Tajemnicza działalność Przedsiębiorstwa Poszukiwań Terenowych w świetle zasobów Archiwum Państwowego we Wrocławiu

Książki polecane przez naszych Użytkowników
Posty: 276
Rejestracja: środa 13 sty 2021, 21:48

Tajemnicza działalność Przedsiębiorstwa Poszukiwań Terenowych w świetle zasobów Archiwum Państwowego we Wrocławiu

Postautor: Maras Starszy » piątek 16 kwie 2021, 22:25

LUBICZ-WOJCIECHOWSKI, Marek, Tajemnicza działalność Przedsiębiorstwa Poszukiwań Terenowych w świetle zasobów Archiwum Państwowego we Wrocławiu, Szczecin 2006, ss.287


Kupiłem tę książkę w roku jej wydania i z przekonaniem polecam ją nadal ponieważ wiele prezentowanych dokumentów i opisanych w nich działań pracowników tytułowego Przedsiębiorstwa stały się kanwą dla „naocznych świadków którzy widzieli złote pociągi.” Warto więc poczytać i dowiedzieć się jak było naprawdę.

Lubicz.jpg
Lubicz.jpg (145.54 KiB) Przejrzano 1875 razy



Poniżej recenzja i wstęp z publikacji.
Po zakończeniu II wojny światowej Ziemie Zachodnie i Północne Polski stały się terenem wzmożonej penetracji w poszukiwaniu wszelakich dóbr.
Celem niniejszej pracy jest przedstawienie działalności Przedsiębiorstwa Poszukiwań Terenowych – organizacji powołanej w celu zagospodarowania poniemieckiego mienia na Ziemiach Odzyskanych. Konstrukcja pracy polega w głównej mierze na cytowaniu dokumentów lub ich fragmentów. Odbiega to od przyjętych norm. Większość publikacji korzysta z informacji zawartych w dokumentach (powołuje się na nie), ograniczając przytaczanie cytatów do koniecznego minimum. Temat pracy jest jednak tak kontrowersyjny i wzbudzający emocje, że zastosowano zasadę przytaczania obszernych fragmentów dokumentów. Czytanie dokumentów jest niemniej pasjonującą lekturą niż czytanie opowiadań o tym, co one zawierają. Pozwala to czytelnikowi przeżywać zbliżone emocje do tych, które towarzyszyły sporządzającemu dokument, samemu interpretować zawarte w nim informacje, a w niektórych przypadkach poczuć atmosferę czasów – czasów, w których dokument powstawał.

