Miałam zaszczyt obejrzeć ten film już 10 lat temu, w kwietniu 2012 roku, podczas projekcji w Katowicach.
Filmu, który w 1980 r. kręcono m.in. na ulicach Staszica i Dekerta, do tej pory w Polsce nie pokazywano. Dzięki Ireneuszowi Łęczkowi jedna z kopii trafiła do Biblioteki Śląskiej. Na pokaz przyszły tłumy - pisze T. Szymczyk.
Krzysztofa Pieczyńskiego w roli żołnierza niemieckiego, Jerzego Zygmunta Nowaka jako urzędnika Judenratu i Elżbietę Zającównę rzucającą koktajl Mołotowa na niemiecki czołg można było dostrzec na ekranie podczas wtorkowej projekcji filmu "Mur" w Bibliotece Śląskiej. Polsko-amerykański obraz kręcony w 1980 r. w Sosnowcu i Katowicach w Polsce pokazano po raz pierwszy. Jak mówił Ireneusz Łęczek, który odnalazł film i przekazał jedną z kopii do archiwum książnicy, za decyzją o przyjeździe ekipy filmowej do Sosnowca stał Maciej Szczepański, były redaktor naczelny Trybuny Robotniczej i szef Radiokomitetu.
- To on powiedział, że stara Środula wyburzana jest pod nowe osiedle i bezkarnie można tu kręcić sceny walki - przypomniał. Rzeczywiście - bo wówczas komputerów w przemyśle filmowym jeszcze nie było - to właśnie na starej Środuli płonęły kamienice, które całe w ogniu widać w końcowych scenach filmu. Pamiętają to Elżbieta Olejarczyk i Urszula Marcinkowska, których nie zabrakło na wtorkowym pokazie.
- To było latem 1980 roku. Ludzie z ulicy Mickiewicza obserwowali wszystko z ulicy, bo mieli pełno dymu w mieszkaniach - śmieją się dzisiaj kobiety. To scena dość symboliczna, bo płonęły domy, które w czasie wojny znajdowały się na terenie getta sosnowieckiego, podobnie jak ta, przedstawiająca śmierć Żyda tam, gdzie przed wojną stała synagoga. Obie po projekcji były bardzo zadowolone. - Nie robiło się wtedy zdjęć, bo człowiek myślał, że wszystko będzie wiecznie. Można więc zobaczyć znajome miejsca - cieszyły się, nie rozumiejąc, dlaczego film nie jest puszczany w kinach i telewizji.
To właśnie dla tych znajomych miejsc warto go zobaczyć, bo fabuła - zwłaszcza po sukcesach "Pianisty" Romana Polańskiego i "W ciemności" Agnieszki Holland - jest dość przewidywalna. Na taśmie utrwalono m.in. linię tramwajową na ul. Staszica i kapliczkę przy tej ulicy, a także ulicę Dekerta. Nie obyło się też bez wpadek. Za odjeżdżającymi do Treblinki pociągami widać bowiem... lokomotywę spalinową SM42 i jeden z elektrowozów. Samego miejsca "umschlagplatzu" nie udało się odnaleźć nawet Ireneuszowi Łęczkowi.
ŹródłoRzeczywiście, na ten pokaz przyszły tłumy.
Udało mi się wykonać wówczas kilka ujęć, bez kłopotu rozpoznając przy okazji różne części miasta.
Film nagrywano w okolicach ulicy Jana Dekerta (centrum Sosnowca) oraz przy ulicy Stanisława Staszica (Konstantynów - Baraki).
Na końcu pokazano apokaliptyczne sceny likwidacji getta warszawskiego. Sfilmowanych, płonących i niszczonych budynków nie kojarzę zupełnie, z całą pewnością musiała być to zabudowa dawnej Środuli.
Tragiczną wymowę filmu "Mur" stanowi fakt, iż podczas kręcenia filmu o getcie warszawskim, zniszczono pozostałości po
getcie Schrodel...
Zdjęcia wykonałam w 2012 roku.
W podpisach pod fotografiami starałam się mniej więcej zidentyfikować rejon, w którym zostały wykonane.
"Wiele zabytków przeszłości, co jeszcze wczoraj istniały, jutro zniknie bezpowrotnie. (...) Obowiązkiem żyjących jest zebrać te ułomki i okruchy najdroższych pamiątek przeszłości i w pamięci przyszłych pokoleń zapisać..."