[mały aneks do Iglic z Wolan]
Z wielu, niekiedy sprzecznych ze sobą znaczeń klasycznego obelisku z których najważniejszymi są dwie funkcje a mianowicie dekoracyjne i upamiętniające, zachowane obiekty z Wolan lokują się w trzeciej w kolejności grupie. Od początku wzniesienia owych architektonicznych dominant ich głównym „zadaniem” było wskazywać oraz manifestować potęgę rodu, który co tu dużo mówić w pewnym okresie nieomal posiadł większość ziem Hrabstwa Kłodzkiego.
Że tak było w istocie zaświadcza fakt, iż wydźwignięte na masywnych pylonach strzeliste obeliski nie posiadały żadnych funkcji utylitarnych i praktycznych, nie odgradzały terenu, nie były słupami dla wielkiej bramy, nie służyły jako latarnie były po prostu zbędne.
Jednak pełniąc tę funkcję o której wspomniałem wcześniej dzięki swojemu symbolicznemu znaczeniu – w połączeniu z doskonale wyważoną architekturą rezydencji, zabudowań przypałacowych i gospodarczych a nawet perfekcyjnie skomponowanymi szpalerami kasztanowców, grabów oraz kwiatowymi parterami kojarzyły się w latach rozkwitu z chwałą, stabilnością i swego rodzaju nieśmiertelnością rodu (w istocie ciągłością dziedzictwa). Był to doskonały konsonans, kostium symboliki, w który ubrano architekturę funkcjonalną i służebną człowiekowi.
Te dwie monolityczne konstrukcje świecące światłem odbijającym się w złoconych ogniowo szyszkach zginały karki najbardziej hardych oponentów, którzy uświadamiali sobie, że wiozący ich powóz mijając kamienne pylony wjeżdża do całkiem innego świata.
Znamiennym jest także fakt, iż miejscowość została przemianowana według nazwiska właściciela. A dlaczego nie? Jeśli cesarz mógł sobie sprowadzić do stolicy obelisk by manifestował jego wielkość i panowanie nad światem, a także od swego imienia cesarz mógł nazwać miasto to Georg Olivier von Wallis na swoich ziemiach również mógł. Nie miał kompleksów.
Tyle dywagacji historyczno-sztucznych na temat obelisków. Teraz konkrety.
Szyszki skradziono w 1996 roku a ówczesny konserwator zabytków wycenił szkodę na….. tysiąc złotych. Nie odnaleziono szyszek a złapani sprawcy w trakcie przesłuchania przyznali się, że sprzedali je na złom. W trakcie rozmów prowadzonych z konserwatorem wojewódzkim okazało się, że…. „nie ma ich w ewidencji bo już, już…. przygotowywano je do wpisania ale je ukradli” (prawie jak z Barei ); Wcześniej też na terenie około rezydencjonalnym działo różnie. Wycięto szpaler kasztanowców, wieloletnie grabiny a pałac jak opisano w sprawozdaniu „zachowany w stanie dobrym po II wojnie popadł w ruinę dlatego też nakazano rozbiórkę”.
Foto 4. Szyszka pinii. Podobne, jednak dużo mniejsze wieńczyły obelisk i okalały pylony; przykład [za:]
http://www.fototrip.pl/zdjecie,72589.html