W reprezentacyjnej kamienicy, wzniesionej pod koniec XIX wieku przy dzisiejszej alei Hugona Kołłątaja 24 w Będzinie, w zachodnim skrzydle wyjątkowo długich oficyn, otaczających podwórze na kształt wewnętrznej uliczki i ciągnących się aż do Placu 3 Maja, nazywanych popularnie przez mieszkańców miasta Bramą Cukermana, znajduje się niesamowity zabytek przeszłości - dawny, prywatny dom modlitw, który w dwudziestoleciu międzywojennym urządził tu dla swej rodziny właściciel całego tego niesamowitego kompleksu, Nuchim Cukierman (Cukerman).
Żydzi użytkowali to miejsce do czasu wybuchu II Wojny Światowej, w czasie jej trwania wnętrza obiektu zamieniono na magazyn. Losy wielu mieszkańców Będzina potoczyły się wówczas jeszcze bardziej tragicznymi torami. Co prawda sam Nuchim zmarł na wiele lat przed Zagładą, jednak większość jego licznej rodziny, w tym żona Rywka, zginęli w czasie Shoah.
Po wojnie pomieszczenia domu modlitwy i znajdującego się piętro wyżej babińca przebudowano i zaadaptowano na mieszkania prywatne.
Na szczęście nie usunięto ze ścian dawnych malowideł, a jedynie je po prostu zamalowano...
Nie znam dokładnej historii odkrycia i ocalenia tego niesmowitego reliktu przeszłości, wiem jednak, że swe przetrwanie zawdzięcza ona przede wszystkim panu Adamowi Szydłowskiemu, który odsłonił je w 2005 roku, młodym ludziom z I Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika w Będzinie, którzy pod nadzorem pana Szydłowskiego podjęli się niezbędnych prac ratunkowo - porządkowych, a także wyjątkowemu małżeństwu: pani Karolinie i panu Piotrowi Jakoweńko, którzy z pomocą kilku innych wspaniałych pasjonatów obecnie opiekując się tym miejscem, tworząc wspólnie Fundację Brama Cukermana.
Przed każdą z tych osób z osobna, także niewymienionych z nazwiska, wypada mi pochylić czoło.
Panie i Panowie - dziękuję Wam za to, co zrobiliście i co robicie.