że młodzież mogłaby się zgorszyć. Owe "striptizy" są chyba jednak mało wciągające, tzn. mniej niż nasza obecność, bo z knajpy wypełza kilka osób i łazi za nami po mieście. Coś od nas chcą, ale ni chu chu nie możemy rozkminić lokalnego bełkotu po kilku głębszych. Miasteczko jest ogólnie puste, nie ma takiej rujki jak to bywa w Polsce wieczorami, że ludzie się kręcą w kółko. Czasem przemknie ktoś o skośnych oczach. Strasznie tu wszędzie dużo jakiś Chińczyków czy innych Wietnamców - w sklepach sprzedają, w barach pracują, autobusy prowadzą. Chyba są tu już od dosyć dawna, bo gęgają z miejscowymi po czesku całkiem sprawnie.

W mijanych krzakach siedzi ukryty krasnoarmiejec. Pewnie usłyszał jaki los spotkał jego kamiennych pobratymców na terenie Polski. W Czechach chyba mają wyrąbane na ten temat, ale przezorny zawsze ubezpieczony ;)
Obok wsród klombowej roślinność stoją dwa słupki z napisami "Dukla" i "Lidice". Nie wiem co te miejscowości łączy - bo są od siebie dosyć daleko.

Obrazek

Obrazek

Gęba kolesia z pomnika całkiem współgra z masowo spotykanymi na ulicach skośnookimi ;)

Obrazek

Napotykamy też uliczkę drewnianych domów, które ładnie się prezentują w promieniach zachodzącego słońca, które właśnie błysnęło spod chmur

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Są też komórki w skałach - popularna rzecz w tych okolicach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek



cdn

Posty: 2959
Rejestracja: czwartek 19 lut 2015, 23:08

Re: W krainie zamków, ostrzyc i rzeźbionych skał (2022)

Postautor: buba » wtorek 26 wrz 2023, 19:48

Kolejny dzień jest zdecydowanie zamkowy. Najpierw wycieczka na "ostrzycę" z ruinami na szczycie. Ronov się zwie to miejsce i początkowo nie mieliśmy go w planie, ale wpadł nam w oczy gdzieś na trasie. Szpiczata górka zwieńczona postrzępionym kwadracikiem zawsze jest zapowiedzią ciekawej wycieczki! Zbliżenie na zoomie potwierdza, że zamek wpadnie w nasze klimaty i sprosta wygórowanym wymaganiom :)

Obrazek

Trasa zaczyna się kwitnącym tunelem. Wiosna ma w sobie jakąś taką niewyobrażalną radość! Człowiek może się wybrać na spacer za stodołę i z każdego krzaczka, kwiatka czy pączka spływa na niego szczęście, optymizm i poczucie szerokiej przestrzeni!

Obrazek

Obrazek

Potem jest już tylko lepiej! Zbutwiałe, pokręcone konary, na bazie których budzi się nowe życie - a to kowaliki dokazują, a to mech się zieleni, a to kępka mleczy urosła w dawnej dziupli.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Można też wsadzić nos w trawę :) Pisząc tą relację jesienią, pojawia się taka niesamowita tęsknota za tym cudnym okresem roku. Ech! Znowu trzeba czekać pół roku by paść się na łąkach i w przydrożnych rowach!

Obrazek

Obrazek

Jesteśmy tutaj odrobinę za wcześnie. Jeszcze dzień, jeszcze dwa, jeszcze odrobinę słońca - i te pąki przeistoczą się w kwiaty. W całe ściany kwiatów! Ale to będzie zapach!

Obrazek

Ogólnie widoczność jest dzisiaj marna. Horyzont zdaje się być zamglony i jakiś taki jak "brudny"...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Trza się więc cieszyć tym co blisko, tym co na wyciągnięcie ręki. No a jest czym! Stare mury zawsze mają w sobie urok i moc przyciągania! Zwłaszcza te puste, ciche, zarośnięte... Gdzie oprócz nas nie ma nikogo. W takich warunkach chętniej opowiadają nam legendy sprzed lat.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tu dodatkowo mamy super zagospodarowanie współczesne - jest wiatka i trzy miejsca ogniskowe. Widać miejscowi postrzegają takie miejsca podobnie do nas! Zaraz się nam przypomina zeszłoroczny wieczór na Ostrym! ( https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... amkow.html )

Obrazek

Obrazek

Bardzo klimatyczne jest też połączenie zamkowych murów ze słupami wulkanicznych skał!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Siedzimy sobie na górze z pół godziny, oddając się urokowi chwili. Trochę się przejaśnia, wyłaniają się kolejne plany pofalowanych wzgórz i sterczących ostrzyc.

Obrazek

Dalekie plany fajnie pooglądać aparato-lunetą. Przenosi to mnie na odległe piramidy wzgórz, nad rozlewiska czy do rozciągniętych po dolinach wiosek. Jak ja kiedyś żyłam bez zooma??

Obrazek

Obrazek

Obrazek

U podnóża zamkowej góry mamy okazję obserwować stawianie dziwnej plantacji. Wysokie tyczki połączone dachem z drutu, gdzie co chwilę są ogoniaste węzełki. Dziwujemy się nietypowej konstrukcji. Potem gdzieś mnie uświadomili, że tak hoduje się chmiel. Nic dziwnego, że potem takie piwo jest smaczne, które sobie rosło patrząc na zamki, ostrzyce i skałki pełne rozpadlin, grot i innych, dobrze ukrytych niespodzianek!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W wiosce Blizevedly rozbimy zakupy. Bardzo sympatyczny sklepik się trafił!

Obrazek

W ogóle cała ta miejscowość jest bardzo miła dla oka i spacer jej uliczkami powoduje radość na gębie przy wyszukiwaniu co bardziej smakowitych zaułków!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie wiem czy to jest nasza nadinterpretacja, ale wydaje się, że ten płot miał coś kiedyś współnego z koleją ;) A może z jakiegoś innego miejsca akurat wtedy owiał nas znany i lubiany aromat?

Obrazek

Obrazek

Na skraju owej miłej wioski przyczaiła się ruina zamku Hřídelík. Niby rzut beretem od zabudowań, a jest tu pusto, odludnie i czuć klimat dzikości. Może po prostu tak jest dziś? Tylko teraz? I szczęśliwie trafiliśmy w to dobre mgnienie czasoprzestrzeni?

Na pierwszy rzut oka nie wygląda toto na zamek ani ruiny takowego. Po prostu skała.

Obrazek

Obrazek

Ciut dokładniejsze oględziny pozwalają jednak zauwazyć fragmnety muru czy innych udogodnień, do których była przyłożona ludzka ręką.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A na murach, cegłach i kamulcach - skalniaczek! Jakby ktoś nasadził i pielęgnował!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Schody znikąd donikąd...

Obrazek

I kilka otworów prowadzi gdzieś do wewnątrz, skąd duje chłodem i wilgocią.

Obrazek

Wnętrza tajemnych przejść utwierdzają w przekonaniu, że to nie naturalna jaskinia i samo to sie nie ukulało w takiej formie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Skała, w ktorą są wkomponowane resztki zamku, jest dość "dziurawa" - pełna jaskiń, grot, nawisów z filarami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ściany mają tu przeciekawą pumeksowatą strukturę, zawierająca setki malutkich otworów, gdzie nawet krasnoludek by nie wlazł - chyba dogodne tylko na gniazda dla os i szerszeni!

Obrazek

Mają tutaj też plac zabaw! I takie huśtawki to ja rozumiem! Stajesz na zboczu pagóra i ziuuuuuuu! szybujesz wysoko wysoko! a wiatr gwiżdże w uszach! To jest zabawa, a nie jakieś to tamto!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zaglądamy też w okolice wioski Hvezda. Zostawiamy naszego super maskującego się busia na zakręcie, przy skrzyżowaniu z polną drogą. Wokół otaczają nas zieleniejące pola i biel kwitnących drzew. Wszystko pachnie świeżością, ziemią, tajemniczością!

Obrazek

Samotne kapliczki ulubiły sobie rozstaje dróg.

Obrazek

Obrazek

Zbocza pagóra zwanego Vilhost porastają białe skałki. Pełno tu grot, jak w jakiś skalnych miastach. Acz większość z nich raczej zdaje się być niedostępna bez lin czy szczególnych umiejętności wspinaczych.

Obrazek

Obrazek

Na niektóre obłe skałki dajemy radę wyleźć.