FRAGMENT KSIĄŻKI
Wstęp

Po zakończeniu II wojny światowej Ziemie Zachodnie i Północne Polski stały się terenem wzmożonej penetracji w poszukiwaniu wszelakich dóbr. Szczególną rolę odegrały specjalne oddziały Armii Czerwonej, które z racji tego, że znalazły się tu pierwsze, mogły swobodnie wywozić wszystko, co tylko uważały za wartościowe. Traktowały ten obszar jako swoją strefę okupacyjną, nie licząc się z nikim i z niczym.
W wielu publikacjach dotyczących „tajemnic II wojny światowej” autorzy przytaczają przeróżne informacje, powołując się na zeznania, opowieści, hipotezy, bardzo często nie podając ich źródeł. Wiele tych opowiadań narodziło się zaraz po zakończeniu II wojny światowej i funkcjonuje do dnia dzisiejszego. Źródła ich powstania są obecnie trudne do ustalenia. Na pewno część z nich jest prawdziwa. Powstały one – szczególnie te dotyczące ukrytych dóbr materialnych (skarbów) – między innymi w wyniku zasłyszanych opowiadań od Niemców mieszkających na danym terenie. Niejednokrotnie chcieli oni przypodobać się nowym osadnikom – zapewnić sobie lepsze traktowanie. A nawet przy pomocy tych opowiadań zyskać sympatię.
Innym źródłem takich informacji było domniemanie. Jeżeli w okolicy był pałac lub zamek, to na pewno właściciel był człowiekiem majętnym i uciekając przed zbliżającym się frontem mógł ukryć swój majątek, zresztą dotyczyło to także bogatych rolników, jak również mieszkańców miast. Część tych ukrytych „bogactw” została wydobyta przez samych ukrywających, a czasami przez sąsiadów, którzy nie wyjechali, a wiedzieli, gdzie zostały schowane „kosztowności”. Wiele schowków padło łupem przypadkowych „poszukiwaczy skarbów”.
Ukrywanie wszelakich dóbr (niejednokrotnie były to rzeczy codziennego użytku) jest normalnym ludzkim odruchem, gdy zbliża się jakieś niebezpieczeństwo. Niemcy opuszczając swoje domostwa liczyli, że po zakończonej wojnie powrócą do swoich domów i wtedy wydobędą swój dobytek z ukrycia. Jednak historia spłatała im brzydkiego figla – nie powrócili, a nawet ci, co zostali, musieli te ziemie opuścić.
Ukrywanie dóbr można podzielić umownie na dwie grupy:
1. urzędowe (oficjalne),
2. prywatne.
Poszukiwania dotyczyły (a także dotyczą i teraz) następujących spraw:
1. podziemi,
2. ukrytych dzieł sztuki,
3. archiwaliów,
4. wszelakiej dokumentacji (technicznej, funkcjonowania obozów itp.),
5. maszyn, urządzeń, surowców i półfabrykatów itp.,
6. zasobów skarbców instytucji państwowych i finansowych,
7. majątku osób prywatnych.
Ziemie Odzyskane stały się po zakończonej wojnie, a czasami jeszcze w trakcie niej, źródłem wszelkiego rodzaju dóbr wywożonych w mniej lub bardziej legalny sposób.
Z zasobów Ziem Odzyskanych korzystały:
1. radzieckie Oddziały Zdobyczy Wojennych,
2. przedstawiciele różnych firm z Centralnej Polski poszukujący między innymi wywiezionych przez Niemców w czasie okupacji maszyn i urządzeń,
3. przedstawiciele różnych fabryk szukający do nich maszyn i surowców,
4. przedstawiciele Naczelnej Dyrekcji Muzeów i Ochrony Zabytków, oraz przedstawiciele Ministerstwa Kultury i Sztuki poszukujący wywiezionych i ukrytych dzieł sztuki,
5. szabrownicy chcący się szybko wzbogacić, a także zwykli ludzie, dla których Ziemie Zachodnie i Północne były „magazynem”, w którym łatwo można było zdobyć wiele atrakcyjnych towarów.
Niewątpliwie największe szkody w majątku Ziem Zachodnich i Północnych wyrządziła działalność radzieckich Oddziałów Zdobyczy Wojennych. Można z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że wartość wywiezionego i zniszczonego (podpalenia domów, a nierzadko całych fragmentów miejscowości) mienia, jak nie przewyższała, to dorównywała zniszczeniom powstałym w trakcie działań wojennych.
Na wiosnę 1945 r. ówczesne władze Polski stanęły przed problemem zagospodarowania, w tym przejęcia i uruchomienia przemysłu na, jak je wtedy nazwano, Ziemiach Odzyskanych. Sytuacja była skomplikowana – składały się na nią:
1. niepewność co do decyzji wielkich mocarstw w sprawie trwałego przyłączenia tych ziem do Polski,
2. brak polskiej administracji na tych terenach przynajmniej w początkowej fazie przejmowania tych ziem,
3. zniszczenia wojenne,
4. słabe rozeznanie lub wręcz nieznajomość rozmieszenia w terenie przedsiębiorstw – szczególnie średnich i małych,
