Gdzieś na Dolnym Śląsku

W dziale tym znajdują się opisy, zdjęcia oraz reportaże z wypraw i wycieczek
Posty: 2949
Rejestracja: czwartek 19 lut 2015, 23:08

Re: Gdzieś na Dolnym Śląsku

Postautor: buba » piątek 06 maja 2022, 19:27

Ech… Jak to mówią: “cudze chwalicie…”. Gdzie to ja nie szukałam ciekawych fortów! W Toruniu, Krakowie, Przemyślu, Nysie a nawet w Czarnogórze, Lipawie, Brześciu czy Kaliningradzie.

A jakoś do mnie długi czas nie dotarło, że kupa fajnych fortów znajduje się 30 km od naszego domu! A mieszkamy tu już 15 lat! Jak to w ogóle możliwe?? Tak to patrząc daleko - łatwo można przegapić, coś, co jest w zasięgu ręki...

3/4 umocnień Festung Breslau powstało od ostatnich lat XIX wieku do końca I wojny światowej. Pozostałe w okresie międzywojennym i w czasie II wojny. Forty rozsiane są pierścieniem wokól miasta i różny jest stopień ich zachowania i zagospodarowania. Odwiedziliśmy tylko niektóre, jako że jakoś nie ze wszystkimi były nam po drodze. Może kiedyś jeszcze do jakiś zawędrujemy - to wtedy będę dodawać je do tej relacji. Obiekty wymienione poniżej odwiedziliśmy w okresie jesienno-zimowo-wczesnowiosennym, jako że po chaszczach najlepiej się łazi w okresie małolistnym i bezkleszczowym.


SCHRON PIECHOTY NR 20


W miejsce to zaglądamy w czasie wycieczki po Brochowie. Fort jest położony w lesie przytykającym do działkowych ogródków, blisko linii kolejowej. Wkomponowany w pagórek - idąc lasem można by go całkiem nie zauważyć, aż się dojdzie na skraj przepaści.

Obrazek

Ceglaną fasadę prawie całkowicie pokrywają kolorwe malunki.

Obrazek

Wnętrza to kilka dużych komór i wąskie, ciemne korytarzyki. W komorach stoi kilka konstrukcji zrobionych z palet, sugerujących, że odbywały się tutaj jakieś spore imprezy, a to służyło za bufety.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ze złotych myśli wysprejowanych na ścianach: "Wolność zaczyna się tam, gdzie kończy się strach". Sama prawda... Strach jest orężem pozwalającym założyć każde kajdany...

Obrazek

Mimo że to jakoś połowa lutego - znajdujemy pierwsze tego roku przebiśniegi!

Obrazek

Na kolejnej wycieczce odwiedzamy trzy forty, o kształcie prawie identycznym, acz są totalnie inne przez rozmaity stan zachowania i zagospodarowania. Ciekawie więc obserwować coś o wspólnej bazie, ale gdzie losy potoczyły się totalnie odmiennie.





FORT PIECHOTY NR 4 - LISIA GÓRA


Fort, podobnie jak poprzedni, położony jest na skraju ogródków działkowych. Okolica wokół jest mocno zaśmiecona i to raczej nie przez imprezowiczów, ale raczej ktoś traktuje to miejsce jako wysypisko. Tak to zwykle bywa - brak ogólnodostępnych kubłów = śmieci w każdym rowie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Spomiędzy zeschłych liści wystaje jakieś żelastwo. Wygląda na klamkę do drzwi fortu.

Obrazek

Wejścia do fortu są zamurowane, acz trafiła się jakaś dobra dusza, która jedno z nich lekko rozkuła i można się do środka wślizgnąć. Wnętrza są przestronne, o ceglanych ścianach i sporej ilości metalowych elementów. Wszystko jest mocno okopcone, wygląda jakby ktoś kiedyś wypalał tu śmieci. Zapach panujący wokół przypomina raczej topiony plastik niż aromat ogniska.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Koło fortu stoją małe budyneczki o łukowatych sufitach z żebrowanej blachy. Jak się potem dowiadujemy - nazywane są "schrony pogotowia".

Obrazek

Obrazek

Od strony rzeki fort otaczają betonowe labirynty, coś jakby okopy czy stanowiska strzeleckie. Nigdy jeszcze przy fortach czegoś takiego nie widziałam!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek



FORT PIECHOTY NR 6 - POLANOWICE


Fort otaczają stawki, które wyglądają jak pozostałość dawnej fosy.

Obrazek

Zaglądam tutaj z dużą dozą niepewności, jako że zazwyczaj miejsca zagospodarowane staram się omijać, ze względu na znikomą dla mnie atrakcyjność. Zwłaszcza, że przeważnie zwiedzanie kończy się na pocałowaniu klamki lub ostatecznie na robieniu zdjęć przez płot, będąc obszczekiwaną przez psa lub bluzganą przez ciecia. No a tutaj czeka nas bardzo nieoczekiwana i rewelacyjna niespodzianka! Po pierwsze - brama jest otwarta! To pierwszy, niezaprzeczalny plus!

Obrazek

Drugi plus zauważamy już zaraz po pierwszym. Na terenie kręcą się ludzie i są oni bardzo sympatyczni i się miło uśmiechają. Zapraszają na bezpłatne zwiedzanie. Przy forcie płonie ognisko, co całą okolicę wypełnia właściwym zapachem i klimatem.