Obrazek

I znów Bezděz.

Obrazek

Tego skubańca to zewsząd widać!

Obrazek

Na innym wzgórzu też siedzi jakaś opuszczona baszta! Tu chyba tak jest na każdej górce! (jak ktoś mi podpowie co to za zamek to będę bardzo wdzięczna, dopiszę do relacji i może niebawem się tam wybiorę?)

Obrazek

A ten mocno zamglony szpiczak gdzieś daleko - to chyba Jested?

Obrazek

Rzut oka na Vilhost z okolic Stribrnego Vrchu.

Obrazek

Obłe szczyty skał porastają sosny. Takie pokręcone i powyginane w malownicze kształty. To zupełnie co innego niż ta "sosna przemysłowa" z nizinnych plantacji.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Grzybki skalne całkiem solidnych rozmiarów.

Obrazek

Gdzieś w okolicy. Nawet jakiś szlak tam był, ale już nie pamietam jaki.

Obrazek

Drogi wycięte w skale. Chyba to nie miało szans się tak samo wyerodować?

Obrazek

Obrazek

Drewniane schodki na szlaku. Na takowym etapie zbutwienia zaczynają już dodawać uroku okolicy!

Obrazek

Wiele tutejszych skałek ma (lub miało) jakieś zastosowanie użytkowe. Jedną przerobiono niegdyś na kaplicę. Przynajmniej tak twierdzi mapa. Obecnie niewielka komora jest wewnątrz pusta.

Obrazek

No i są schodki na górę - takie wyżłobione w skale. Nie omieszkamy skorzystać i wspiąć się na "dach"!

Obrazek

Obrazek

Tu czekamy na zachód słońca, ktore zachodzi gdzieś za górką tak że go nie widać ;)

Obrazek

Ale kolorki nieba się zmieniają, no i czuć pizgający oddech kwietniowej nocy ;)

Obrazek

Zostajemy na nocleg na naszym kwiecistym placyku! Wieczorem kabak podnosi lament, że śnieg pada! A to tylko wiatr się zerwał i sypie płatkami! Do rana mamy całą szybę busia w kwieciu! Można by do koszyka zbierać i rozdawać dzieciakom - tym co na procesjach rzucają ;)

Obrazek


cdn

Posty: 2959
Rejestracja: czwartek 19 lut 2015, 23:08

Re: W krainie zamków, ostrzyc i rzeźbionych skał (2022)

Postautor: buba » poniedziałek 02 paź 2023, 09:25

Przejazdem trafiamy do miejscowości Provodin, gdzie namierzamy fajny obiekt, oferujący zarówno noclegi jak i knajpę. Zwą go Drevenka. Klimat miejsca przypomina dawne schroniska PTTK - wystrój, zapach, atmosfera, a przede wszystkim coś nienamacalnego unoszącego się w powietrzu przekonuje nas, aby zostać tu na dłużej. Budynek jest pół murowany, pół drewniany.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zaraz obok znajduje się konkurencyjna knajpa. Wygląda na całkiem sympatyczną spelunę, ale w kwietniu okazuje się być zamknięta na głucho.

Obrazek

Obrazek

A wracając do Drevenki - tu ogródek piwny też urzeka wystrojem :) Szkoda, że jest tego dnia zbyt zimno, aby tam przesiadywać.

Obrazek

Widać, że gospodarze Drevenki są miłośnikami klimatów motocyklowych i punk-rockowych. Na ścianach wiszą gitary, motory, kapelusze i tysiące innych fajnych rzeczy!

Obrazek

Obrazek

I co bardzo dla nas istotne - nawet trochę mówią po polsku. Gospodarz opowiada, że trochę się poduczył w dawnych czasach, gdy przyjaźnił się z wykonawcami zespołu Dezerter i często spotykali się w Wałbrzychu.

I teraz pytanie - czy to jest Muminek? czy jednak coś innego? ;)

Obrazek

Bo są na stanie też inne odmiany hipopotamów!

Obrazek

Miło chwilę posiedzieć w cieple, gdy nie leje się za kołnierz. Ale zespół niespokojnych nóg wzywa - trzeba gdzieś podreptać. Pada na sąsiednią miejscowość Jestřebí. Mają tam ponoć ruiny zamku. Na skale, a jakże!

Gdzieś po drodze.

Obrazek

Obrazek

Właściwe osoby na właściwym miejscu :P Chociaż myślę, ze do poprawki, bo nie ma kokardki!

Obrazek

Widok z oddali na Provodin. Chyba gdzieś po prawej widać dach Drevenki. Nad miejscowością góruje ogromny gmach. Poszliśmy sprawdzić czy aby nie opuszczony ;) Budynek na oko wyglądał na silos, ale zajmują się tu raczej przeróbką drewna niż ziarnem.

Obrazek

Wspomniane wcześniej ruiny zamku różnią się od poprzednich obecnością poręczy, schodów i barierek, więc nie jest już tutaj aż tak miło. Co jednak cieszy - że brama z kratownicy jest otwarta a wokół żywej duszy. Widoki też nawet całkiem ładne, mimo że pagórek nie jest wysoki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W sumie najciekawsza jest ta baszta w czapce. Albo jakby ją coś obrosło? Albo chciało zjeść? Różne mamy teorie ;)

Obrazek


W kolejny dzień, również dosyć deszczowy, postanawiamy się wspiąć na niewielką, olesioną górkę zwaną Špičák.

Miejscowość Česká Lípa opuszczamy w takich oto mglistych okolicznościach.

Obrazek

Co nas sprowadza w to miejsce? Ano ponoć na szczyt wchodziło kiedyś dziwne, drewniane torowisko. Była to tzw. kolej linowo - terenowa, która zaopatrywała w potrzebne towary przekaźnik telewizyjny na szczycie owego Szpiczaka. Ciekawostką była właśnie ta jej nietypowa nawierzchnia, ponoć bardzo rzadko spotykana.

Taki opis znalazłam. Informacje ze strony: LINK : https://www.wikiwand.com/pl/Špičák_%28Česká_Lípa%29

"Kolej posiada archaiczną nawierzchnię torową – tor drewniany. W czasach obecnych tego rodzaju nawierzchnia kolejowa jest bardzo rzadko spotykana. Kolej ma około 300 m długości i około 150 m przewyższenia. Służy do transportu elementów, części zamiennych i wyposażenia przekaźnika. Na szczyt góry nie prowadzi bowiem żadna droga kołowa, ani nawet szersza ścieżka. Uniemożliwiało to dostarczanie cięższych przedmiotów z wykorzystaniem transportu samochodowego. Powyższy stan rzeczy zaważył na budowie drewnianego torowiska o rozstawie około 500 mm, łączącego końcówkę drogi u stóp góry z wierzchołkiem. Podstawowymi elementami tej kolei są też (schowane w wieży) wciągarka i wózki. Kolej linowo-terenowa na górze Špičak stanowi prawdopodobnie jedną z ostatnich linii tego typu na świecie. Jeszcze w 2003 była używana, w miarę występujących potrzeb."

Zdjecie pochodzi ze strony: https://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Spicak_kolej.JPG

Obrazek

No i myśmy postanowili to torowisko odnaleźć. No i co? No i lipa... Tak... czeska lipa. Już wiem skąd ta nazwa ;)

Nie miałam dokładnych namiarów, gdzie owe drewniane konstrukcje mogłyby się znajdować na zboczach, no ale wymyśliłam, że docierając do przekaźnika na szczycie być może z niego właśnie coś będzie wychodzić - jakaś lina, wygnieciony ślad, cokolwiek...

Przekaźnik był. Mocno zarośnięty zarówno drzewostanem, jak i wysokimi płotami.

Obrazek

Znaleźliśmy też nieco poniżej mały, opuszczony budyneczek, coś jakby piwniczka. Wymalowany wewnątrz na wściekle niebieski kolorek. Nic ciekawego w środku nie było, ale pozwoliło na chwilowe schronienie się od ulewnego deszczu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I teraz pytanie - torowisko rozpadło się, przeniosło magicznie w inny wymiar czy może to my nie umiemy szukać? Minęło 20 lat od kiedy ponoć kolejka zakończyła swą działalność. Drewno butwieje szybko, no ale coś, wydaje się, że musiało zostać. Chętnie tam wrócimy, gdyby okazało się, że zbocza tej górki kryją jednak jakąś tajemnicę sprzed lat.