5. brak odpowiedniej ilości fachowców potrzebnych do uruchomienia (jeżeli stan zakładów na to pozwalał) produkcji,
6. brak odpowiednich instrukcji Państwowego Komitetu Obrony ZSRR dla rad wojennych i dowódców co do „definicji” zdobyczy wojennych,
7. brak Polaków do należytego zabezpieczenia obiektów,
8. rozmontowanie i ukrycie przez Niemców wyposażenia niektórych zakładów i fabryk,
9. zaminowanie wielu obiektów,
10. brak dokumentacji technicznej i technologicznej fabryk,
11. demontaż i wywóz przez radzieckie specjalne oddziały z fabryk i zakładów maszyn i urządzeń.
Później do tego doszły jeszcze:
1. półlegalny wywóz maszyn, surowców i półfabrykatów przez przybyłych z centralnej Polski przedstawicieli różnych przedsiębiorstw,
2. szaber prowadzony przez różnych cwaniaków,
3. działania niemieckich grup dywersyjnych.
To tylko niektóre z rozlicznych problemów, z którymi musiały się zmierzyć władze kraju. Nie wspominając o uwarunkowaniach politycznych i zależności przynajmniej części aparatu władzy od Moskwy.
W tej sytuacji zdecydowano się na powołanie, na wzór działających na początku 1945 r. na ziemiach wyzwolonej Polski, Grup Operacyjnych Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów i Ministerstwa Przemysłu. Do organizowania nowych grup przystąpiono na początku marca 1945 r.
Instrukcja z dnia 27.03.1945 r. określała zadania Grup Operacyjnych, krótko mówiąc: organizację polskiego przemysłu i życia gospodarczego na ziemiach poniemieckich i jak najszybsze uruchomienie produkcji. W świetle wcześniej sygnalizowanych problemów nieformalnym celem Grup Operacyjnych było tworzenie faktów dokonanych, gdyż każdy dzień zwłoki w pojawieniu się w terenie przedstawicieli władz polskich zwiększał straty. Najwcześniej, bo już w marcu grupy pojawiły się na Śląsku Opolskim (m. in. w Bytomiu, w Gliwicach, w Opolu) i na Warmii i Mazurach (w Malborku, w Elblągu, w Kwidzynie), najpóźniej w Szczecinie (16.08.45 r.). Pomimo tego często przyjazd Grup Operacyjnych następował wtedy, gdy obiekty przemysłowe, składy, magazyny i przedsiębiorstwa komunalne znajdowały się już w rękach Armii Radzieckiej. Przeto działalność grup w okresie początkowym była znacznie ograniczona, mogły one tylko zabezpieczyć obiekty, które nie znalazły się w kręgu zainteresowań radzieckich Oddziałów Zdobyczy Wojennych. Były to przeważnie zakłady małe. Duże zakłady przemysłowe były zajmowane przez oddziały Armii Czerwonej, demontowane i wywożone lub wykorzystywane do produkcji na rzecz armii. Zabezpieczanie przez Grupy Operacyjne polegało głównie na zabiciu deskami drzwi i okien oraz na naklejeniu kartki (plakatu) z informacją, że obiekt jest w gestii Ministerstwa Przemysłu, co ze zrozumiałych względów niczego nie zabezpieczało. W miarę możliwości wyznaczano dozorców obiektów lub powierzano ich nadzór milicji ewentualnie wojsku, a tam, gdzie była dostateczna ilość ludności polskiej, powoływano straż przemysłową.
W połowie lipca 1945 r. postanowiono z dniem 1 września 1945 r. rozwiązać Grupy Operacyjne – pełnomocnictwa grup wygasły 15.09.1945 r. – jednak trudności z rozliczeniem spowodowały, że ostateczny protokół likwidacyjny powstał dopiero na koniec maja 1947 r.
Ocena działalności Grup Operacyjnych KERM jest bardzo niejednoznaczna. Chyba najbardziej trafnie podsumował ją Minister Hilary Minc: Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że Grupy Operacyjne to była tylko partyzantka, konieczna i skuteczna, ale partyzantka (...). Grupy jako twory tymczasowe miały za zadanie zabezpieczyć i zorganizować przekazanie gospodarki pod zarząd odpowiednich organów administracji terenowej, zjednoczeniom lub zarządom centralnym. Wypada zaznaczyć, że w tym czasie socjalistyczne zarządzanie gospodarką dopiero raczkowało, a przecież ktoś musiał zagospodarowywać i zarządzać obejmowanym przez Polskę poniemieckim majątkiem.
