Podczas prac prowadzonych przez firmę Skanska w rejonie ulicy Nadbrzeżnej w Częstochowie, w maju 2015 roku przypadkowo odkryto stare cmentarzysko.
Początkowo uważano, iż są to pochówki epidemiczne z XIX wieku. Kilka dni później spod zwałów ziemi ukazały się jednak fundamenty starej budowli sakralnej.
Okazało się, że relikty te to nic innego, jak pozostałości murów pochodzącego z XVI wieku, dawnego kościoła Świętej Barbary, patronki dobrej śmierci.
Obiekt ten, rozbudowywany z czasem i przejęty na początku XIX wieku przez protestantów, został spalony w 1809 roku.
Smaczku całej historii dodaje fakt, iż po pożarze budynek został odbudowany i przerobiony na piekarnię.
W świetle tych informacji odkryte przez robotników szczątki ludzkie najpewniej pochodzą z cmentarza parafialnego, założonego przed wiekami wokół zapomnianej świątyni.
Szczątki - wszystko wskazuje, że ludzkie - odkryto w wykopie u zbiegu ulic Nadrzecznej i Jaskrowskiej. Zaalarmowana o znalezisku prokuratura po oględzinach uznała, że nie są to kości z okresu współczesnego i do pracy przystąpili archeolodzy. - Jesteśmy dopiero na wstępnym etapie badania, na razie odkopano niewielki fragment i trudno dziś oceniać, jak długo potrwają nasze badania. Na razie prace budowlane zostały zawieszone - mówiła "Wyborczej" we wtorek archeolog Iwona Młodkowska-Przepórowska.
Najprawdopodobniej - choć stuprocentowej pewności nie ma - przy ul. Nadrzecznej odkopano fragment cmentarza cholerycznego z XIX wieku. Jak w 1916 roku na łamach "Gońca Częstochowskiego" wspominał Stanisław Rumszewicz, cholera panowała w XIX wieku w Częstochowie epidemicznie 3 razy, "zwykle w sierpniu i wrześniu, trwała miesiąc do 5 tygodni". Podczas epidemii cholery, które nawiedziły Częstochowę w XIX wieku, ogółem zmarło przeszło tysiąc osób.
W Częstochowie istniały wtedy 2 szpitale choleryczne, jeden na Zawodziu za szpitalem, drugi szpital choleryczny znajdował się na ulicy Warszawskiej obok trzech, krzyży w domu Leona Całużyńskiego.
„Tak podczas epidemii co noc jeździły wozy ze szpitali, wioząc po 3, 4 i 5 trumien na cmentarz choleryczny. Razem chowano, trzy, cztery, a nawet pięć osób w jednym wspólnym grobie, a raczej dole, gdyż grobów murowanych na cholerycznym cmentarzu nie budowano. Bogatsi wozili nieboszczyków na wozach, skutkiem jednak wielkiego popytu na furmanki trudno je było dostać i były bardzo drogie, wobec czego ludność biedniejsza najmowała na rynku tragarzy żydowskich. Często można było widzieć tragarza żyda, wiozącego po trzy trumny naraz na swych wózkach. Za wozami szpitalnymi szli policjanci. Zwykle nie było chętnych do pogrzebania zmarłych na cholerę, więc policjanci idący za trumną, spotkawszy pierwszego lepszego, kazali mu trumny pochować. Zazwyczaj chowano na głębokości 3 łokci, gdy jednak natrafiono łopatą na inną trumnę, to nową składano na poprzedniej. Trumny ówczesne były bardzo płytkie w porównaniu z obecnymi. Długo się one przechowywały w suchej piaszczystej glebie cmentarnej. Bardzo często mieszkający w pobliżu cmentarza cholerycznego przebudziwszy się rano, widzieli 3 lub 4 trumny, leżące na cmentarzu, a porzucone w nocy, które musieli pochować. (...) Jedynym lekiem na cholerę była błędnie pojęta według wierzeń wódka. Kto pił dużo wódki, tego nie tknęła cholera. I nawet już nawiedzeni przez nią zwycięsko z choroby wychodzili po wypiciu kwarty dziennie tego »zdrowiedającego « płynu" - pisał w 1916 roku „Goniec Częstochowski”.
Żródło
Sensacyjne odkrycie archeologów na ulicy Nadrzecznej w Częstochowie. Odkopano tam mury zapomnianego kościoła św. Barbary, który spłonął w 1809 roku i od tej pory słuch o nim zaginął.
Mury dawnego zapomianego kościoła Świętej Barbary odkryto w Częstochowie. Kiedy odkryliśmy mury, nie spodziewałam się, że są to pozostałości dawnego kościoła pw. św. Barbary – mówi archeolog Iwona Młodkowska-Przepiórowska o najnowszym odkryciu na ulicy Nadrzecznej. Pod koniec kwietnia ekipy budowlane natknęły się w tym miejscu na ludzkie kości. Początkowo wydawało się, że są to pozostałości po dawnym cmentarzu cholerycznym, ale po odsłonięciu murów okazało się, że odkrycie jest znacznie ciekawszego z punktu poznawania historii Częstochowy. – Już wiemy, że prowadzimy badania nad murami dawnego kościoła pw. św,. Barbary i nad przyległym do niego cmentarzem parafialnym. W identyfikacji obiektu pomógł nam dr Juliusz Sętowski, który znalazł wzmiankę w Gońcu Częstochowskim, że ten kościół stał kiedyś u zbiegu ulic Nadrzecznej i Jaskrowskiej (dawnej Koszarowej) – mówi Iwona Młodkowska-Przepiórowska. Odsłonięto fundamenty kościoła, a także wcześniejsze zabudowania, XIX-wiecznego. Cmentarz jest już mocno zniszczony, zachowało się niewiele kości, prawdopodobnie większość pochówków zostało stąd usunięta już podczas prac budowlanych w XIX wieku. Kościół spłonął razem z resztą drewnianej Częstochowy w 1809 w okresie wojen napoleońskich, po wejściu Austriaków do miasta. W Gońcu Częstochowskim jest wzmianka, że był on tak samo stary, jak kościół św. Zygmunta (XV wiek), choć to wydaje się mało prawdopodobne. Zapomnianym kościołem nikt się nie zajmował, bo nie było wiadomo, gdzie się znajdował. Odkrycie murów kościoła oznacza, że prace archeologiczne potrwają dłużej niż oczekiwano. – Optymistyczny termin zakończenia prac to trzy tygodnie, zrobimy wszystko, aby ukończyć je jak najwcześniej – mówi Młodkowska-Przepiórowska. Kości zostaną wybrane i ekshumowane na cmentarzu komunalnym, fragmenty architektury XIX-wiecznej przysypane, w sprawie kościoła decyzję podejmie konserwator zabytków. Być może będzie on chciał, aby podczas budowy drogi wyeksponować odkrycie.
Źródło