A ja ostatnio odkryłam muzykę w stylu steampunkowym.
Nieziemsko się przy niej gania starym Oplem Archimedesem po wertepach! Maskuje wszelakie dziwne i niepokojące odgłosy z komory silnika oraz idealnie pasuje do szarpania się z manualnym drążkiem zmiany biegów, kierownicą bez wspomagania oraz klimatyzacją typu Corbotronc w oknach.
Uroku dodaje wiatr wiejący w oczy przez szparę powstałą między oknem, a dachem auta po pamiętnym spotkaniu z jeleniem (wgniecenia po kopytach są czytelne do dziś). Aż się prosi o noszenie takich fajnych, specjalnych okularów.
I jedynie żal, że Corsa nie ma jednak napędu parowego. Ale trzy cylindry, a także niezwykły silnik 1.0 (to ten do kosiaki, który powinien zostać w kosiarce) i tak robią robotę. Z rury wydechowej dymi zresztą ostatnio tak, jak z komina maszyny parowej, więc tak naprawdę na jedno wychodzi.
Gorąco polecam!
"Wiele zabytków przeszłości, co jeszcze wczoraj istniały, jutro zniknie bezpowrotnie. (...) Obowiązkiem żyjących jest zebrać te ułomki i okruchy najdroższych pamiątek przeszłości i w pamięci przyszłych pokoleń zapisać..."