Formalnie w myśl postanowień ustawy z dnia 6.05.1945 r. o majątkach opuszczonych i porzuconych, całość majątku na terenach Ziem Odzyskanych była podporządkowana Tymczasowemu Zarządowi Państwowemu. Na mocy artykułu 10 wspomnianej ustawy: Każda władza państwowa, samorządowa lub osoba prywatna, powziąwszy wiadomość o majątku, który jest opuszczony lub porzucony, winna o tym niezwłocznie zawiadamiać oddział wojewódzki Tymczasowego Zarządu Państwowego. Jednakże większość przemysłu przejęło Ministerstwo Przemysłu przekazując TZP tylko protokoły zawierające opis przedsiębiorstwa i dokonanego w nim remanentu, a właściwie były to wnioski o przekazanie przedsiębiorstwa. Grupy Operacyjne nie były w stanie w tak krótkim czasie przejąć, zinwentaryzować, opisać i zagospodarować wszystkie poniemieckie przedsiębiorstwa. W związku z powyższym utworzono Delegatury Ministerstwa Przemysłu, które miały przeprowadzić likwidację Grup Operacyjnych, a także między innymi zająć się zabezpieczeniem majątku poniemieckiego i przejmowaniem zakładów od wojskowych komendantur radzieckich.
W drugiej połowie 1945 roku zrodził się pomysł finansowania przemysłu na Ziemiach Zachodnich i Północnych poprzez sprzedaż majątku poniemieckiego nagromadzonego na tych terenach w fabrykach, magazynach itp. Był on z reguły źle zabezpieczony i ulegał dekapitalizacji jak również rozszabrowaniu. W celu realizacji tych zamierzeń powstał Fundusz Inwestycyjno Obrotowy Przemysłu Ziem Odzyskanych. Szacowano, że dzięki FIOPZO będzie można uzyskać nawet miliard złotych. Realizacja FIOPZO napotykała na typowe wówczas na tych terenach trudności, były nimi: nie zakończone procesy przejmowania i inwentaryzowania (bilanse otwarcia) majątku poniemieckiego, a także brak odpowiedniej ilości odpowiednich ludzi do tych działań na tak dużym terenie. Ponadto Ziemie Zachodnie i Północne były penetrowane przez przedstawicieli zjednoczeń i rozlicznych central, jak również przez wysłanników poszczególnych zakładów. Poza tym trzeba pamiętać o dużym rozproszeniu przemysłu, co wynikało z przeniesienia przez Niemców zagrożonej bombardowaniami części produkcji z dużych miast Rzeszy na tereny bezpieczniejsze, jakim był między innymi Dolny Śląsk, a w szczególności małe miejscowości, a nawet pojedyncze gospodarstwa rolne. Nie bez znaczenia było ukrywanie przez wycofujących się Niemców części maszyn, surowców i półfabrykatów np. na strychach domów, w piwnicach, w stodołach, zakopywanie ich itp. W poszukiwaniach remanentów przeszkadzało także słabe w tym okresie zasiedlenie Ziem Zachodnich i Północnych ludnością polską, która mogła być potencjalnym źródłem cennych informacji o ukrytych remanentach. Nie miejsce tutaj na szersze omawianie Akcji FIOPZO, warto jednak nadmienić, że przyniosła ona, jak również działalność Delegatur MP, wpływy przekraczające 9 miliardów zł z czego ponad 6 miliardów przypada na Dolny Śląsk. Likwidacja Delegatur MP i zakończenie Akcji FIOPZO następowało sukcesywnie do połowy 1948 r.
Na mocy dekretu z dnia 8.03.1946 r. o majątkach opuszczonych i poniemieckich powstał Główny Urząd Likwidacyjny i Okręgowe oraz Obwodowe Urzędy Likwidacyjne. Okręgowe Urzędy Likwidacyjne przejęły uprawnienia Wojewódzkich Oddziałów Tymczasowego Zarządu Państwowego. Do zakresu działania Urzędów Likwidacyjnych należało między innymi: zabezpieczanie majątków opuszczonych do czasu objęcia ich w zarząd przez władze właściwe ze względu na rodzaj majątku. Rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z dnia 7.11.1946 r. wydane w porozumieniu z Ministerstwem Ziem Odzyskanych w sprawie organizacji i w zakresie uprawnień Urzędów Likwidacyjnych w § 4 określało zadania Urzędów Likwidacyjnych: Likwidacja, zbycie, najem i dzierżawa majątków opuszczonych i poniemieckich należy do wyłącznej właściwości Urzędów Likwidacyjnych.
Poza wymienionymi instytucjami, urzędami, akcjami, swój udział w zagospodarowywaniu Ziem Zachodnich i Północnych miały także Wydziały Przemysłowe Urzędów Wojewódzkich, Zarządy Miejskie (np. we Wrocławiu). Wydawać by się mogło, że te działania doprowadziły do zagospodarowania wszystkich remanentów znajdujących się na Ziemiach Odzyskanych – nic bardziej mylnego. Jak wykazała Akcja Rozbrajania Linii Odry (omówiona w rozdziale I) na tych terenach znajdowało się jeszcze bardzo wiele ukrytych, nie zgłoszonych, nie zewidencjonowanych przedmiotów, które na mocy ówcześnie obowiązującego prawa powinny przejść na własność państwa. Pokłosiem ARLO i sygnałów o nieprawidłowościach w zagospodarowywaniu poniemieckich remanentów, które docierały między innymi do Ministerstwa Przemysłu było powołanie Przedsiębiorstwa Poszukiwań Terenowych.
[za:] http://www.mybook.pl/22/0/bid/65 (less)

phpbb 3.1 styles demo

Wróć do „Z biblioteki Strażników Czasu”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości