Oczywiście po instrukcjach od generała Kusmanka pognałam do Sadowia Drugiego, na koniec ulicy Dalekiej, by przeczesać wzgórze o wdzięcznej nazwie Godowa. Niestety, kamienia z czerwonego piaskowca nie znalazłam... Za to widoczność była tak dobra, że bez trudu dostrzec można było rysujące się na hory...