- Będę twoim pierwszym pacjentem!
- Wujku, lepiej nie. Mnie się marzy zostać patomorfologiem.
Podczas budowy natrafiono na ludzkie szkielety i kości. "To XV-wieczny cmentarz, największy w Krakowie"
12 pełnych ludzkich szkieletów i bardzo dużo luźnych kości znaleźli archeolodzy podczas prac prowadzonych przy ul. Łobzowskiej w Krakowie. Szkieletów może być więcej - archeolodzy dokopali się bowiem do największego XV-wiecznego cmentarzyska w mieście, które mogło mieć powierzchnię nawet 3 hektarów.
W sobotę czytelnicy zaalarmowali nas, że na placu budowy przy ul. Łobzowskiej, gdzie przyłączana jest sieć ciepłownicza MPEC, leżą ludzkie kości. Przysłali zdjęcia.
Zagadka wyjaśniła się w poniedziałek. - Odkryliśmy cmentarz. Najpierw kości, później, po odczyszczeniu poziomu, okazało się, że są tam całe pochówki - potwierdza archeolożka Justyna Jarosz-Romaniec w rozmowie z Przemkiem Błaszczykiem z RMF MAXXXX.
XV-wieczny cmentarz w centrum Krakowa
Archeolożka wylicza, że na razie odnaleziono 12 pełnych szkieletów i bardzo dużo luźnych kości. -To całe worki, około 6-8 - zwraca uwagę. Na razie wśród 12 pochówków zidentyfikowano dwa groby niemowlęce oraz jeden nastolatka.
Grobów w kolejnych dniach może pojawić się więcej - jak czytamy w materiale dziennikarza RMF, archeolodzy odkryli XV-wieczny cmentarz, który może liczyć przynajmniej 3 hektary.
Badacze zdają się być zgodni: to największa tego typu nekropolia w Krakowie. Dla porównania: cmentarz przy kościele Mariackim miał prawie 30 arów, a przy św. Anny 42 ary.
"Ul. Łobzowską jeździmy po kościach"
- Można powiedzieć, że jeździmy ul. Łobzowską po kościach. Te kości muszą być wszędzie: pod ulicą i pod chodnikami - przyznaje archeolożka Justyna Jarosz-Romaniec. Kości odkryto bowiem na głębokości 40 cm.
Na odkrytym cmentarzu chowano mieszkańców miasta przez 300 lat, do momentu zniszczenia nekropolii przez Austriaków. Cmentarz pojawiał się na starych mapach Krakowa i okolic, jednak dopiero teraz udało się go dokładniej zlokalizować i określić jego wielkość.
Archeolodzy nie wykluczają, że kamienice na Garbarach zostały postawione na cmentarzysku, a ono samo jest wielopoziomowe. Według prowadzących prace przy ul. Łobzowskiej może leżeć nawet kilkadziesiąt tysięcy osób - ofiar epidemii, mieszkańców Garbar, samobójców, zmarłych nie-katolików lub tych, którzy nie przestrzegali rygorystycznych zasad pochówku przy kościołach.
Policja pilnuje cmentarza
Na odkrytym cmentarzysku będą prowadzone dalsze prace archeologiczne. Odkryć, poza godzinach pracy archeologów, pomaga pilnować policja, która patroluje teren.
Za zniszczenie stanowiska archeologicznego grozi kara nawet ośmiu lat pozbawienia wolności i 500 tysięcy złotych kary.
Angelika Pitoń
25 maja 2020
Źródło
Jakże mogłoby zabraknąć w Krakowie w takiej chwili nas, Strażników?
Stojąc nad wykopem zastanawiałam się, co może czuć ktoś żyjący w XXI wieku, w czasie tajemniczej, dziwacznej zarazy, fotografując ludzkie kości sprzed wielu stuleci? Szczątki alienatów. Ofiar epidemii, samobójców, nieochrzczonych dzieci, skazańców.
Po pierwsze przykro mi było, żeśmy się znowu z butami współczesnej cywilizacji zaryli w chłód i spokój starego cmentarza. Po drugie kolejny już raz uświadomiłam sobie, że pół starego Krakowa to tak naprawdę jedno wielkie cmentarzysko.
A po trzecie poczułam prawdziwą ekscytację i bardzo chciałabym pochylić się niżej nad tym wykopem pod rury ciepłownicze. Porozmawiać ze zmarłymi ludźmi, obejrzeć dokładniej kości, które zresztą rozpoznawałam raczej bezbłędnie, bo na studiach dosłownie nas w tym fachu wytresowano. Chciałam dowiedzieć się coś więcej o tych Bezimiennych, niejako zaprzyjaźnić się z nimi, zbadać, jacy byli: niscy, wysocy? Schorowani?
Starzy, albo młodzi? Zajrzeć im w zęby i w oczodoły. Dowiedzieć się, jak umarli, czy w chwili śmierci cierpieli?
Niestety, nigdy już nie poznamy ich imion. Co gorsza - obawiam się, że nie minie pół wieku i nikt nie będzie pamiętał, jak myśmy się nazywali.
Takie swoiste memento mori można obecne obejrzeć przy ulicy Łobzowskiej w Krakowie: