Niezbędną częścią żydowskiego rytuału pogrzebowego jest tradycja przechowywania ciała zmarłego poza pomieszczeniami mieszkalnymi. W tym celu budowano specjalne budynki na terenie nekropolii.
W 1864 r. w dzisiejszej dzielnicy Piasek (Piossek) wybudowano nowy cmentarz żydowski (Judischer Friedhof). Ulokowano go pomiędzy dzisiejszymi ul. Gwarków i Stawową, opodal starego cmentarza położonego nad stawem pańskim.
Prawdopodobnie wraz z cmentarzem wybudowano również pierwszy dom przedpogrzebowy przy ul. Stawowej, z której można było wejść na cmentarz. W 1905 r. stary dom przedpogrzebowy zastąpiono nowym budynkiem – wyższym i obszerniejszym. Wysokość od podłogi do sufitu w najwyższym punkcie wynosiła 5 m. Maksymalna wysokość budynku wynosiła nieco ponad 7 m, a długość 16,5 m. Nad wejściem umieszczona była gwiazda Dawida. Dom zaprojektował i wybudował Georg Schalscha, budowniczy z Katowic. Warto wspomnieć w tym miejscu, że Schalscha rozbudował budynek walcowni cynku Kunegunda oraz zaprojektował jej nową fasadę. Walcownia cynku to dzisiejsza Biedronka przy ul. Powstańców 6.
W 1905 r. budynek domu przedpogrzebowego został podłączony do kanalizacji na ul. Gwarków (ówczesnej Grubenstrasse), a mur graniczący z obecną szkołą sportową podniesiono o pół metra. W 1914 r. mury cmentarza od strony obu ulic podniesiono do 2 m. Niestety nie wiadomo, jak budowla ostatecznie prezentowała się po ukończeniu, ponieważ nie zachowało się żadne jej zdjęcie. Na przedwojennej fotografii ul. Stawowej widać w oddali mur cmentarny i niewyraźny zarys budynku pośród drzew.
Na początku drugiej wojny światowej parcelę, na której znajdował się nowy cmentarz żydowski, skonfiskowała władza hitlerowska. O kupno terenu cmentarza ubiegał się w 1942 r. właściciel firmy budowlanej Plüschke. Wynajmował on także budynek kostnicy do celów firmowych. Dokładna data rozebrania budynku kostnicy – domu przedpogrzebowego – jest dziś nieznana. Na podstawie rysunków projektowych możliwe było wykonanie wizualizacji starego (alten Leihenhalle) i nowego domu przedpogrzebowego widocznych od strony ul. Stawowej.
Tekst powstał w oparciu o materiały archiwalne oraz I i II tom „Historii Mysłowic” prof. A. Sulika.
Uzbrojeni tylko w worki, sekatory i grabie ochotnicy sprzątają stary cmentarz żydowski na Piasku. Spod wyrąbanych krzewów co rusz wyłaniają się kolejne macewy. Niestety, mocno zniszczone, przewrócone, niektóre nawet oblane farbą. Ale społecznicy postawili sobie za punkt honoru przywrócić ich stan z czasów świetności. Podnieść, wyczyścić i ustawić z powrotem, jak stały. - Chronologicznie, od muru w kierunku bramy - wyjaśnia Bogusław Polak, jeden z inicjatorów sprzątania nekropolii i pasjonat historii miasta.
O tym, że cmentarz żydowski przy ulicy Stawowej zmienił się w zarośnięte, dzikie wysypisko i miejsce libacji okolicznych rzezimieszków, pisaliśmy jako pierwsi rok temu. Wszędzie leżały stare butelki i puszki, pod murem zalegały kopce starych liści, a nikt nie poczuwał się do odpowiedzialności posprzątania mogiły. W styczniu na stan kirkutu zwróciła uwagę też Małgorzata Płoszaj, badaczka judaików Śląska współpracująca z portalem "Wirtualny Sztetl". Rozesłała wtedy do mediów, urzędników i instytucji dramatyczne mejle z prośbą o interwencję.
- W międzyczasie odbyliśmy cztery spotkania - dwa na cmentarzu i dwa w Urzędzie Miasta - opowiada Wiesław Tomanek, radny klubu "Wspólnie dla Mysłowic, który zaangażował się w sprawę. Zapowiada też, że będzie wnioskował o zabezpieczenie pieniędzy na kirkut w przy-szłorocznym budżecie. Ma nadzieję, że jak miasto doprowadzi go do porządku, pieczę nad nim przejmie gmina żydowska lub jedna z żydowskich fundacji.
Społecznicy - Darek Strzoda i Bogusław Polak - sprzątają kirkut już blisko miesiąc. Wycinają chwasty, a Zakład Oczyszczania Miasta je odbiera. We wrześniu w pracę włączą się także więźniowie Aresztu Śledczego w Mysłowicach i uczniowie szkół. Nadal bowiem zalegają tu śmieci. Potem społecznicy sporządzą plan kirkutu i będzie można odnowić nagrobki.
- Chcemy podnieść macewy i je oczyścić. Tak, aby dało się przeczytać napisy na tablicach. Być może też przetłumaczyć - wyjaśnia pan Bogusław. Na odrestaurowanie nekropolii daje sobie dwa lata. Właściciel warsztatu sąsiadującego z cmentarzem, Ireneusz Skwirowski, już zapowiedział, że zbuduje społecznikom podnośnik do macew i oczyści bramę.
