Czyżby w nieodległej okolicy znajdował się jeszcze jeden tajemniczy kopiec, znacznie starszy metryką od obiektu omawianego w tym wątku?
Oto bardzo ciekawy artykuł autorstwa pana Janusza Paproty, zamieszczony na stronie
bochenskiedzieje.pl.
Pozwolę sobie zacytować jego fragmenty, ale polecam przeczytanie całości!
Na granicy Moszczenicy i Siedlca, na wzgórzu o wysokości 258 m n.p.m stał kiedyś duży kopiec ziemny. Trudno dziś określić czy był to słowiański kurhan czy mogiła szwedzkiego dowódcy poległego pod Kamionną - jak chce profesor Fischer. Cyfrowa edycja wojskowych map austriackich pozwala natomiast zlokalizować miejsce gdzie znajdował się ten tajemniczy obiekt.
W 1880 r. A. H. Kirkor w trakcie swojej wycieczki archeologicznej w okolicy Łapczycy oglądał i planował przebadanie w przyszłości m.in. okolicznych kopców ziemnych, w tym dużego kopca w Moszczenicy. Kopiec, ten był na tyle wyróżniającym się w krajobrazie okolicy obiektem, że został zaznaczony na austriackiej mapie wojskowej (tzw. Mapie Miega) z lat 1779 – 1783.
Widać go również na kolejnej mapie austriackiej sprzed 1864 r., na której określono wysokość tego miejsca na 103 sążnie austriackie. Na kolejnej mapie z lat 1869 – 1887 sporządzonej w skali 1:75000 zaznaczone jest wzniesienie o wysokości 263 metry.
Następne informacje o zagadkowym obiekcie mamy dopiero z 1930 r. Badający kopce ziemne w okolicach Bochni członkowie Koła Krajoznawczego im. W. Pola przy Gimnazjum w Bochni zamieścili w czasopiśmie „Orli lot” następujący opis:
"O kopcu w Moszczenicy trudno dziś coś powiedzieć, bo tylko małe resztki z niego pozostały. A przecież był to wyniosły kopiec, który jadącym drogą do Bochni zdaleka wpadał w oko. Na austriackiej mapie wojskowej w podziałce 1:750000 jest on wyraźnie zaznaczony. Przed wojną był kopiec pod opieką ówczesnych władz. Niestety w czasie wielkiej wojny (I wojny światowej – przyp. J. P) właściciel J. Samek skopał go, podobno za zezwoleniem władzy politycznej; tylko od strony południowej i wschodniej zostały ślady po nim, mianowicie części ścian wysokości 1 m. Reszta jest tak zrównana, że zwłaszcza od zachodu bez trudu można tam wjechać z pługiem. Bliższych wiadomości o pochodzeniu kopca brak. Opowiadają tylko, że mieli go usypać tamtejsi mieszkańcy z wdzięczności jakiemuś dowódcy, nazwiskiem Moszczyński."
Zniszczenie kopca w Moszczenicy i przeznaczenie terenu pod uprawę potwierdza również w swoim Sprawozdaniu z inwentaryzacji i planowania grodzisk w okolicy Krakowa z 1933 r. G. Leńczyk. O kopcach ziemnych pisze:
"Jedne z nich zachowały przynajmniej swą zewnętrzną całość, jak kopiec Wandy i Krakusa, dzięki swej wielkości […], inne zostały już częściowo uszkodzone, jak kopiec w Krakuszowicach, reszta rozpisana po uprawnych polach, niknie pod pługiem lub już nie istnieje, jak zniesiony a tak piękny kopiec w Moszczenicy."
Informacje te oczywiście zafascynowały mnie bardzo, zwłaszcza, że po tym domniemanym obiekcie zachował się całkiem czytelny ślad widoczny na geoportalowym
LIDARze oraz lokalna nazwa "Pod Kopcem", odnotowana w Państwowym Rejestrze Nazw Geograficznych, a i mnie samej obiła się kilka lat temu o uszy opowieść o kurhanie z Siedlca.
Na dokładkę pan Paprota przytacza w swoim artykule taką informację:
Badający na początku lat 90. XX w. w ramach programu Archeologiczne Zdjęcie Polski archeolodzy A. Cetera i J. Okoński nie skojarzyli stanowiska nr 14 w Moszczenicy, z miejscem po dawnym kopcu. Zaznaczyli jednak uwagę: "na stanowisku ślad po rozoranym obiekcie, natomiast na kulminacji prostokątny nasyp o wym. 6 x 4 m i wys. 1,2 m". Na stanowisku tym odkryli 18 fragmentów naczyń z okresu wpływów rzymskich.
Przeanalizowałam te wszystkie informacje dokładnie i jestem przekonana, że tam rzeczywiście coś kiedyś istniało. I mam nadzieję, że przy odrobinie szczęścia w ciągu kilku najbliższych miesięcy uda się nam rzucić okiem na to miejsce.
Doświadczenie pokazuje, że rozorane kurhany są całkiem wdzięcznymi obiektami dla archeologii lotniczej, chociaż z poziomu ludzkich oczu widać niewiele, albo nic.
Przykłady:
Proszowice - rozorany kurhanMoczydło - rozorany kopiecRosiejów - kurhanyTrzymam kciuki, żeby i tym razem się udało.
"Wiele zabytków przeszłości, co jeszcze wczoraj istniały, jutro zniknie bezpowrotnie. (...) Obowiązkiem żyjących jest zebrać te ułomki i okruchy najdroższych pamiątek przeszłości i w pamięci przyszłych pokoleń zapisać..."