Bielawa, księgarnia przy ulicy Piastowskiej 9. Godzina 16:10. Nieopodal sklepu majestatycznie i z gracją zaparkował stary Opel Corsa B (może "z gracją" to za dużo powiedziane, ale akurat ten manewr, wykonany Archimedesem, wyszedł mi tym razem dość zgrabnie, biorąc pod uwagę pozbawiony wspomagania, archaiczny układ kierowniczy mojego autka).
Pani Stanisława uśmiechnęła się zza biurka na powitanie.
- Dzień dobry. Ja po książki.
- Już pani te poprzednie przeczytała?
- Prawie wszystkie od dechy do dechy. Idę sobie powybierać nowe.
Zatopiłam się na dłuższą chwilę w półkach z literaturą. Pochłonęło mnie. Wtem z odrętwienia wyrwał mnie dziecięcy głosik.
- Przepraszam, czy można tu kupić szachy?
Niesamowite! XXI wiek, wszystkie dzieciaki siedzą z nosami w smartfonach, a tu tymczasem jakiś szkrab pyta o dostępność szachów? Gdzie ja trafiłam? Ta księgarnia jest jakaś dziwna.
Okazało się, że szachy owszem, były. Ja także wyszłam z kolejnym naręczem książek.
Dostałam w gratisie stylową zakładkę z wizerunkiem bielawskiego kościoła.
- Do zobaczenia za miesiąc!
- Ale ja nie wiem, czy coś nowego będzie za miesiąc. Oni tak szybko tych książek nie piszą i nie wydają!
A oto jeden z moich nabytków:
Michał Jerczyński, Kolej elektryczna Jugowice - Walim
Tyle informacji i tyle nowych obrazków do pokolorowania!!