Wycieczka, mimo że bez specjalnych sukcesów eksploracyjnych i w zdechłą pogodę, miała jednak pewien urok. Świeża zieloność, nasączone kropelkami kwiaty i ten zapach. Ten odurzający zapach, który potrafi mieć jedynie mokry świat przełomu kwietnia i maja.

Obrazek

Obrazek

Obrazek


cdn

Posty: 2959
Rejestracja: czwartek 19 lut 2015, 23:08

Re: W krainie zamków, ostrzyc i rzeźbionych skał (2022)

Postautor: buba » wtorek 03 paź 2023, 18:42

Przejeżdżamy przez wioskę Svitava. Sporo tu stoi starych, przedwojennych domów. Nowych budynków praktycznie nie widziałam. Może są, ale się akurat ukryły, wstydząc się, że są takie brzydkie?

Obrazek

Dużo budynków wygląda jak zwykła, drewniana, wiejska chałupa - tylko w rozmiarze XXL.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Często stoją na wysokich kamiennych podmurówkach, co sprawia wrażenie jakby twierdzy! Piwnice to muszą tutaj mieć konkretne - chyba na kilka pięter!

Obrazek

Najwieksze wrażenie robi jednak droga wyjazdowa z wioski w stronę Pekelnych Dolow. Idzie jakby skalnym wąwozem, którego ściany są pełne otworów prowadzących do niewielkich pomieszczeń.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Regularność żłobionych ścian, sufitów czy wejść sugeruje, że to nie są naturalne groty, ale coś zrobione czy przekształcone pod ludzkie potrzeby. Ten tutejszy teren to jest jakieś jedno wielkie skalne miasto! Nie wiem czy dawnymi czasy siedzili tu mnisi, rozbójnicy czy był to wielki magazyn beczek z winem ;) Obecnie większość pokoików jest opuszczona, acz wyraźnie widać, że jeszcze niedawno służyły za składziki.

Wnętrza są różne. Niektóre prawie idealnie wycięte w prostokąt, inne bardziej obłe, zaokrąglone i poprzerastane wręcz jaskiniową formą. Czasem mają wewnętrzne kamienne wgłębienia - jakby półeczki? Nieraz pojawiają się wzmocnienia z cegieł. Większość ścian i sufitów jest marmurkowata z dużą domieszką rudości.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W niektórych zachowały się jeszcze drzwi, które zastygły zazwyczaj w półotwartej formie i przygwoździł je czas. Ciężko je obecnie już zamknąć czy otworzyć bo mniej lub bardziej wrosły w ziemię.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ze ścian, sufitów, odrzwi zwieszają się całe pęki świeżutkich paproci, powykręcanych korzeni lub powierzchnię pokrywa równa tafla mchu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kolejny przystanek to tzw. Puste Kostely. Skojarzenie z wnętrzem jakiejś świątyni od razu się nasuwa. Myśmy już tu byli jesienią, ale kabak dokazuje między filarami po raz pierwszy!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Czas też odwiedzić nasz tunel. Niby nic wielkiego, ale coś sztolniokształtnego, co się kończy w jaskini, zawsze cieszy!

Nurkujemy w ciemną dziurę.

Obrazek

Ciemność krętego korytarza rozświetla blask latarek. Ściany mają tu dość regularne żłobienia - jakby je ktoś centymetr po centymetrze dziubał dłutem. Gliniasty piaseczek podłoża pyli mocno przy szuraniu, powodując wrażenie nadchodzącej od nas mgły. Oddzielające się co chwilę boczne korytarze potęgują wrażenie przestronności, mimo że to w rzeczywistości wcale długie nie jest.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wejść mają tu chyba cztery. Malutkie, od ulicy, którym weszliśmy. Potem dwa omszało-korzeniaste.

Obrazek

Obrazek

Odrzwia jak z jakiejś kaplicy. Szlag wie co tu było?

Obrazek

Sztolenka wpada do obszernej komory jaskini.

Obrazek

Obrazek

A rudość naciekająca skały przy wejściu cieszy równie mocno jak poprzednio!

Obrazek

Obrazek

Postanawiamy pokazać kabaczkowi również knajpę motocyklową w grotach dawnej kopalni.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na szybach jest tu w zwyczaju lepić naklejki. Niektóre jakoś wyjątkowo przypadają nam do gustu!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Bardzo też spodobał mi się ten kask! Z warkoczem przyczepionym na czubku. Zwłaszcza w czasie jazdy wygląda to kapitalnie!

