Postautor: Markot Roman » wtorek 25 lut 2020, 10:20
Na ojcowiźnie został Jan Grzyb, s Ludwika, 15 lutego 1905, poślubił 22 letnią Joannę Godulę z Brzezowej nr 26, c Andrzeja i Tekli Kaleta. 14 grudnia 1905 ur. Teofil, 25 lipca 1907 ur. Anna, 10 grudnia 1908 ur. Maria, w czerwcu 1911 ur. Piotr, 5 kwietnia 1913 ur. Helena, zm.19 kwietnia 1913, 8 kwietnia 1914 ur. Rozalia, 2 października 1919 ur. i zm. Jan. 30 listopada 1920 ur. Andrzej, 17 czerwca 1923 ur. Franciszka, zm. 22 lipca 1928, 4 kwietnia 1925 ur. Stanisław.
31 letni Jan Grzyb poszedł I wojnę i przeżył szczęśliwie, nie znany jest jego szlak bojowy, ale jak to wojskowy chłop lubił o wojnie „mądrować”. Był wielkim entuzjastą muzyki, grał na helikonie w parafialnej orkiestrze dętej, ze siostrzeńcami Ściborami także po weselach i zabawach, opiekował się kościelnymi organami i nie bardzo miał czas zajmować się własnym gospodarstwem. Za to żona Joanna, była zaradną i bardzo pracowitą kobietą, to głównie na jej głowie spoczywał cały dobytek. Zapoczątkowała budowę nowego domu , Grzybowie wyburzyli pozostałości po dawnej karczmie i obok starej chałupy, na północnowschodniej stronie, zdążyli pobudować jedynie solidne, dwukomorowe podpiwniczenie z przedsionkiem o grubych, ceglanych murach. Ale w czasie budowy Joanna Grzyb zmarła 18 marca 1930, mając 46 lat, w metryce zgonu jako przyczynę śmierci wpisano astmę.
47 letni wdowiec Jan Grzyb, 28 października 1930, poślubił 37 letnią wdowę z Rajbrotu, Rozalię Kuźma, c Jakuba Fitrzyk i Anny Radzięta. Z pierwszego małżeństwa miała syna, Andrzeja, który poślubił Janinę Pieprzyk i osiadł najpierw w Gdowie a potem w Krakowie. Rozalia nie była już tak zaradną jak jej poprzedniczka, budowy domu Grzybowie nigdy nie dokończyli, choć jeszcze przed II wojną światową sprzedali mórg pola sąsiadowi Wincentemu Kurzydymowi a dalsze 1.5 morga pola przy cmentarzu już po wojnie kupili skoligaceni rodzinie Szostakowie spod nr 68. Chałupa, stodoła kryta czerwoną dachówką oraz niezadaszona piwnica przez kolejne lata ulegały już tylko powolnej degradacji. W 1939 roku u Grzybów pod nr 40 mieszkało małżeństwo najemnych robotników, Józef i Zofia Kieżyk.
Rodzina Grzybów i Stanisław Ścibor z Bilczyc, który rankiem 6 września 1939 roku, odwiedził na Rudach wuja Jana Grzyba, byli świadkami pierwszej w Bilczycach potyczki polskich ułanów z niemieckim najeźdźcą. Gen. Józef Kustroń, dowódca wycofującego się oddziału wojska, 21 Dywizji Piechoty Górskiej, wchodzącej w skład Armii Kraków- Grupa Operacyjna Bielsko, jeszcze wieczorem 5 września zakwaterował w łazańskim dworze by osobiście nadzorować przybycie swoich żołnierzy. Na drugi dzień rano nakazał rozpoznanie terenu w celu zabezpieczenia dalszej trasy przemarszu. Z obawy by zagon pancerny Niemców nie dokonał zwrotu z Gdowa na Wieliczkę, skierował w stronę Bilczyc, konny szwadron zwiadowczy. Jego zadaniem było ustalenie przez kogo obsadzony jest Gdów, zachodziło podejrzenie, iż mógł to być pododdział pancerny 10 Brygady Kawalerii płk Maczka. Ale w nocy z 5/6 września, Gdów zajęła już szpica hitlerowskiego wojska. Część szwadronu konnego zboczyła z drogi i zajęła pozycje między zagrodami w przysiółkch Wieś i Nowa Wieś a kilku ułanów z rotmistrzem Zygmuntem Bargielem na czele, zmierzało gościńcem prosto do Gdowa. Tymczasem w stronę Wieliczki, z gdowskiego rynku wyruszyły trzy, niemieckie czołgi. Zdążający od Bilczyc szwadron ułanów, gdy minął zagrody Grzybów i Feliksów został zauważony, i ostrzelany z broni maszynowej od Wisielówki. Trafiony w okolice krtani rtm. Bargiel spadł z szaro-gniadego konia i brocząc obficie krwią nie mógł ponownie go dosiąść. Szybko podjechał do niego inny kawalerzysta, zabrał rannego dowódcę i we dwójkę na jednym koniu, ruszyli polami przez Rudy w stronę Nowej Wsi. Drugi jeździec zdjął z padniętego konia oficerskie siodło i między chałupami podążał za nimi. Pozostali kawalerzyści odskoczyli w pobliskie zarośla na łące i wzdłuż potoku Ruda próbowali zawrócić do Bilczyc. Ukryci za budynkami Feliksów, zaskoczeni i osaczeni przez wroga, pierwsi otworzyli ogień. Niemcy sądząc, iż zaatakowała ich większą grupa żołnierzy, także odpowiedzieli ogniem z czołgowych c. k. m. Upewniał ich w tym przekonaniu stojący na pobliskiej łące motocykl Stanisza z Gdowa, który uciekając przed Niemcami porzucił popsuty motor. Zabudowania Feliksów doszczętnie spłonęły, lecz domownicy zdążyli zbiec w pobliskie zarośla. Zginął wtedy 34 letni Michał Feliks, akurat zapędzał krowy do stajni. Lekko utykający na nogę i nieco upośledzony, niewinny mężczyzna był pierwszą, wojenną ofiarą w Bilczycach. Po ustaniu strzelaniny Niemcy z powrotem wycofali się do Gdowa.