Fort z kształtu jest identyczny z poprzednim, jednak wyglada krańcowo inaczej - z racji na brak śmieci i czyste wnętrza. Widać, że ekipa bardzo o fort dba i opowiada o różnych jego kawałkach, które udało się uszczelnić, odwilgocić, odsprzątać czy wyposażyć w ciekawe sprzęty. Co bardzo mi się podoba - wnętrza nadal wyglądają jak fort, a nie jak salon w domku jednorodzinnym (co np. spotkało pewne, niegdyś fajne, bunkrowe miejsce w Szczecinie). Gość, który nas oprowadza, jest niesamowitym pasjonatem fortyfikacji i wie o nich wszystko, a nie tak jak np. ja, że jedynie lubie sobie połazić wśród chaszcza i betonu. Chodzimy więc po okolicy i po wnętrzach, zwracając uwagę na różne detale, na które sama nigdy bym nie wpadła aby spojrzeć. Zeszło nam tu chyba z półtorej godziny i był to bardzo ciekawie spędzony czas!

Fort z wierzchu. Zwracają uwagę fajne kominki.

Obrazek


Obrazek

Obrazek

Skoro są kominki - to muszą być i piecyki. Służą one nie tylko do dodawania miejscu uroku, ale również osuszania starych, zawilgotniałych murów.

Obrazek

Obrazek

Inne wyposażenia fortowych komór. Żołnierskie prycze, kibelek, malownicza skrzynia z niemieckimi napisami oraz różne inne machiny.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Szyb w górę.

Obrazek

Wokół fortu wije się wąskie torowisko. Krajobraz z kolejką zawsze jakoś tak zyskuje na urodzie! :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jest nawet drezynka! :)

Obrazek

W odróżnieniu od dwóch pozostałych fortów, jakie odwiedziliśmy tego dnia, tutaj jest w betonowym okopie zrekonstruowane stanowisko obserwacyjne. W poprzednim były tylko jakieś podarte kawałki blachy. A tu proszę jaki solidny pancerz!

Obrazek

Fortem opiekuje się Wrocławskie Stowarzyszenie Fortyfikacyjne - jakby ktoś chciał na nich namiar to jest np. TUTAJ Odwiedzać fort można w każdą sobotę (acz my byliśmy chyba w niedzielę i też się udało)





FORT PIECHOTY NR 7


Obiekt jest położony przy skrzyżowaniu autostrad - wiadukty, ślimaki, rozjazdy. Patrząc na mapę zdaje się, że tak musi wyglądać przedsionek piekła...

Obrazek

Acz po raz kolejny przekonujemy się, że pozory mylą, a najciemniej bywa pod przysłowiową latarnią. W słoneczny, weekendowy dzień ciężko o samotność w typowo "dzikich miejscach". Każdy koneser dzikości i kontaktu z przyrodą przecież pragnie takie miejsca odwiedzić. W lesie, w górach, nad rzeką - tłum. Rowerzyści, psiarze, spacerowicze. A tu, przy tym upiornie położonym forcie, spędzamy prawie godzinę robiąc sobie drugie śniadanie, racząc sie piwem i herbatką. I nie przewija się dosłownie nikt... Tylko jednolity szum zza gęstych samosiejek przypomina o tym, gdzie się znajdujemy... No i może majaczące zza drzew zabudowania. Taka maleńka wyspa zapomnienia, pomiedzy światem zagospodarowania, gdzie człowiek nawet centymetrowi gruntu nie odpuści...

Fort jest zdecydowanie najbardziej zarośnięty ze wszystkich dziś odwiedzonych okazów. Już w betonowym labiryncie się o tym namacalnie przekonuję, dosłownie co chwilę pozbywając się kapelusza. Raz mi go wystrzela w powietrze chyba na 4 metry!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A dalej jest już tylko gęściej! :) Znajdujemy się jakieś 10 metrów od fasady fortu! :)

Obrazek

Zbliżamy się, pokonując kolejne ściany z lian i splątanych gałęzi.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pień. Gęsto obrosły konarami pnączy, tak grubymi, że same wyglądają już jak drzewa!

Obrazek

Oczywiście jakoś tak wyszło, że podchodziliśmy do fortu najbardziej zarośniętą trasą. Od drugiej strony było znacznie "luźniej"!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wnętrza sugerują, że jednak jacyś ludzie tu czasem bywają. Te tony śmieci raczej same nie przylazły... Acz część komór w środku jest posprzątana i chyba przeznaczona na imprezy. Syf zalega tylko w jednej i przy wejściu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jest też mały budyneczek. To pewnie ten schron pogotowia, który w poprzednich obiektach też występował i był karbowano - łukowaty!

Obrazek

Obrazek




FORT PIECHOTY NR 9


Akurat był po drodze. Jak przystało na muzeum teren jest wysprzątany, wylizany i... zamknięty na głucho. Widać słoneczna niedziela to nie termin do zwiedzania takich miejsc. Można jedynie zapuścić żurawia przez płot.

Obrazek

Obrazek

Przy forcie zgromadzono sporo małych schronów, z betonu lub metalu. Z informacji na tabliczkach wynika, że wyzbierali je w różnych miejscach i tu ustawili.

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Obrazek

Obrazek

Na terenie są też wystawione różne fajne stare samochody.

Obrazek

Obrazek


FORT PIECHOTY NR 8a


Miejsce położone po przeciwległej stronie tego upiornego węzła autostradowego co fort nr 7. I miejsce znów jest odludne, wypełnione tylko jednostajnym rykiem aut z oddali.

Obrazek

Prawdziwie leśne obuwie.