Obrazek

Ciekawe szkielety patrzą na nas z okolicznych skał.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wnętrza po staremu są mroczne i od czasu do czasu huczące echem motocyklowych silników.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przy takim stoliku sobie siedzimy i wciągamy serową przekąskę. Takie restauracje to ja rozumiem!

Obrazek

Okoliczne krzaki też kryją niejedną niespodziankę. Tu np. takowa skalna chatynka!

Obrazek

A w środku oczywiście ślad po ognisku, napisy ryte w ścianach i rudo-zielone desenie sufitowe.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zaraz obok kolejne podobne miejsce...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tu chyba w każdej skale coś jest wydrążone - o ile się podejdzie z właściwej strony!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Do niektórych skalnych komórek już nie podchodzimy, bo nam się nie chce. Gdzie indziej to do każdej takiej atrakcji by człowiek leciał jak na skrzydłach i pełen emocji węszył po wnętrzach. Ale ciągłe otaczanie się masą ciekawych miejsc jakoś stępia wrażliwość. Teraz, na dzień dzisiejszy, gdy piszę tą relację, jest mi cholernie żal, że tam nie podeszliśmy.

Obrazek

Obrazek

Na dalszą część wycieczki idziemy sobie wzdłuż potoku.

Obrazek

Mijamy kolejne skały - praktycznie co chwilę warto by się zatrzymać i dokładniej przyjrzeć jakiemuś fragmnetowi. To zdecydowanie taki rejon, gdzie nie da się schować aparatu do torby.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Docieramy do miejsca, gdzie rzeczka robi ciekawy myk. Na chwilę staje się podziemna, wpływa pod drogę i pod skały, aby po kawałek dalej znów wypłynąć na powierzchnie i wrócić do swojego klasycznego koryta, wijącego się przez zielone łąki.

Obrazek

W miejscu jednego z wlotów widać resztki jakiegoś obudowania z dawnych lat. Jakaś konstrukcja była w tym miejscu zrobiona. Ni to tama, ni to śluza. Coś z betonu i metalu, co mocno już nadgryzł ząb czasu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Podziemny fragment rzeczki wygląda mniej więcej tak. Trochę to wymagało akrobacji, żeby zrobić te fotki i nie wlecieć w wodę ;)

Obrazek

No fajny taki fragment. Wpływa rzeczka, wypływa i tyle... Ale czekaj! Tam jest otwór, który prowadzi gdzieś głębiej. Gdzieś w ciemność. W nim też stoi woda. Woda, nawet przy brzegu, jest niestety zbyt głęboka, aby wejść do niej w gumiakach. I za zimna, żeby proces zapodać w kąpielówkach ;) Ciekawość nas zżera - dokąd może prowadzić ta wodna jaskinia? Jak wygląda w środku? Jaka jest duża? Może kiedyś tu wrócimy w jakiś upalny czas! A może ktoś kiedyś w niej był i mi opowie?

Obrazek

Krążymy też nieco po drugiej stronie szosy, w okolicach skały zwanej Medvedi Kemp.

Obrazek

Obrazek

Tu, jak wszędzie, też są groty jakby mieszkalne, filary, ciekawie wyryte ściany. Cytat z kabaka: "Tu jest tak niesamowicie i pięknie, że to powoli robi się nudne" ;)

Obrazek

Obrazek

Nie, nie mamy drona. Po prostu wylazłam na skałę ;)

Obrazek

Część grot jest zagospodarowana w stylu wiat turystycznych. Ławy, stoły, pod naturalnymi nawisami. Nie mam zbyt duzo zdjęć, gdyż byliśmy tam w przededniu święta i miejsce było dość zatłoczone lokalnymi imprezowiczami. Miejscówka dogodna biwakowo, ale ciężko liczyć tu na kameralność. Z drugiej strony czego oczekiwać w pierwszy ciepły dzień tej wiosny, przy szlaku i 100 m od szosy. No ale miejsce obiektywnie ładne.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Mykamy więc w górę, w miejsca bardziej odludne. W zanikające ścieżki i wąskie przejścia między skałami. Kwiki nadpotokowe cichną, by w końcu przerodzić się w wyłącznie ptasi śpiew lasu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

My dziś też będziemy mieć biwak pod skałą. Ale taką tylko naszą. Samodzielnie odnalezioną i zagubioną w głuchych ostępach. Droga do niej prowadzi przez omszałe, prawie pionowe szczeliny...