Na Rudach poległo wówczas czterech polskich ułanów. Jeden z nich, 36 letni Rudolf Broda, mąż Marii, zamieszkały w Goleszowie-Silesia (Kolonia) pod nr 283 został śmiertelnie ranny ale po oddaleniu się Niemców był jeszcze przytomny. Błagał miejscowych o dobicie, czego jednak nikt nie zrobił. Zanim zmarł podał swoje personalia i prosił o powiadomienie rodziny, stąd jako jedyny został zidentyfikowany. Inny, prawdopodobnie plutonowy (-) Koza chciał się poddać i wyszedł zza budynków z rękami wzniesionymi do góry. Ale zginął od strzałów, jego mogiłę na gdowskim cmentarzu przez wiele lat po wojnie odwiedzała żona, przy okazji informując miejscowych o swoim mężu. Jeden z ułanów ukrył się w stogu słomy, zwęglone zwłoki żołnierza odnaleziono w pogorzelisku. Czterej polegli w tej zasadzce a także z innych miejsc, zostali pochowani przy kopcu, na parafialnym cmentarzu.
Starcie polskich ułanów z nieniemieckimi czołgami, obserwowali przez okna chałupy domownicy u Grzybów, ich zabudowania szczęśliwie ocalały. W niezadaszonej piwnicy gnieździli się sąsiedzi Feliksowie na czas budowy nowego domu, ponieważ drewniana chałupa i stodoła zgorzały. Na przełomie 1944/45 roku piwnicę i stodołę Grzybów zajmowali stacjonujący niemieccy żołnierze. Piwnicę w latach 60- tych rozebrali Wójciki z Gdowa a cegłę wykorzystali do budowy domu przy ul. bocheńskiej. Pozostałości z fundamentów w kolejnej dekadzie usuwał jeszcze Górecki, wynajmujący plac na produkcję hasiowych pustaków.
Dawna droga prowadząca kiedyś od strony Liplasu do dwóch starych zagród na Rudach, z nr 30 i 31, omijała po północnowschodniej stronie zabudowania Grzybów i nie łączyła się z krakowskim gościńcem. Ale przejeżdżający stale skracali przejazd na siagę, przez ogród-pastwisko Grzybów. W końcu Jan pogodził się z faktem, że pas gruntu wzdłuż północnej miedzy jego parceli stał się publicznym przejazdem do głównej szosy. Formalnie ten stan usankcjonowano przy sporządzaniu mapy pouwłaszczeniowej w 1985 roku. Jan Grzyb podeszłym wieku nosił przydługawe włosy by zamaskować guzowate narośla na głowie. W testamentowym zapisie wydzielił dla żony Rozalii izdebkę od wschodniej strony chałupy, z północnym wejściem wraz z morgiem ornego pola. Resztę chałupy, stodołę i piwnicę oraz pole za cmentarzem, przekazał najmłodszemu synowi Stanisławowi. Jan Grzyb zmarł 14 września 1954, w wieku 71 lat.
Wdową Rozalią Grzybową zaopiekowali się Zastawniakowie z ul. krakowskiej, stąd stali się właścicielami jej nieruchomości spod nr 40. Ostatnie lata Rozalia życia spędziła u synowej w Krakowie gdzie zmarła. Połowę ornego Zastawniaków zajęła obwodnica Gdowa i rondo przy ul. krakowskiej, wybudowane w latach 2013-14, (I etap).
Teofil Grzyb, s Jana w 1933 roku poślubił w Zakopanem Mariannę Tokarz.
Piotr Grzyb, s Jana w 1946 roku na Kaszubach w Wierzchucinie poślubił Annę Łabuda, mieszkali w Bychowie.
Rozalia Grzyb, c Jana w 1937 roku wyszła za Józefa Jelenia z Krakowa.
Andrzej Grzyb, s Jana w 1949 roku poślubił na Kaszubach Gertrudę Z….z Luzina k/Wejherowa, mieszkali w Bychowie.
Maria Grzyb, c Jana przebywała w Warszawie, pozostała panną.
Anna Grzyb, c Jana wyszła za (-) Sowę, mieszkała w Sulbinach k/ Garwolina.
Poniżej komunijne zdjęcie z 1939 roku wykonane przed domem sąsiadów Feliksów, pierwszy z prawej Jan Grzyb, obok żona Rozalia, pośrodku ks. Kazimierz Feliks
-
Załączniki
-
- Z prawej Jan Grzyb z żoną Rozalią.jpg (34.41 KiB) Przejrzano 14643 razy
-
- Podział parcel Grzybów.jpg (74.17 KiB) Przejrzano 14643 razy