Walki o to bezleśne wówczas wzgórze stanowiły niejako preludium wielkiej batalii o Jabłoniec. Kiedy pierwsze patrole rosyjskie zostały wyparte 8 grudnia 1914 z Jabłońca, ci z całym impetem uderzyli jeszcze tego samego dnia właśnie tu, zdobywając wzgórze, i mając dogodne oparcie nacierali w kierunku Starej Wsi i dalej Limanowej. Jednak na drodze stanęli im huzarzy pułkownika Muhra broniący się w rejonie wspomnianej Starej Wsi, i przybyłe właśnie bataliony Honvedu, które nie tylko pomogły w obronie zatrzymując Rosjan, ale też podjęły udany kontratak na wzgórze 9 grudnia już go nie oddając.
Od tego wzgórza front dalej na południe obsadzali polscy legioniści.
Dzisiaj na częściowo porosłym lasem wzgórzu znajduje się piękny i cichy żołnierski cmentarz projektu Gustawa Ludwiga, na którym spoczywa 47 żołnierzy austro-węgierskich i 32 rosyjskich. W lesie powyżej można jeszcze odczytać przebieg linii okopów i rowów dobiegowych.
Przysiółek Stara Wieś-Golców dzisiaj.
I dróżka prowadząca na szczyt wzgórza do znajdującego się tam cmentarza. Może drewniany dom przy niej spełniający obecnie rolę szopy pamięta tamte tragiczne dni?
Ludzie pamiętali...
Antoni Gawron ze Starej Wsi
"W Starej Wsi było najsilniejsze oparcie Rosjan. Ci mocno obstawili się na szczycie Golcowa, gdzie doszło do pierwszego starcia. Było to w nocy. Dużo zginęło tu Rosjan i Austriaków.
Gdy Austriacy atakowali Rosjan i wypędzali ich z Golcowa, nad moim domem granaty tak pękały, że gdy wyszedłem z sieni, to na mnie sie sypały.
W te samą noc, przed świtem, Rosjanie cofnęli się z Golcowa i zrobili główne oparcie na Jabłońcu, gdzie walka toczyła się na białą broń. Tam poległa masa ludzi. Zginął nawet pułkownik węgierski.
Nim Rosjanie cofnęli sie , w moim domu było ich osiemnastu. Mieli zabitego tucznika, gotowali, jedli i herbatą popijali, a okna kazali zasłonić, żeby nikt nie widział, bo samolot latał. Jedli i jedli. Mnie kazali palić, a palić, żeby im się mięso gotowało. Również co chwila kazywali mi wyglądać na pole, "czy tam wasi nie idą", tzn. Austriacy. Mieszkałem wówczas pod Golcowem. Wyglądałem i dość sie bałem. Była godz. 3 po północy. Wyszedłem na podwórze gdzie usłyszałem tętent koni i że wojsko idzie. Wróciłem do domu i mówię Rosjanom:
- Idą nasi!
Wtenczas wszyscy po prostu zmartwieli i cichuteńko w izbie siedzieli, jak makiem zasiał. Karabiny poukładali w kupkę. Nasamprzód do mnie do kuchni wpada jeden żołnierz austriacki i pyta - Czy są Rosjanie. Ja mu mówię że są i otwieram drzwi do izby. Wtenczas wszyscy klękali na kolana i ręce do góry podnieśli. Ten żołnierz austriacki na nich ostro krzyknął po niemiecku i wszyscy natychmiast zebrali się. Inni żołnierze austriaccy byli juz na podwórzu, zajęli tych Rosjan i zabrali ich do niewoli."
Rozalia Gawron (żona Antoniego) ze Starej Wsi spod Golcowa
"Na wierzchu Golcowa, gdzie w grudniu 1914r. doszło do starcia wojska, wtedy teren był goły. Dopiero później go zalesiono. Ja tam pasałam bydło.
Po walce na Golcowie leżeli żołnierze. Zdarzali sie bez ręki, bez nogi, przestrzeleni. Któryś za stodołą mego rodzinnego domu biedził: - Te biedne moje dzieci wiedzą o mnie! -Niedługo jednak żył."
Agata Pietrzak ze Starej Wsi
"Najpierw w nocy do mego rodzinnego domu z sąsiedniego Księżego Lasu przyszli Madziarzy i Austriacy, którzy domagali sie miodu. Odpowiedzieliśmy im, że tego nie mamy, a oni mówia że pszczoły są to i miód musi być. Sami poszli do tych pszczół, zajrzeli do uli, nie było miodu, więc zostawili jak trzeba.
Wówczas jak zwykle, w kuchni w dzieży było ciasto na chleb. Każdy ręką wziął go trochę i wnet juz nie było co piec.
Ci żołnierze u nas zatrzymali sie parę godzin. Odeszli rano.
Tego samego dnia ku wieczorowi równiez z Księżego Lasu przybyli Moskale. Buty mieli całkiem zdarte i podziurawione. Wtedy dla świni gotowały sie buraki. Z garnka wszystkie wybrali i zjedli. U nas zabawili krótko.
We wieczór na pobliski Golców dotarli Moskale. Doszli ich Austriacy i rozpętała się walka. Nie pamiętam dobrze - w tym miejscu chyba poległo 50 żołnierzy.
Późną nocą z Jabłońca słychać było huki i okrzyki: - Hura!
W drugim dniu rano odwożono rannych. "
Jest to jeden z najbardziej "widokowych" galicyjskich cmentarzy, jak widać na załączonym obrazku. A jeśli dodamy do tego przepiękną pogodę, która zawsze jakoś mi dopisywała podczas wizyt w tym miejscu...
I widok na wzgórze Jabłoniec