Nad przebiegiem prac pieczę sprawuje Dariusz Walerjański, badacz historii Żydów na Górnym Śląsku. W trakcie spaceru po mysłowickim kirkucie znalazł nagrobki nawet z 1867 roku. Na wielu można odczytać jeszcze nazwiska.
Cmentarz przy Stawowej liczy 148 lat. To druga nekropolia żydowska w mieście. Po pierwszej - po drugiej stronie ulicy - nie ma już śladu. Społecznicy są przekonani, że na "nowym" cmentarzu pochowany został Loebel Danziger, jeden z założycieli kopalni "Mysłowice". - Szukamy jego nagrobka, jeśli nie znajdziemy, będzie oznaczać, że już wcześniej został zniszczony - mówi Polak.
Niewykluczone, że spoczywają tu też Max Weichmann, szef stacji emigracyjnej do Ameryki i Jacob Lustig, autor pierwszej monografii Mysłowic. - Ten cmentarz może okazać się prawdziwą perełką. Lekcją historii dla potomnych - podkreśla Darek Strzoda.
Dewastacja na cmentarzu żydowskim
Po raz kolejny ktoś zniszczył nagrobki na cmentarzu żydowskim przy ul. Stawowej. Dewastacja została odkryta przez opiekuna kirkutu kilka dni temu.
Na terenie cmentarza na Piasku regularnie dochodzi do dewastacji. Jak mówi Bogusław Polak, społeczny opiekun kirkutu, w ciągu ostatnich 2 lat na nekropolii dokonywane były akty niszczenia na tle rasistowskim. Wandale malują farbami po cmentarnym murze i nagrobkach, przewracają i rozbijają macewy.
Ostatniego dnia lipca, podczas oprowadzania po kirkucie gości z USA, Bogusław Polak znów zastał na miejscu zniszczone kamienne, nagrobne płyty. Następnego dnia zwrócił się na piśmie do prezydenta Edwarda Lasoka o objęcie cmentarza monitoringiem lub zainstalowania na nim fotopułapki.
- Wykrycie sprawców bez dodatkowych środków technicznych jest praktycznie niemożliwe – twierdzi opiekun nekropolii. Naszym zdaniem nie mniej ważne od monitoringu jest zainteresowanie okolicznych mieszkańców i reagowanie na akty wandalizmu.
Cmentarz żydowski na Piasku jest własnością Skarbu Państwa. Został założony w XIX wieku. Do dzisiaj zachowało się na nim wiele grobów i macew. Przez wiele lat, do 2013 roku, kirkut był traktowany przez okolicznych mieszkańców jak wysypisko śmieci. 5 lat temu grupa społeczników postanowiła zadbać o to historyczne miejsce. Uprzątnięto i wywieziono zalegające na cmentarzu śmieci, wycięto samosiejki drzew, podniesiono i ustawiono na grobach poprzewracane macewy.
Cmentarz żydowski w Mysłowicach: Odkryli macewę Jacoba Lustiga, autora pierwszej monografii miasta
Nie w Gliwicach, jak dotychczas sądzono, a w Mysłowicach spoczywa Jacob Lustig, wybitny lekarz i autor pierwszej monografii naszego miasta. Jego nagrobek pośród przewróconych i zniszczonych macew odkryli społecznicy, inicjatorzy posprzątania i renowacji kirkutu przy ul. Stawowej.
Prace na cmentarzu trwają od schyłku minionego lata. Społecznicy wywieźli z niego już ponad 20 kontenerów śmieci, wycięli samosiejki i podnieśli specjalnym urządzeniem aż 140 macew. - Od początku liczyliśmy, że wśród nich znajdziemy nagrobki wybitnych mysłowiczan żydowskiego pochodzenia - przyznaje Bogdan Polak, inicjator renowacji kirkutu. I nie pomylił się. Społecznicy odkryli miejsce spoczynku Jacoba Lustiga, cenionego mysłowickiego lekarza i kronikarza, autora pierwszej monografii Mysłowic (z 1867 roku).
- Macewa jest granitowa, zachowała się w stosunkowo dobrym stanie, wyryty w niej napis jest czytelny - pokazuje Polak.
Udało się nawet nawiązać kontakt z potomkami znanego mysłowiczanina. - Przy tej okazji na światło wyszły ciekawe, wcześniej nieznane fakty - opowiada Wiesław Tomanek, radny miasta zaangażowany w renowację cmentarza żydowskiego w Mysłowicach.
W mieście jest macewa Lustiga, a będzie i skwer jego imienia?
Jacob Lustig do Mysłowic przyjechał po studiach. Z czasem został głównym lekarzem miasta i deputowanym gminy. W uznaniu zasług medycznych w czasie epidemii cholery, dostał carski order św. Stanisława III klasy. Angażował się w sprawy społeczne, kochał książki. W 1911 roku jedna z jego córek podarowała miastu cenny zbiór 150 tomów z prywatnej biblioteki ojca. Zabiegał o przywrócenie Mysłowicom w 1862 roku utraconych wcześniej praw miejskich.
Po jego śmierci założono fundację im. Lustiga i nazwano jego imieniem jeden z placów, skwer między obecną ulicą Oświęcimską i Katowicką. Nazwa utrzymała się jedynie do 1940 roku, ale radny Tomanek postawił sobie za cel przywrócić placowi jego dawnego patrona. - Pracujemy z radnym Tomaszem Wroną nad projektem uchwały. Mam nadzieję, że wejdzie na sesję w marcu - mówi.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości