Omiatam wzrokiem meble w przedsionku poszukując jakiś ciekawych obiektów do sfotografowania. Podłogę skrywa gruby kożuch tynku. Nagle jeden z kroków napotyka na pustkę. Wąskie pomieszczenie wypełnia łoskot pękających desek i walącego się gruzu. Kątem oka dostrzegam tylko jak ze ściany odrywają się kolejne płaty tynku z zaprawą. Całość trwała równe 8 sekund. Ostrożnym krokiem podchodzę znów do przedsionka i zerkam w 3 metrową dziurę piwnicy na węgiel która ujawniła się pod spróchniałymi deskami. Ze stodoły wyłania się kompan podróży który zaistniałą sytuację kwituje krótkim " Co ty k***a odpie***sz" ?
Domek leży w jednej z mniej ciekawych wiosek Jury. Słabe warunki pracy powodują w okolicy powodują że na całe cztery ulice mieściny przypada aż 7 opuszczonych domów.
Ten znajduje się na wzgórzu - położony teoretycznie samotnie, lecz cała wioska doskonale widzi co dzieje się na jego posesji obserwując go z dołu.
Część gospodarcza jest przyklejona do właściwego domu i mało ciekawa. W budynku znajduje się w zasadzie 5 pomieszczeń - przedpokój, łazienka, kuchnia i dwa pokoje. Całość jest stosunkowo dobrze zachowana - w szafach znajdują się powieszone ubrania, w meblach kuchennych zastawa, leki. W komodzie w dużym pokoju szereg dokumentów, głównie z okresu PRL-u.
Ciekawym znaleziskiem jest szereg zdjęć rentgenowskich niemal całego organizmu - chyba ostatni mieszkaniec domu nie był zbyt zdrowy. Historia domostwa nie jest znana.