Obrazek

Obrazek

Mijamy też las. Las, który jest niesamowity i chyba jedyny w swoim rodzaju. Istnieją tu tylko dwa kolory - zieleń i brąz, ale oba za to w formie maksymalnie nasyconej, jakby sztucznie podkręconej. Poza tym jest tu coś dżunglowego - jakby cieplej, jakby bardziej wilgotno? Taka "parówa" jakby wejść do palmiarni. Czuja to chyba mchy, ktore masowo się rzuciły i porastają co się da. Mamy wręcz obawy, czy jak zostaniemy tu dłużej, to nie oblezą też nas?? Jednocześnie nasze kroki zaczynają mieć inny niż chwilę wcześniej odgłos, taki jakby dudniący. Może pod ścieżką są jakieś jaskinie? W sumie w tych terenach i przy takim ukształtowaniu okolicy - nie byłoby to jakieś szczególnie dziwne i szokujące.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na ognisko i mini biwak wybieramy jedno z wielu miejsc ze skalnym okapem. Akurat tu z górnej półki lasu obwaliło się kilka drzew, ktore zawisły i tworzą jakby boczną ścianę szałasu. Pomagamy się jej nieco zagęścić - leżących kłod w okolicy nie brakuje. Widać, że ktoś kiedyś już tu przesiadywał przy ogniu. Pozostaje ułożyć równo krąg z kamieni, z lekka naprawić zbutwiałą ławeczkę i mamy cudne miejsce na spędzenie wieczoru. Niejednego - jak się potem okazuje!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Koło północy wracamy do busia. Z ust bucha para, a szpilki okolicznych drzew zaczynają pokrywać igiełki szronu. Kwietniowe noce mają widać swoje prawa...

Droga powrotna wiedzie przez szczeliny, wykroty i rozlewiska, które w ciemności dziwnych trafem okazuję się głebsze, rozleglejsze i bardziej strome niż za dnia. Zjeżdżamy więc na tyłkach, a do cholewki buta wlewa się lodowata, błotnista maź. Nad nami uchają sowy! Dziesiątki sów! Cały las wręcz się trzęsie od ich "śpiewu", a w świetlistym snopie latarki czasem zafurkocze coś pierzastego, całkiem sporych rozmiarów :)

Na Medvedi Kempie balują prawie do rana. Układając się do snu długo słyszymy z oddali chóralne śpiewy i dźwięki dziwnego instrumentu. Najbardziej przypominało kobzę...


cdn

Posty: 1401
Rejestracja: piątek 30 paź 2020, 09:37

Re: W krainie zamków, ostrzyc i rzeźbionych skał (2022)

Postautor: smar » wtorek 03 paź 2023, 20:38

No fajny taki fragment. Wpływa rzeczka, wypływa i tyle... Ale czekaj! Tam jest otwór, który prowadzi gdzieś głębiej. Gdzieś w ciemność. W nim też stoi woda. Woda, nawet przy brzegu, jest niestety zbyt głęboka, aby wejść do niej w gumiakach. I za zimna, żeby proces zapodać w kąpielówkach ;) Ciekawość nas zżera - dokąd może prowadzić ta wodna jaskinia? Jak wygląda w środku? Jaka jest duża? Może kiedyś tu wrócimy w jakiś upalny czas! A może ktoś kiedyś w niej był i mi opowie?

Super!!! Może dałoby się przejść w woderach? Chętnie wróciłbym tam z Wami :)

Posty: 2959
Rejestracja: czwartek 19 lut 2015, 23:08

Re: W krainie zamków, ostrzyc i rzeźbionych skał (2022)

Postautor: buba » środa 04 paź 2023, 22:52

W woderach mysle ze tak! Takie zeby do pasa byly. Pewnie wrocimy tam w te rejony jakos na wiosne, jakis koniec kwietnia? Tylko ze nie mamy woderów...


phpbb 3.1 styles demo

Wróć do „Pamiętnik Włóczykija”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 13 gości