Obrazek

Wygląda jakby niegdyś był to teren jakieś wojskowej bazy, bo w kilku miejscach w lesie zachowały się takie charakterystyczne betonowe słupy.

Obrazek

Obrazek

Najpierw odnajdujemy mały schronik.

Obrazek

Obrazek

A zaraz obok rzuca się w oczy większa budowla.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Włazimy! A na wejściu niespodzianka! Przejście tarasuje zdechły dzik! Kabak zauważa, że dzik chyba trochę żyje bo rusza oczami. Ale to nie oczy... To chyba były robale...

Obrazek

Obrazek

Zostajemy już więc na samym początku wprowadzeni w mroczny nastrój tego miejsca. Fort jest nieco inny od poprzednich, składa się z kilku komór o metalowych, żebrowanych sufitach. Teraz juz co chwilę się nam wydaje, że coś na nas patrzy!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Od drugiej strony fort wygląda jak obły pagórek, na szczycie którego jest przemiła, wygrzana, płowa łączka.

Obrazek

A potem ma miejsce nieco zabawna sytuacja. Ja idę jeszcze poszukać jednych ruin nad Mokrzycą, na które mam namiar. Toperz i kabak zostają na dachu fortu wygrzewając się do słońca, bo nie chce się im przedzierać przez chaszcze. Gdy wracam ze swojej krótkiej wycieczki, podchodzę do fortu - a ich tam nie ma! Kurde! Mieli czekać! Dzwonie do toperza gdzie są. Toperz mówi, że siedzą na dachu. Wychodzę na górkę - nie ma ich... A poza tym jakoś tu jest bardziej zarośnięte! Przecież na dachu była polanka! Ki diabeł?? Zaglądam do wnętrza fortu. Dzika też nie ma... Słyszę w końcu głosy nawołujące w lesie: "buba! tu jesteśmy!". Bo te schrony są dwa! Niedaleko siebie! Ale jaja! Gdyby nie moga dodatkowa wycieczka w chaszcze - to byśmy go przegapili!

Obrazek

Obrazek

Wnętrza są bardzo podobne do poprzedniego, ale chyba fajniejsze. Więcej nacieków i nie wali padliną.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jest też drugi maluch.

Obrazek

W trawie znaleźliśmy jakieś takie dziwne coś. Tzn. kabak znalazł i się chciała tym bawić. Zwykła śruba to czy może granat? ;)

Obrazek



SCHRON MOBILIZACYJNY NR 6


Położony na skrawku łąki, wklinowany w jakieś magazyny czy bazy przeładunkowe.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Siedząc na dachu mamy takowy widok.

Obrazek

Wnętrza bardzo przypadają nam do gustu. Są wyjątkowo ciekawe - zachowały się takie kratownice metalowych podpór. Jeszcze takiego bunkra nie widziałam nigdy! :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Są też pająki - czy raczej na obecnym etapie to już skamieliny ;) Nacieki minerałów na bazie pająka? ;)

Obrazek

Stare napisy na sufitowych i ściennych szynach.

Obrazek

Ekipa w komplecie.

Obrazek



SCHRON MOBILIZACYJNY NR 1


Położony na środku uprawnego pola, blisko Wyspy Opatowickiej. Niedaleko jest drugi, na tym samym polu, ale niestety dowiedzieliśmy się o jego istnieniu dopiero po powrocie z wycieczki.

Obrazek

Obrazek

Miejsce przez lokalną młodzież zostało zagospodarowane na imprezy. Jest jakby bar, stół, siedziska z palet. Zapewne niejedne "Pandemia Party" się tutaj odbywało, gdy kluby, bary i dyskoteki były pozamykane!

Obrazek

Obrazek

Posty: 2949
Rejestracja: czwartek 19 lut 2015, 23:08

Re: Gdzieś na Dolnym Śląsku

Postautor: buba » środa 11 maja 2022, 19:54

Kilka razy wybraliśmy się do Wrocławia na poszukiwania fortów, schronów i wszelakiego innego starego betonu. Jakie forty udało się odnaleźć można zobaczyć w poprzedniej relacji.

Ale nie tylko forty wpadły nam w oczy podczas tych wycieczek. Nieużytki na obrzeżach miast, o których ludzie szczęśliwie zapomnieli lub nie zdążyli ich jeszcze zagospodarować, uporządkować i ukształtować na swój ulubiony obraz świata z klocków Lego - kryją niejedną atrakcję i miły dla oka zaułek!

Z Lisiej Góry w stronę fortów o numerach 6 i 7 idziemy wałami nad Widawą. Co ciekawe nie leżą one bezpośrednio nad rzeką (rzeki z nich nie widać) tylko przebijają się przez tereny ogródków działkowych. A tutaj trwa już wiosenna krzątanina. Ktoś coś piłuje, ktoś obsadza grządki, bieli drzewka czy zajmuje się produkcją aromatycznego, grillowego dymu. Jedno łączy te wszystkie czynności - jakaś taka nieśpieszność i bijąca wokół atmosfera sielanki. A i dla oka takie ogródki to nie lada gratka. Ostatnimi czasy ciężko w budownictwie o oryginalność. Bloki mają ujednolicone balkony, domki jednorodzinne wypluwane spod jednej sztancy, sklepy to samo... Wśród działkowych altanek zachowała się jeszcze różnorodność. Domeczek jest często wytworem kreatywności właścicieli, ich pomysłów i chęci. Ot - taki powiew nietypowy dla współczesności i możliwość na krótką podróż w czasie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Działki się kończą i wchodzimy na rozległe, płowe polany. Z wału widoczny jest opuszczony budynek, nie wiem jakiego niegdyś przeznaczenia.

