Młyn położony jest miedzy Prudnikiem a Trzebiną. Z dawnych murów zostało niewiele, dominuje nowy pustak. Ktoś chciał tu zrobić hotel ale się rozmyślił. Włażę do środka przez okno balkonowe. W środku słyszę kroki i chrząkniecie. Ktoś tu jest ale wyraźnie przede mną ucieka. Kilkukrotnie widzę tylko cień..
Trochę czuje się nieswojo i już nawet myślę o przyspieszonej ewakuacji, gdy nagle mignął mi aparat na szyi z siwą głową. Wiem, że nie należy kierować się pozorami - ale taka osoba to chyba mnie nie pożre żywcem? Wołam wiec "dzień dobry" i chwale ciepły dzien. Cień wylania się z mroku. Tajemnicza postać okazuje się bardzo sympatycznym gościem, który chodzi po ruinach i opuszczonych miejscach, by fotografować tam nowy świat i życie wkraczające w porzucone mury - zasiedlające ruiny zwierzęta. Pomijając gatunki oczywiste, takie jak myszy latające i pełzające, można tu w młynie spotkać ogromnego puchacza oraz liska. Wszystko zostało udokumentowane na jego fotkach. Mnie zwierzyna nie zapozowała żadna, wiec są tylko mury: