Otrzymaliśmy ostatnio wiadomość od autorów wspominanej już kilkukrotnie na Forum książki
Tropem Badaczy Zagłębia Dąbrowskiego i przede wszystkim chcielibyśmy przekazać pozdrowienia i przyznać, że jest nam niezwykle miło, że nasze wpisy są czytane z taką uwagą.
Im dłużej zastanawiam się nad pochodzeniem tych tajemniczych dołków, tym bardziej prawdopodobna wydawała mi się teza według której omawiane dołki miały powstać w wyniku użycia tzw. świdrów ogniowych lub podobnych narzędzi, służących do rozniecania ognia.
Co prawda trafiłam także na legendy opisujące praktyki dłubania palcem w cegle (między innymi w książce "
Duchy polskich miast i zamków", której autorami są Paweł Zych i Witold Vargas, umieszczono przekaz o duchu Żółtej Damy z liwskiego zamku), jednak nigdzie jak dotąd nie znalazłam wzmianki o masowych zadaniach pokutnych tego typu.
Doskonały artykuł na temat otworków w cegłach odnalazłam na stronie
architektura.pomorze.pl.
Czytamy w nim m.in.
(...) Warta rozważenia jest natomiast kolejna próba interpretacji, sięgająca wprawdzie średniowiecza ale łącząca genezę otworów z racjonalnymi praktykami liturgicznymi. Według tej koncepcji, „liturgicznej”, otwory powstawały w wyniku gaszenia o mur kościoła pochodni procesyjnych. Wprawdzie teza ta uzasadniałaby występowanie otworów w sąsiedztwie portali wejściowych, jednak rodzi szereg nowych wątpliwości, np. dlaczego niektóre otwory są aż tak głębokie? Dlaczego pochodnie mianoby gasić o mur kościoła a nie o ziemię, dlaczego nie posłużono się wiadrem z wodą, czy naczyniem z piaskiem?
Osobiście opowiadam się za tzw. „wielkanocną” próbą interpretacji, mającą swoje głębokie osadzenie w symbolice Kościoła i rozbudowanej liturgii Wielkiej Nocy.
Chrześcijaństwo, umacniające się systematycznie na Pomorzu Zachodnim od czasu akcji misyjnej biskupa Ottona, inkulturowało wiele przedchrześcijańskich rytów związanych ze słowiańskim kultem i zwyczajami. Symbolika solarna nakazywała odbycie najważniejszych wieców w okresie wiosennego i jesiennego przesilenia. Podczas nocnych uroczystości i zabaw niecono „święty ogień”, który rozpalano w sposób tradycyjny przy użyciu tzw. świdrów ogniowych, znanych w Europie od blisko 9 tysięcy lat (środkowa era kamienia). Technika ta polegała na obracaniu drewnianego „wrzeciona” opartego jedną stroną o kamień a drugą o kawałek miękkiego drewna. Ruch obrotowy „wrzeciona” osiągano dzięki przeciąganiu, w ruchu posuwisto-zwrotnym, owiniętego dookoła niego sznurka, rzemienia lub cięciwy łuku. Czynność tą wykonywano aż do momentu wystąpienia na deseczce nikłego płomienia. Następnie podstawiano rozpałkę w postaci wysuszonego poszycia leśnego i rozpalano ogień. Zachowane kamienie z nieckowatymi otworami świadczyłyby, że przynajmniej jeden koniec wrzeciona oparty był o postument, na którym mogło stać bóstwo, lub o ołtarz ofiarny. W ten sposób ogień wyprowadzany wprost od bóstwa byłby jego największym darem i zarazem jego personifikacją. W symbolice słowiańskiej ogień był żywiołem, który niszczył ale również ożywiał. Dawał sposobność pozyskiwania nowych terenów leśnych pod uprawę roli czy wypas inwentarza. Popiół otrzymany z wypalonych drzew użyźniał bowiem ziemię i zapewniał obfitość plonów. Ogień bronił także przed dziką zwierzyną i odpędzał złe moce. Dając zaś poczucie ciepła i bezpieczeństwa, stawał się istotą domowego ogniska oraz jednoczył wspólnotę plemienną. (...)
Zasadę działania świdra ogniowego możemy obejrzeć na stronie
"Survival wg. Bartosza Gorayskiego"
"Wiele zabytków przeszłości, co jeszcze wczoraj istniały, jutro zniknie bezpowrotnie. (...) Obowiązkiem żyjących jest zebrać te ułomki i okruchy najdroższych pamiątek przeszłości i w pamięci przyszłych pokoleń zapisać..."