„W miejscu gdzie droga z Kazdębia łączy się z drogą wiodącą przez Strzemieszyce Małe, stał do niedawna krzyż pamiątkowy, który przed z górą 60 laty został wzniesiony przez ludność Strzemieszyc na pamiątkę prastarej lipy, jaka w tym miejscu rosła od wieków. Z lipą tą, zwaną lipą mongolską łączy się następująca legenda:
Było to w r. 1241. Na Polskę zwaliła się horda dziczy mongolskiej. Krocie tysięcy Tatarów czyli ludzi „z piekła rodem” zalało cały nasz kraj, roznosząc wszędzie mord i pożogę, zamieniając wszystko w pustynię. Po zdobyciu i spaleniu Krakowa, horda ruszyła na zachód, na dalszy podbój świata. Jeden oddział barbarzyńców liczący kilkuset Tatarów zjawił się pod Strzemieszycami i rozlokował się na wzgórzach widniejących w stronie wschodniej wioski. O świtaniu przerażeni mieszkańcy spostrzegli, że wszelka ucieczka jest niemożliwa, bo wioska otoczona jest hordą, która gotowała się do rabunku i mordu.
Wówczas to piękna Dobrochna, córka miejscowego kmiecia, udała się do obozu mongolskiego, stanęła przed wodzem tatarskim, błagając go o pozostawienie w spokoju wioski. Nadzwyczajna piękność dziewczęcia, tak podziałała na dzikiego Tatarzyna, że zgodził się ominąć osadę pod warunkiem jednak, że piękna Dobrochna zostanie jego żoną dobrowolnie. Odważne dziewczę przyjęło warunek. Umówiono się, że pod wieczór wódz tatarski, gotów do odejścia z oddziałem, zjawi się pod lipą na krańcu wsi, gdzie na niego będzie oczekiwać Dobrochna. Gdy o warunkach dowiedzieli się mieszkańcy, zapanował w osadzie wielki smutek, a szczególnie w domu Dobrochny.
Dowiedziała się również o tem Witka (Witosława), towarzyszka Dobrochny, która jako sierota przebywała w domu rodziców pięknej dzieweczki. Po krótkim namyśle, postanowiła zastąpić piękną Dobrochnę i w ten sposób uratować ją od nieszczęścia. Co postanowiła, — zrobiła. Pod wieczór ubrała się w najpiękniejsze suknie Dobrochny i przed wyznaczonym czasem stanęła pod lipą. Wódz tatarski obserwując okolicę ze wzgórza, gdzie stał z oddziałem gotowy do odejścia, — spostrzegłszy pod lipą postać dziewczyny, podjechał z wozem, za którym ciągnął oddział dzikusów. Po ulokowaniu Witki na wozie, horda ruszyła w drogę. Dziewczę przymilając się do wodza, nagliło do pośpiechu. Ponieważ Tatarzy nie znali drogi, Witka stała się ich przewodnikiem. Poprowadziła hordę wprost na południe. Mając nadzieję ocalenia się w jakiś sposób, postanowiła pozostawiać za sobą ślady, po których możnaby było ją odnaleźć. Po ujechaniu pewnej drogi, wyrzuciła z wozu jeden trzewiczek, potem drugi. Za jakiś czas groniec z naszyjnika bursztynowego. Gdy już nie miała co wyrzucać, kazała skręcić w lewo, kierując oddział w topieliska niebezpieczne. Tatarzy nie spodziewając się zdrady, ruszyli z kopyta za wozem. Upłynęło jeszcze trochę czasu i oto cały oddział wpadł na trzęsawiska w okolicach dzisiejszego Kozibrodku. Powstało w hordzie nieopisane zamieszanie, z którego pragnęła skorzystać Witka. Wyskoczyła z wozu na poły tonącego w bagnie. Sztuka się nie udała. Natrafiła na topiel i utonęła w niej. Ten sam los spotkał i Tatarów, zginęli w bagnach wszyscy.
Rano mieszkańcy Strzemieszyc ruszyli po śladach kopyt końskich, w nadziei, że odnajdą dziewczynę. Odnaleźli trzewiczek jeden i drugi, odnaleźli groniec bursztynu, a potem spostrzegli mnóstwo czapic tatarskich, wystających jak kozie brody z bagna. Szukano jeszcze dalej, lecz bezskutecznie. Witki nie odnaleziono.
Na tę pamiątkę lipę nazwano lipą mongolską, miejsce gdzie odnaleziono trzewiczek Witki nazwano Trzewiczkiem, gdzie zdybano groniec bursztynowy przezwano Groniec, zaś bagna gdzie spostrzeżono czapice tatarskie, ochrzczono Kozibrodkiem. Wszystkie te nazwy przetrwały do dni dzisiejszych. Lipa przed 60 laty zwaliła się od starości, a na jej miejscu postawiono krzyż, który jeszcze kilka lat temu oglądałem.”
Z mitem Tatarów w rejonie Strzemieszyc bezlitośnie rozprawia się pan J. Krajniewski w książce "Strzemieszyce Małe – Srebrna Perła Dąbrowy Górniczej".
Ja natomiast chciałbym skupić się na czymśinnym.
Krzyż wspomniany przez M. K-M. można bez trudu znaleźć na archiwalnych mapach. W zasadzie stoi on do dziś, a raczej jego stalowy następca z 1925 roku. W wyniku budowy drogi przesunięto go nieco w kierunku wschodnim:
Na starych mapach również znaleźć można nazwy przysiółków - Trzewiczek, Groniec i Kozibródek, dziś już nieco zapomniane.
Ja jednak skupię się na innej mapie. Nieopodal wspomnianego krzyża zaznaczono na niej... liściaste drzewo. I to zapewne nie byle jakie, tylko charakterystyczne i widoczne z daleka:
Mapa jest potwierdzeniem powiedzenia, iż w każdej legendzie tkwi ziarno prawdy
Obecnie w miejscu owej lipy znajdziemy niewielkie oczko wodne. Być może to zagłębienie powstało w wyniku przegnicia systemu korzeniowego potężnego drzewa, ale to tylko mój domysł. Kilka zimowych ujęć:
I na koniec jeszcze taka luźna myśl. Może owa lipa była faktycznie mongolska? http://www.drzewapolski.pl/Drzewa/Lipa/Lipa2.html
Od dawna chodzi za mna pomysł, żeby w tym miejscu taką lipę posadzić. Takie trochę ożywienie legendy Kto wie, może kiedyś uda się go wcielić w życie.