Postautor: Markot Roman » środa 27 cze 2018, 10:57
11 czerwca Jan Wiśniowski pisze, ..teraz będę dostawał po trzy korony na dzień ale za taki chleb coś Ty piekła trza dać …, za funt mydła..., za mięso koronę, mleka litr... kopijek, jajka...kopijek, sadło..., wszystko jest drogie”. Z 18 czerwca: „ Ja sam muszę przechodzić różne przykrości od Twoich nie lepsze, ale jako żołnierz wszystko wytrzymam, wszystko mi jedno, nawet i diabłu bym łeb ukręcił gdyby mi w drogę właził, teraz takie czasy, kto się czuje na sile ten pan na świcie bo słaby nie ma głosu a sprawiedliwości też nie ma nigdzie, ale my ją znajdziemy jak czas przyjdzie i zaśnięte wojsko powstanie ze snu”. 24 czerwca: ..ja tu zawsze jedną i tę sama robotę mam, przeważnie topór w ręku, a ja bym rad z kosą pohulać po łące i gdzie się da.” 8 lipca: „wkoło nas są stepy, i nie wiem jak tu lato wnet przejdzie i zima na poczekaniu, a ja się tak boję tej macochy bo ona nie jednemu da się we znaki i nie jeden będzie miał pamiątkę na zawsze po niej, dużo jest takich co w tych latach jak ja a włosy im posiwiały, i połysieli”. 5 sierpnia 1917 napisał:.. „od Julci dostałem kartkę pisze że brat (Jakub) jest w niewoli, ale nie wiem czy tu, ja bym się postarał go odnaleźć za pomocą naszych gazet, ale to dość czasu zajmie… u nas teraz siano się kosi, ja dzisiaj pierwszy raz jadłem nowe ziemniaki, ogórki też są nowe, a więcej nic nie ma, drzew owocowych tu nie ma żadnych, tylko brzoza i topole”. 22 i 27 sierpnia dodaje: „Lato było gorące i suche, ciężko wytrzymać bez dzień a robotę mam ciesielską więc dzień za dniem ubywa, zbliża się zima ostra.. żniwa jeszcze się nie rozpoczęły, taki tu klimat że i śnieg zboże przykrywa”. 2 września pisze, „Tutaj w Pietropawłowsku zaczynają stawiać kościół, fundament już tem tygodniu zaczęli robić, a w te niedzielę będą poświęcać węgielny kamień, będzie to uroczyście obchodzone. Robią tu na razie Polacy, dla nas to uciecha żeby się dostać do tej pracy bo to wszystko Panu Bogu na chwałę”. 16 września: „może dali pojadę bo aż do Omska, ale nie wiem czy mnie pozwoli odjechać naczelnik, tam bym był u jednego rodaka a pracował bym to samo co i tu jako cieśla, i tam bym był wolny a tu jestem jak niewolnik”.