Obrazek

Obrazek

Idziemy na skróty, co okazuje się nie być najlepszym rozwiązaniem, bo najpierw wpadamy w bagno, a potem w kłęby kolczastych roślin strzegących przejścia. A wydawała się taka gładka łączka! ;)

Obrazek

Chyba nie był to dom mieszkalny?

Obrazek

W środku też kolorowo.

Obrazek

Obrazek

Ciepły dzień sprzyja by wyjść na balkon i się powygrzewać! :)

Obrazek

Obrazek

Po drugiej stronie wału dla odmiany takowe betony:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W oddali jest też rozsiane kilka małych budyneczków. Do nich już nie podchodzimy, mając w pamięci czające się tutaj bagna, a i czas na zaczął troche gonić, jako że jak zwykle ciągle zbaczamy z zaplanowanej drogi.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wracamy dla odmiany ścieżkami nad samą Widawą. Taka oto miła płytówka prowadzi w stronę rzeki. Ciepłe barwy późnego popołudnia jak zawsze fajnie współgrają z chaszczowatym krajobrazem :)

Obrazek

Później trasy zmieniają się na bardziej trawiaste, a okolica staje się obfitsza w bobry.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nieznanego pochodzenia i przeznaczenia konstrukcje leśne.

Obrazek

Obrazek

Mi to wygląda na "zęby smoka". A za nami są resztki mostu na Widawie.

Obrazek

Kawałek dalej mijamy kolejne pozostałości mostu/jazu/śluzy - jakiejś nadrzecznej, betonowej budowli.

Obrazek

Obrazek

Jest też takowa konstrukcja - to już wyraźnie sugeruje jakieś dawne spiętrzenie wody, wodospadzik raczej sam się nie zrobił.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wędrujemy też spalonymi fragmentami łąk, które momentami jeszcze nie do końca zgasły.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kurzymy popiołem! :P

Obrazek

Szubienica?

Obrazek

Droga utwardzana sianem.

Obrazek

Już po zmroku szukamy przejścia przez kanał. Z sukcesem. W marcu źle się przechodzi takie miejsca w bród ;)

Obrazek

Nieopodal schronu piechoty nr 20 znajdujemy kolejowy wiadukt, opanowany przez graficiarzy. Każdy kawałek miejsca jest wykorzystany na jakiś malunek!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A to już kolejna wycieczka i okolice fortu 8a. Boczna droga przy jakis magazynach. Jak widać na załączonym obrazku - w takich zaułkach można jeszcze napotkać różne zabytki techniki motoryzacyjnej! :)

Obrazek

Stylowa ławeczka.

Obrazek

Idąc do fortu przebijamy się przez takowe tereny. Zasieki, ruiny, śmieci, wiatrołomy - dosyć spowalnia to wszystko wędrówkę.

Obrazek

Dobra nazwa dla lodówki! Nie wiedziałam, że taka firma istnieje (bądź istniała). Jak to nawet na wysypisku człowiek się może odrobinkę dokształcić.

Obrazek

Po zwiedzeniu fortu przedzieram się jeszcze chaszczami nad Mokrzycą, celem znalezienia jednego miejsca.

Obrazek

Obrazek

Ten bóbr miał chyba ślinotok...

Obrazek

Poszukiwane ruiny okazują się być mało spektakularne...

Obrazek

Obrazek

Na ulicy Ceglanej (tam gdzie szukamy schronu mobilizacyjnego nr 6) wpadają nam w oczy ruiny samotnej, ceglanej kamienicy. Kamienica jest dosyć nietypowa, bo sklejona z wieżą transformatorową. Pierwszy raz coś takiego widzę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A wiosna chyba przyszła na dobre! Kapelusze nam zakwitły! :D

Obrazek

Posty: 2949
Rejestracja: czwartek 19 lut 2015, 23:08

Re: Gdzieś na Dolnym Śląsku

Postautor: buba » czwartek 25 sie 2022, 19:56

Napotkane przypadkiem pole ma wyjątkowo ponury i mroczny klimat. Zarówno pod względem wizualnym, jak i odgłosów czy zapachu. Na środku brązowej, błotnistej ziemi stoi spalony kombajn. Nie wiem ile tu czasu spędził, ale spora jego część jest już solidnie pordzewiała. W środku zachowało się zboże, ale chyba średnio jadalne, bo mocno zapodaje spalenizną. Aromat palonej gumy i kabli roznosi się wokoło. Wiatr miecie w oczy popiołem. Po niebie przewalają się granatowe chmury. Horyzont zamyka las wiatraków, których wielkie skrzydła robią miarowe Uuuuu Uuuuu!
Kabak długo kręci się wokół kombajnu, zaglądając z zainteresowaniem w każdą dziurę. Pytam czego szuka. Stwierdza, że rolnika. "Powinien tu gdzieś być jego szkielet, tak jak tego delfina na plaży!" Szkieletu na szczęście nie znajdujemy. Acz tak makabryczne to to miejsce nie było ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Posty: 27835
Rejestracja: niedziela 08 lut 2015, 20:46
Lokalizacja: Frankenstein

Re: Gdzieś na Dolnym Śląsku

Postautor: Karolina Kot » czwartek 25 sie 2022, 20:24

Pożar miał miejsce w dniu 19 lipca 2022 roku. Czytałam o nim i od razu mi się te wiatraki skojarzyły.

Pożar kombajnu na polu. Maszyna spłonęła doszczętnie

Gęste kłęby czarnego dymu widoczne był z kilkunastu kilometrów. We wsi Pełczyce doszczętnie spłonął kombajn.
Maszyna rolnicza zapaliła się w trakcie prac żniwnych. Oprócz kombajny ogień strawił także ściernisko.

Źródło
"Wiele zabytków przeszłości, co jeszcze wczoraj istniały, jutro zniknie bezpowrotnie. (...) Obowiązkiem żyjących jest zebrać te ułomki i okruchy najdroższych pamiątek przeszłości i w pamięci przyszłych pokoleń zapisać..."

Posty: 2949
Rejestracja: czwartek 19 lut 2015, 23:08

Re: Gdzieś na Dolnym Śląsku

Postautor: buba » piątek 26 sie 2022, 11:28

Ciekawe co bylo przyczyna pozaru? Jakies spięcie w elektryce? Pet rzucony przez rolnika? Bo raczej z tego wyglada ze nie podpalenie przez nielubianego sąsiada...

Posty: 2949
Rejestracja: czwartek 19 lut 2015, 23:08

Re: Gdzieś na Dolnym Śląsku

Postautor: buba » poniedziałek 05 wrz 2022, 19:48

Zbiornik Mietkowski. Zawitaliśmy znów w to miejsce po dosyć długiej przerwie.

Np. w 2011 roku spacerowaliśmy po jego dnie (https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... kiego.html), a w 2012 był biwak na plaży i pływanie żaglówką (https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... -2012.html)
Tym razem łazimy głównie po wschodnim brzegu, czyli tym, który jest ocembrowany betonem. Ta część nie przypomina jeziora o walorach rekreacyjnych, a raczej jakieś przemysłowe osadniki.

Obrazek

Rozważaliśmy kąpiel, ale woda jakoś nie zachęca. Ma bardzo malowniczy stopień zzielenienia. Przypuszczalnie po wyjścu z niej moglibyśmy osiagnąć tą samą barwę, a jakoś nie bardzo mamy na to ochotę ;)

Obrazek

Obrazek

Nadbrzeżne betony są dziś wygrzane, co zachęca, aby się na nich wyłożyć. I fajnie porastają ziołami, krzaczkami różyczek czy różnymi pnączami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przechodzimy przez tamę, która trzyma rzekę Bystrzyca tworząc ten zbiornik.

Obrazek

Obrazek

Zawsze pociągały mnie tutejsze "wyspy" - pogłębiarki czy inne maszyny do pozyskiwania piacho-żwiru umiejscowione na środku jeziora. Pełne rur, korb, lin a i baraczków, w których zapewne bardzo byłoby klimatycznie zanocować :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zgrupowanie podobnych maszyn/barek/pochylni jest również przy jednym z brzegów. No Naftowe Kamienie to nie są, ale zawsze chociaż malutka namiastka ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Teren ten zwą kopalnią Mietków. Mają tu spore taśmociągi, które dzisiaj nie pracują. Stoją jakby zapomniane. Nie wiem czy ze względu na weekend czy może przerwano tu wydobycie?

Obrazek

Puste tasmociągi.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Miejsce, gdzie takowy nurkuje do tunelu.

Obrazek

A później przelatuje nad drogą takim oto malowniczym wiaduktem.

Obrazek

Obrazek

Przechodzimy praktycznie przy samej kopalni kruszywa, co pozwala zapuścić żurawia na jej teren. Kabak twierdzi, że to ci dopiero jest plac zabaw! Taki w wersji XXXXL! I wszystko jest co trzeba - zjeżdżalnie, piaskownice a zwłaszcza drabinki do wspinania! Tych drabinek to tutaj mają zatrzęsienie. Nie ukrywam, że ja również bym się tam powspinała ;) Tylko mam pewne opory, jako że zakład figuruje jako czynny... Acz dzisiaj nic sie nie sypie, nie słychac pracy maszyn, nie widać kręcących sie na terenie ludzi czy pojazdów.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A horyzont zamykają ogromne silosy.

Obrazek

Widać też stąd dwie najbliższe ruiny pałaców - Maniów Mały i Borzygniew.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Można użyc także na roślinności! :) Bardzo dawno nie widziałam takich cudnych łanów dzwoneczków.

Obrazek

Posty: 2949
Rejestracja: czwartek 19 lut 2015, 23:08

Re: Gdzieś na Dolnym Śląsku

Postautor: buba » czwartek 08 wrz 2022, 16:47

W Śmiałowicach zwiedzamy młyn. Ale nie on jest pierwszą rzeczą, która w tej wiosce rzuciła się nam w oczy. Bo pierwszy był Żuk. I to nie prawdziwy, ale namalowany!

Obrazek

W momencie włażenia do opuszczonych budynków mam przekonanie, że właśnie zwiedzam jeden z wielu dolnoślaskich pałaców. I to wrażenie utrzymuje się bardzo długo. Z zewnątrz to na młyn jakoś całkiem nie wygląda.

Obrazek

Bramny tunel od razu zachęca do odwiedzin :D

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Brama wyprowadza nas do innego świata, takiego skrytego od oczu przypadkowych przechodniów czy śmigających tutejszą szosą.

