Tylko ja, aparat,góry i opuszczona poniemiecka willa.
Przez pierwsze kilka minut stałem w holu i patrzyłem w ciszy na górski krajobraz rozpościerający się za wybitymi szybami drewnianej werandy.
Choć w środku nie było choćby jednego elementu wyposażenia, a ilość pomieszczeń nie przekraczała 20 to i tak spędziłem tam mnóstwo czasu i długo ociągałem się z opuszczeniem tego miejsca.
Już gdy zobaczyłem ją z poziomu ulicy wiedziałem że będzie to wspaniały budynek. Elewacja była pełna detali a do tego częściowo drewniana.
Do środka wchodzi się przez drewnianą werandę, a z niej do dość sporego holu. Moją uwagę od razu zwróciły piękne kafelki.
Kolejnym ciekawym elementem były drewniane nadproża i futryny drzwi-niestety częściowo rozkradzione. Z holu przechodziło się do jednego z czterech pokoi.
Poza nimi na parterze znajdowały się jeszcze ubikacje. Piwnice zawierały prysznice, kotłownię i magazynek. Na piętrze znajdowało się siedem pokoi.
W paru miejscach podłoga już się zapadła, ponadto nosił on ślady rozpoczętego remontu.
Budynek powstał prawdopodobnie jeszcze wtedy gdy te tereny należały do Niemiec.
Nie wiem niestety czy rzeczywiście był willą czy tylko małym pensjonatem na uboczu.
Znana mi jest jedynie jego późniejsza historia. Został włączony do FWP(Funduszu Wczasów Pracowniczych) i nazwany Promień II.
Obok znajduje się o wiele większy ośrodek Promień I więc prawdopodobnie w mojej „willi” mieszkali bardziej zamożni turyści.
Prawdopodobnie gdy upadł ośrodek numer jeden ktoś wykupił mniejszy obiekt. Nadal znajduje się w internetowych bazach hotelowych jako Schronisko Młodzieżowe.
Przy drodze na słupie wciąż jest przywieszona strzałka kierująca do tego miejsca...