Charakter mojej pracy wymagał w przeciągu ostatnich lat wizyt w zagłębiowskich mieszkaniach, także tych najstarszych.
Ja tez czasem bedac w pracy bywalam w domach roznych ludzi, acz to bylo raczej sporadyczne bo tylko wtedy gdy musialam wymienic zle wydany lek
Zawsze sie zglaszalam na ochotnika do takiej roboty, nawet jak ktos inny cos pomylil. Kolezanki byly mi wdzieczne ze nie musza lazic i sie uzerac a ja wreszcie mialam przez chwile taka prace jaka bym uwielbiala! Mozna bylo popatrzec jak ludziska mieszkaja, pogadac, dwa razy nawet obiad zjadlam. Ale zdjec jakos nie bylo jak zrobic. Bo to zawsze przylazilam tylko na krotka chwile i to tak troche przepraszajac za kogos wiec wyciagnac aparat byloby jakos niezrecznie. Nie zapomne takiego domku w jednej z wiosek gdzie w jednej izbie, fakt ze duzej, mieszkalo kilkanascie osob, w tym dwa niemowleta i dwa staruszki. Tam byly same lozka i sznurki z suszacym sie praniem. A na srodku piec z fajerkami.
A ty bywajac w tych mieszkaniach w Zaglebiu robilas czasem zdjecia? bo ze nie chcesz ich publikowac (przynajmniej teraz) to rozumiem. Ale za 50 lat? Moglyby byc cenne!
Świetna kobieta, chciałabym być kim takim na starość!
mnie tez sie babka bardzo udala!