Obrazek

Wyłazimy na dziedziniec. I to nie byle jaki! Stąd dokładnie widać ogrom zabudowań, które nas otaczają. Z zewnątrz, od ulicy, to nie robiło takiego wrażenia, bo 3/4 zabudowań było niewidocznych. Niestety o tej porze dnia najciekawszy rzut wypada pod słońce, więc zdjęcia wychodzą takie nie bardzo - z plamami. Obiektyw mojego aparatu niestety zbyt dużo nosi pamiątek piachu, zderzeń z betonem albo wycierań rękawem...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po krótkim zlustrowaniu terenu włazimy do baszty. O do tej!

Obrazek

I tu chyba każdemu rozdziawia się gęba! A to ci ślimak!!!!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Bardzo przyjemnym sposobem na spędzanie popołudnia jest połazić sobie po klatce schodowej. Zwłaszcza sympatycznie jest, gdy stopnie pod stopami skrzypią, a w powietrzu wiruje pył i aromat obłażącej farby.

Inne schody spotykane w okolicznych budynkach. Już nie tak spektakularne, ale również nie pozbawione uroku.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A tu pozostałości "młynowej" historii. Przypominające, że to jednak nie pałac, a inne było podstawowe przeznaczenie obiektu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nawet literaturę mieli tu tematyczną!

Obrazek

Pozostałości dawnej dokumentacji.

Obrazek

Pomniejsze zabudowania. Może mniej ciekawe, może prawie całkowicie wypatroszone, ale bardzo malowniczo zarośnięte. Przyroda ma to do siebie, że potrafi pięknie ubarwić byle budę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W objęciach pająków i bluszczy.

Obrazek

I teraz pytanie - czym się różnił portier od stróża? Bo zawsze mi się wydawało, że to synonim. Tu jeszcze wychodzi, że obowiązki mieli te same, ale jednak rozdzielono ich i zróżnicowano.

Obrazek

Przymłynowe zabudowania chyba mieszkalne.

Obrazek

Obrazek

Po wyjściu z ruin łazimy w kółko po miejscowości w poszukiwaniu śmieci. Tak - śmieci. Zazwyczaj odpadki, puste opakowania, worki walają się wszędzie, jest ich za dużo i nie trzeba ich szukać. Dziś jest inaczej. Bo śmieci jak na lekarstwo. W końcu udaje się znaleźć jakieś ciśnięte do rowu butelki. Hurra! Mamy czym poczęstować paproszka! :) A może dlatego śmieci nie ma, bo wszyscy tu go ochoczo karmią??? ;)

Obrazek

Kolejną miejscowością gdzie szukamy starych budowli są Piotrowice Świdnickie. Tu niestety mniej nam dopisuje szczęście i nie włazimy do środka. Obiekt już nie jest opuszczony - tak jak w moich przeterminowanych zapiskach ze szlag wie ktorego roku. Spóźniliśmy się... Cóż zrobić - czasem się uda, czasem nie...

Ma tu powstać "muzeum techniki rolniczej - żywy folwark". Jak widać na załączonych obrazkach - część asortymentu muzealnego mają już zgromadzone.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Ostatnio zmieniony czwartek 08 wrz 2022, 18:08 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.

Generał Admin
Posty: 2038
Rejestracja: sobota 07 lut 2015, 23:46
Lokalizacja: Zagłębie Dąbrowskie/Hessen

Re: Gdzieś na Dolnym Śląsku

Postautor: kusmanek » czwartek 08 wrz 2022, 17:45

buba pisze:W trawie znaleźliśmy jakieś takie dziwne coś. Tzn. kabak znalazł i się chciała tym bawić. Zwykła śruba to czy może granat? ;)

Obrazek

Obiektyw Google mówi, że to jest sonda lambda od Forda Focusa :)
Born to make history

Posty: 2949
Rejestracja: czwartek 19 lut 2015, 23:08

Re: Gdzieś na Dolnym Śląsku

Postautor: buba » czwartek 08 wrz 2022, 18:09

kusmanek pisze:
buba pisze:W trawie znaleźliśmy jakieś takie dziwne coś. Tzn. kabak znalazł i się chciała tym bawić. Zwykła śruba to czy może granat? ;)

Obrazek

Obiektyw Google mówi, że to jest sonda lambda od Forda Focusa :)


Tego bym sie nie spodziewala! :lol:

Posty: 2949
Rejestracja: czwartek 19 lut 2015, 23:08

Re: Gdzieś na Dolnym Śląsku

Postautor: buba » piątek 09 wrz 2022, 19:34

Wyjątkowo spodobała się nam idea "wczasów wagonowych" i w tym roku również zatęskniliśmy za takowymi klimatami - za noclegami w kolejowych wagonach i aromatem torowiska o każdej godzinie dnia i nocy :) Dwa lata temu nocowaliśmy w wagonowisku na Helu (relacja: https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... czasy.html ), rok temu w Łebie (relacja: https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... czasy.html ).
Teraz obraliśmy bliższą opcję, na terenie muzeum kolejowego w Jaworzynie Śląskiej. Zwiedzaliśmy już kiedyś to miejsce w ramach jednego ze zlotów z forum sudeckiego zimą w 2013 roku (relacja: https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... -2013.html ). Od tego czasu trochę się tutaj zmieniło, więc warto było zajrzeć po raz kolejny. No i w końcu zrealizować nasz plan wdrapania się na któryś z opuszczonych wagonów i zapodania tam pikniku w ciepły, sielankowy letni wieczór.

