W Niemczech to nawet ruiny są porządne .
Obiekt z zewnątrz jest dość dokładnie odnowiony, i tak samo dokładnie zabezpieczony. Bez harpuna z hakiem nie wejdzie się do środka. Nie zraża to jednak berlińczyków którzy tłumnie przyjeżdżają zobaczyć ten obiekt. Naprawdę mieliśmy trudności z zaparkowaniem, mimo że cały teren jest dokładnie otabliczkowany zakazem wjazdu i przebywania. Gdzie ta niemiecka posłuszność ja się pytam?
Początki historii tego urokliwego zakątka sięgają XVI wieku, gdy w miejscu tym stał młyn (ale to już przecież wiecie po przeczytaniu nazwy, prawda?). W 1650 roku obok młyna wybudowano pałacyk myśliwski, a w 1746 kolejny młyn. Historia zaczyna nabierać kolorów w 1755 gdy Peter Friedrich Damm kupił tę ziemię od Andreasa Grüwel. Peter, skórzany manufakturzysta dostarczał mundury dla pruskiej armii. Reszty się już domyślacie . W 1768 postawił swój pałac Dammsmuhle. Nie miał on jednak swoich spadkobierców i po jego śmierci pałacyk popadł w ruinę. W 1894 roku Adolf Friedrich Wollank odkupił ziemię i rozpoczął przebudowę rezydencji nadając jej obecny kształt. Po Adolfie rezydencję przejął brat Otto, w 1919 roku kupił go Hermann Zirkel a w1929 przejął brytyjski biznesmen Harry Goodwin Hart. Tu następuje mały zwrot akcji - Hart był Żydem. W 1938 szybciutko uciekł do Szwajcarii, a w 1941 lub 1940 (różne źródła) sprzedał posiadłość nazistom przymusowo za 445 tysięcy Marek (podobno zapłacili tylko 70 tys.) i. Zamek stał się rezydencją SS-manów, w tym Henricha Himmlera oraz ekskluzywnym pensjonatem. To tu w 1945 roku znajdowały się kwatery Gotthard Heinrici, osoby odpowiedzialnej za ostatnią linię obrony Niemiec. Następnie obiekt przejęli Sowieci. Najpierw zrobili wewnątrz szpital, a chwilę później przekształcili obiekt w ekskluzywne kasyno dla oficerów. Ale znów za długo tu nie zagościli. W 1959 roku Stasi przejęło obiekt jako centrum szkoleniowo - rekreacyjne. A jak wiadomo Stasi się nie odmawia. Po upadku Muru Berlińskiego wewnątrz zorganizowano hotel, wewnątrz nakręcono również serial telewizji ARD "Haus am See". Dawny właściciel, Hart, odzyskał miejsce w 1997 i od razu sprzedał. Rozpoczął się wieczny remont...
Jak widać pałac nie ma szczęścia, przechodzi z rąk do rąk i bolączki dolnośląskich pałaców to nie jest jedynie polska przypadłość - tylko po prostu Niemcy są bogatsi