Liczne strajki, manifestacje i starcia zbrojne ludności, występującej przeciwko wojnie i katastrofalnej sytuacji żywnościowej kraju pogrążały Rosję w coraz większym chaosie. 30 września Jan Wiśniowski napisał: „nie mogę się naczekać na te chwilę żeby stąd odejść, ...spodziewam się, że to wkrótce nastąpi bo się słyszy w każdy dzień, że się wnet skończy... nie życzyłbym nikomu tu żyć, lepiej polegnąć na polu chwały niż dostać się tu i być dręczonym”. I kolejny fragment z kartki wysłanej 14 października 1917 ,„Ja pragnę i wyglądam, żeby jak najprędzej stąd się wydostać bo tu jest tak, że Ci opisać się nie da, bo się świat do góry nogami wywrócił a sprawiedliwość zamarzła w lodowatem morzu i prędko nie odtaje. Droga Basiu, ciężkie chwile przeżywamy i jak dali będzie Bóg raczy wiedzieć, gdy mi Bóg pozwoli powrócić szczęśliwie do rodzinnego gniazda, to Ci opowiem jakie tu życie jest ”... I dalej 21 października pisze, „U nas jest już śnieg i dość zimna w polach, przysypał snopy pszenicy a niektórych miejscach jeszcze nie związane leży pod śniegiem, bo tu tak późno są żniwa, jedna robota drugą goni a robotę śnieg. Do tego czasu byłem dość bezpieczny o życie, ale teraz to czuwajcie bo nie wiecie dnia ani godziny, bo ci koledzy moi to teraz jak dziki tur, gdy mu się uprzykrzy swoich zgładzi, to na nas rękę podniesie jak Kain na Abla i krew niewinna woła o pomstę do Boga”. 11 listopada: „ nam tu wszystko zabierą, nawet te kartki zwyczajne, i fotografię, i cesarką monetę, którą w pocie czoła zarobiłem”. Z treści kartek datowanych 2 i 16 grudnia widać jak cieszył się z możliwości powrotu do Bilczyc: ..„teraz żadna poczta do nas nie przychodzi bo wszyscy mówią, że wnet stąd pojedziemy do domu, i jak coś usłyszymy, że to wnet będzie to aż podskakujemy z radości, żeby Pan Bóg dał zdrowie i zachował od wszelkiego złego w tej podróży, bo droga jest dla nas niebezpieczna.. teraz świat szalonym się stał a diabeł na czele”. Ostatnie trzy kartki wysłane z Syberii przez Jana Wiśniowskiego do żony Barbary pochodziły z początku 1918 r. 2 i 8 stycznia napisał, „Kartki nie mam od Ciebie żadnej już parę tygodni, ale i ja nie piszę bo się spodziewam, że wnet stąd odjadę. Wigilią łamałem się opłatkiem z towarzyszami wspominając i was wszystkich z ostatniej wieczerzy... święta Bożego Narodzenia obchodzimy podwójnie... zima jest dość, śniegu mamy pod dostatkiem, w tych dniach spadł śnieg, do tego czasu mieliśmy go mało”.
Treść ostatniej pocztówki jaka dotarła do Bilczyc datowana jest 9 lutego 1918 r. przytoczę w całości, „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, Kochana Żonko, na sam przód dowiaduję się o Twojem zdrowiu i powodzeniu. Ja dzięki Panu Bogu jestem zdrowy a powodzenie moje dosyć dobre. Za kartkę Ci serdecznie dziękuję, którą otrzymałem z dnia 6 września, a była zamazana blisko połowę, więc nie dowiedziałem się coś mi napisała. Nie dostałem trzy miesiące żadnej kartki od Ciebie, co mnie bardzo smuci, myślałem żeś zapomniała o mnie, ale ja przecież spoglądam w swoją stronę i oczekuję dnia powrotu w każdą chwilę, żeby jak najprędzej zobaczyć się z Wami. U nas śnieg jest duży i mróz do czterdziestu stopni dochodzi. Więcej nie mam Ci co pisać tylko Cię pozdrawiam serdecznie, pozdrawiam tatę i mamę, Jędrka i wszystkich znajomych, do zobaczenia się z wami wkrótce, Twój mąż Jan Wiśniowski”. Potem słuch o Janie Wiśniowskim zaginął, z treści kartek przesyłanych polową pocztą, widać jak bardzo tęsknił i cierpiał. Cieszył się ogromnie z rychłego końca niewoli, jednak nie doczekał powrotu do domu. Trudno powiedzieć co się stało, najprawdopodobniej zaskoczony niespodziewaną okolicznością zginął w miejscu zsyłki, Pietropawłowsku. Gdyby wyruszył w drogę do Bilczyc z pewnością napisał by wcześniej o tym żonie. Barbara Wiśniowska pozostała wdową do końca życia, po zaginionym mężu pobierała rentę.
-
Załączniki
-
- Ostatnia pocztowka Jana Wisniowskiego.jpg (133.01 KiB) Przejrzano 8652 razy