Wagonowe noclegowisko w Jaworzynie trochę odróżnia się od tych na Helu czy w Łebie. Tam wczasowicze kwaterowali się w wagonach mieszkalnych, a tutaj w sypialnych. Tam miało się do dyspozycji cały wagon z kilkoma pomieszczeniami - tu tylko przedział. Są to autentyczne wagony sypialne z lat 70tych, które niegdyś jeździły po Polsce, a tutaj trafiły na emeryturę. Wagony są trzy i stoją na obrzeżach muzeum.

Obrazek

Obok na przylegających torowiskach osiedliły się pordzewiałe lokomotywy i wagony czekające ponoć na swoją kolej do renowację.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Widoki z okna mamy zacne! :)

Obrazek

A i okno jest nie byle jakie - podpierane beleczką! Tylko jeden taki przedział jest i właśnie nam się dostał :)

Zamknięte:

Obrazek

Otwarte:

Obrazek

Do wagonów sypialnych przylega takowy ciekawy budynek zwany zapadnią.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Większość przedziałów do spania jest trzyosobowa. Nocując w trójkę tak jak my, dostaje się jednak do dyspozycji dwa przedziały, coby nikt nie musiał się gramolić na najwyższą półkę.

Obrazek

Obrazek

Są też przedziały bardziej wypaśne, np. jednoosobowy z dywanikiem i kaloryferem.

Obrazek

Albo wręcz salonik - z szerokim łóżkiem, biurkiem, stolikiem i prywatną łazienką.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Acz obecnie ani woda, ani żadna forma kanalizacji, ani ogrzewanie nie są do wagonów podłączone. To tylko pamiątka po dawnych czasach, gdy pociąg był na chodzie i zwiedzał świat.

Jeden z wagonów zawiera takowy "przedział bydlęcy", do którego wstawiono kanapę. Z okna widać miejsce ogniskowe, więc chyba może pełnić dogodną role wiaty na imprezy jak np. zacznie lać.

Obrazek

Klimaty korytarzowe.

Obrazek

Obrazek

Mamy tu również przegląd różnych firaneczek, chyba pochodzących z różnych czasów działania PKP. Nie wiem, które są starsze, które nowsze.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wiem jedynie, które są moje ulubione! :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jakby ktoś miał ochotę pożywić się w klimatach kolejowych to również ma okazję - nieopodal jest bar, również umieszczony w wagonie. Niestety bar ma dwie wady - jest krótko czynny (bo tylko do 17) i nie ma w nim piwa :(

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obiad więc zjadamy w barze, a w piwo i zapasy na kolację zaopatrujemy sie gdzie indziej. I wyruszamy na poszukiwanie odpowiedniego miejsca na wieczorny popas - tak jak wymarzyliśmy sobie już 9 lat temu. Ma to być coś starego i pordzewiałego, powinno być dosyć wysoko dla lepszych widoków i najlepiej jakby zaraz gdzieś obok przejeżdżały pociągi. Łazimy więc, szukamy i zaglądamy we wszelakie zakamarki muzeum.

I to nie że na krzywy ryj. Nocując tu automatycznie mamy bezterminowy bilet wstępu na teren całego muzeum na odkrytym powietrzu. Dodatkowo płatne są jedynie wnętrza, oprowadzanie z przewodnikiem i przejazd pociągiem po bocznicy.

Mam wrażenie, że przybyło tu eksponatów od czasu naszego poprzedniego pobytu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ten wagon szczególnie zrobił na mnie wrażenie, z taką przyklejoną budką - jakby dla strażnika?

Obrazek

Na niektorych wagonach zachowały się napisy z dawnych lat. No chyba, że to nowe, tylko tak stylizowane, żeby zwiedzający się cieszyli?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wnętrza niektórych lokomotyw czy wagonów wyglądają jakby były całkiem na chodzie. Tylko wsiąść i wyruszyć w trasę! :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kilka szerszych spojrzeń na okolicę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W końcu wybraliśmy miejsce na posiadówkę. Ten wagon z napisem Krupp. Nietypowy w kształcie, ładnie położony, wygodny, widokowy, a i dość solidny, że nie załamie się pod kuprem jak sie człowiek usadzi.

Obrazek

Obrazek

I tak... Kolacja wypada nam dziś jakoś miodnie ;) Mamy musztardę miodową do parówek i piwo na miodzie gryczanym. Wieczor jest bardzo ciepły, aż taki zdaje się za ciepły jak na samą końcówkę sierpnia. Jest nieco duszno i zaczynają nadciągać ciemne chmury. Nie wiemy więc ile nam jeszcze zostało tych miłych chwil na starym pociągu. Ale póki co jest pięknie - latają nietoperze, od czasu do czasu śmignie pociąg i zagwizda zbliżając się do stacji. Powoli zapada zmrok i zapalają się kolejne latarnie. Ale nie nadciąga wieczorny chłód. Można siedzieć w krótkich spodniach - jak gdzieś na Bałkanach czy Krymie. Pachnie metalem, podkładami, trochę smarem. Są chwilę, które mają w sobie jakąś magię i człowiek by chciał, aby nie skończyły się nigdy...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Burze jednak się nie naprzykrzają. Kabak nawet wysnuwa teorię, że odstraszają je gwizdy pociągów. Im więcej takowych nas mija - tym chmury odchodzą, a na większej części nieba pojawiają się gwiazdy.

Nocne zwiedzanie terenów wokółwagonowych.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Robimy sobie wspólne zdjecie, ale aparat w ostatniej chwili fiknął z toru i strurlał się z górki. Zdjęcie wyszło zabawnie!

Obrazek

Wręcz mam wrażenie, że ciekawiej niż to powtórzone, już bez fikołków.

Obrazek

Będąc tu wybraliśmy się też na zwiedzanie z przewodnikiem. Lepiej zachowane, cenniejsze i bardziej odnowione okazy trzymają w lokomotywowni i na gwieździstych torowiskach zaraz przed nią.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W dalszych pomieszczeniach można oglądać różne stare fotografie czy malowidła.

Takie coś kiedyś mieli - skrzyżowanie parowozu z drezyną. Pojazd o dużym stopniu ażurowości.

Obrazek

A to ponoć prototyp pociagu osobowego. Było wtedy w zwyczaju wozić pasażerów w wagonach towarowych, ale jednak ludzie spragnieni wygody postanowili coś z tym zrobić. Jak widać na załączonym obrazku do wagonu numer 8 jest wpakowana buda z karety!

Obrazek

Obraz przedstawiający stację kolejową w Lubawce w momencie jej powstania pośrodku niczego. Wokół tylko góry i pola.

Obrazek

Parowóz sunący gdzieś przez Sudety.

Obrazek

Jedno z pomieszczeń wypełnia makieta. Pochodzi z którejś z kolejowych szkół, gdzie uczniowie na niej zdawali egzamin ze sterowania ruchem i dopiero potem mogli dostać w łapki prawdziwe urządzenia. I po likwidacji szkoły tą całą konstrukcję wyrzucono na śmietnik. Uratowali ją jacyś miłosnicy kolei i tak trafiła do muzeum. Co ciekawe - ona wciąż jest na chodzie! Modele pociagów jeżdżą przez mosty i tunele, zwrotnice się przestawiają, są nawet kwietniki i pasażerowie (choć ci już siedzą nieruchomo ;)

Kabak stwierdza, że taką kolejkę chce dostać pod choinkę! Cóż, widać częściej trzeba zaglądać na śmietniki przy opuszczonych szkołach ;)

Obrazek

A to jakis inny model wagonu - z prawdziwym drewnem.

Obrazek

Że też nigdy takich tabliczek nie znalazłam w ruinach...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ostatnim miejscem, gdzie zagląda wycieczka są warsztaty pełne maszyn tnąco - dziurkująco - krojących. Wszystkie są sprawne i nawet ochotnicy mogą na nich chwilę popracować.

Obrazek

Podobną maszynę jak tu występują spotkałam w lutym w opuszczonym budynku przy torach w Głogowie (zdjęcia gdzieś w połowie tej relacji: https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... -2022.html)

Największe wrażenie robią na mnie maszyny bez własnych silników tylko zasilane z jednego wału za pomocą taśm. Na zdjęciu tego się nie da ująć jak to wyje, huczy i charczy!

Obrazek

Obrazek

Jedną z tutejszych atrakcji jest też przejazd starymi wagonami po bocznicy (nie ma już tej drezynki co w 2013 roku). I jestem naprawdę pełna podziwu dla pomysłowości i inwencji twórczej ile można wycisnąć z trasy, która ma 50 metrów!!

A więc najpierw kupuje się bilety. Takie jak to dawniej bywały z tekturki, którą konduktor dziurkuje.

Obrazek

Pociąg wjeżdża na specjalnie do tego przygotowaną stacyjkę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pasażerowie usadzają kupry na drewnianych ławkach.

Obrazek

Zakazy są po to, aby je łamać! :P

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pociąg jedzie 50 metrów w jedną stronę, gwiżdże, pufa, po czym wraca. I wjeżdża na obrotnicę! Po dalmierzu z Helu ( https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... mierz.html ) to chyba najciekawsza karuzela na jakiej mieliśmy okazję się wozić. No była jeszcze ta sławna karuzela z Chyrowa ( https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... h-lat.html ), ale tam tylko ja się woziłam, a kabak zna ją wyłącznie z opowiadań. Ta dzisiejsza jest zdecydowanie największa, ale niestety kręci się najwolniej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Mając już wyzwiedzane muzeum na dziesiąta stronę, idziemy jeszcze poszukać jeziorka, które ponoć jest tutaj gdzieś blisko. Włazimy w pola. Stąd też fajnie widać ekspozycje starych pociągów. W tych żółciach nawłociowych prezentują się rewelacyjnie!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie wiem jak to jest, że nas zawsze wyprowadzi na jakieś manowce. Szukamy jeziorka, a póki co znajdujemy bagno, plac budowy i częściowo zalane, grząskie pola uprawne...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W końcu jest i nasza glinianka!

Obrazek

Klimaty kolejowe nas nie opuszczają - prawie nad jej brzegiem właśnie sunie pociąg towarowy.

Obrazek

Zbocza mają tu gliniaste i skarpowate. Gdzieniegdzie wycięto w gruncie schodki, a nieraz i przerzucono linę coby schodzący nie wybili sobie od razu wszystkich zębów.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Lokalne molo i ciekawe barwy horyzontu, przypominające nam, że tym razem to juz napewno nie ujdzie nam na sucho...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A potem spłynęliśmy do domu. I tak to zakończyła się kolejna edycja udanych "wczasów wagonowych".


P.S. Jeśli ktoś z czytających zna, kojarzy lub choć obiło mu sie o uszy jakieś jeszcze inne miejsce, gdzie można zanocować w wagonie - to niezmiernie będę wdzięczna za polecenie, poradę czy jakąkolwiek inną podpowiedź, ktora przybliży nam kolejną takową podróż w czasie i możliwość miło spędzonych chwil :)


phpbb 3.1 styles demo

Wróć do „Pamiętnik Włóczykija”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości