Być jak Ryszard, czyli spontaniczny, marcowy wypad na Maderę

W dziale tym znajdują się opisy, zdjęcia oraz reportaże z wypraw i wycieczek
Generał Admin
Posty: 2038
Rejestracja: sobota 07 lut 2015, 23:46
Lokalizacja: Zagłębie Dąbrowskie/Hessen

Być jak Ryszard, czyli spontaniczny, marcowy wypad na Maderę

Postautor: kusmanek » niedziela 30 lip 2017, 21:02

Madera marzy nam się już od dawna. Jeszcze wcześniej, zanim o tym miejscu na ziemi robi się głośno dzięki przewodniczącemu jednej z partii ;)
Urlop zaklepujemy na marzec jeszcze w listopadzie poprzedniego roku. Planujemy jakiś zagraniczny wypad, ale ceny trochę nas odstraszają. W końcu Mysza wygrzebuje atrakcyjną ofertę na Maderę. Na dzień następny. Wylot o 8. Szybka decyzja - "Lecimy!". Na zegarze 20:00 jak dzwonię do biura podróży. Pan w słuchawce nie wydaje się tym faktem zaskoczony. Widocznie nie tylko my podróżujemy w ten sposób :D . Szybkie pakowanie, pędem do Decathlonu po turystyczne buty (zakupy za ostatnią chwilę to u nas standard ;) ),krótki sen i wczesnym rankiem wita nas spowita mgłą płyta dawnego lotniska Udetfeld. Lot przebiegł spokojnie, chociaż troszkę niepokoiła nas informacja, iż lotnisko w Funchal należy do najniebezpieczniejszych w Europie. Samo podejście do lądowania faktycznie wzbudza emocje, zwłaszcza prostopadłe podejście do pasa i skręt 90 stopni nad czerwonymi dachami stolicy wyspy. Dopiero później dowiadujemy się, że pas startowy przedłużono i lotnisko wcale już nie jest takie niebezpieczne. Wczesnym popołudniem trafiamy do rezydentki biura podróży. Nocleg mamy zabukowany w hotelu w Garajau, niewielkiej miejscowości pod Canico. Sama nazwa jest zabawna, bo czyta się ją "garażau".
- "Do garażu? Myślałem, że będziemy spać w hotelu!" - żartuję, gdy rezydentka wskazuje nam autokar. Pod hotel dojeżdżamy dość szybko, po drodze podziwiając krajobrazy, niczym przylepione do szyb glonojady. Krótka wizyta w recepcji i w końcu trafiamy do pokoju. Widok z balkonu jest przepiękny:
1_balkon.JPG
1_balkon.JPG (90.5 KiB) Przejrzano 6983 razy

Po krótkim odpoczynku ruszamy "na miasto". Chcemy znaleźć jakąś wypożyczalnię samochodów, żeby mieć się czym poruszać przez najbliższe dni. Niestety, wszystkie okoliczne punkty nie mają wolnych aut, do tego wymagają kart kredytowych lub kaucji. Pytamy więc w recepcji hotelu. Szybki telefon i załatwione. Auto do odbioru następnego dnia w południe, bez problemów i wyżej wymienionych utrudnień. Skoro sprawy formalne mamy już załatwione, postanawiamy coś zjeść w okolicznej restauracyjce. Nie wygląda jakoś super, ale ceny ma przystępne. Z menu wybieramy ryby. Z informacji wyczytanych na szybko przed przylotem wiemy, że koniecznie trzeba na Maderze spróbować jakiejś ryby, poławianej tylko tam. Niestety nazwa wyleciała nam z głowy. Kojarzymy tylko, że "coś tam czarne" :D
Wybieramy więc pozycję "Espada con banana", bo jakoś tam nam spasowała (Dopiero po powrocie do Polski okazało się, że owe "coś tam czarne" to pałasz czarny, czyli owa Espada ;) ) . Na talerzach dostajemy panierowany filet z upieczonym na nim maderyjskim bananem. Danie jest przepyszne i wracamy na nie jeszcze nie raz.
Po posiłku idziemy na rekonesans. Oczywiście zmierzamy najkrótszą drogą w stronę oceanu (w końcu w niektórych płynie "wikińska krew" ;) ) . Już z drogi intryguje nas z daleka widoczny pomnik:
2_jak_w_rio.JPG
2_jak_w_rio.JPG (78.18 KiB) Przejrzano 6983 razy

- "Zaraz zaraz, to w końcu Madera czy Rio?" - pyta zaskoczona Mysza.
- "Raczej nie Świebodzin, tam nie ma morza." - rzucam z przekąsem ;)
Deptakiem podchodzimy pod sam pomnik Christo Rei. Na tablicy czytamy, że został poświęcony w 1927 roku.
3_christo_rei.JPG
3_christo_rei.JPG (35.77 KiB) Przejrzano 6983 razy

Z przylądka Ponta do Garajau, na którym się znajdujemy rozpościera się wspaniały widok na klify. Ten fragment wyspy jest podwodnym rezerwatem przyrody.
4_klify_garajau.JPG
4_klify_garajau.JPG (71.38 KiB) Przejrzano 6983 razy

Nieopodal pomnika znajduje się stacja kolejki linowej, którą można zjechać na kamienistą plażę:
5_kolejka.JPG
5_kolejka.JPG (109.65 KiB) Przejrzano 6983 razy

Ewentualnie można wybrać spacer serpentynami:
6_serpentyny.JPG
6_serpentyny.JPG (108.65 KiB) Przejrzano 6983 razy

Niestety tego dnia nie mamy już siły na spacer w dół, a kolejka jest nieczynna o tej porze. Spędzamy więc wieczór na przylądku, racząc się widokiem słońca zachodzącego nad dachami Funchal. W drodze powrotnej zaglądamy jeszcze do sklepu. Oczywiście nie możemy nie zaopatrzyć się w lokalne piwo i owoce. Intrygują nas zwłaszcza małe, zielone, króciutkie banany:
7_zakupy.JPG
7_zakupy.JPG (80.89 KiB) Przejrzano 6983 razy

Niestety, okazuje się, że nie da się ich jeść w takim stanie. To chyba jakaś odmiana do smażenia, albo pastewna. Są twarde i smakują jak mąka ziemniaczana ;)
Ale do gustu przypada nam zimny Coral i suszone figi. Pełni wrażeń, nie możemy doczekać się następnego dnia.
Ciąg dalszy nastąpi ...
Born to make history

Posty: 2949
Rejestracja: czwartek 19 lut 2015, 23:08

Re: Być jak Ryszard, czyli spontaniczny, marcowy wypad na Maderę

Postautor: buba » wtorek 01 sie 2017, 22:35

ha ha ha! :mrgreen: juz sam tytuł rozłozyl mnie na łopatki! :D :D :D :D :D :D

Generał Admin
Posty: 2038
Rejestracja: sobota 07 lut 2015, 23:46
Lokalizacja: Zagłębie Dąbrowskie/Hessen

Re: Być jak Ryszard, czyli spontaniczny, marcowy wypad na Maderę

Postautor: kusmanek » środa 04 paź 2017, 18:38

Drugi dzień rozpoczynamy od spotkania z rezydentką o 9:00 rano. Mysza nie specjalnie chce iść, ale w końcu udaje mi się Ją przekonać. Tam dowiadujemy się o miejscach, które warto zobaczyć i innych atrakcjach. Z racji spontaniczności naszej podróży okazuje się to bardzo pomocne. Na koniec pani z biura podróży zbiera zapisy na wycieczki, informując przy tym, iż odwołana została wycieczka "off-road" po wyspie. Z tłumu wyrywa się głos:
- "Nie ma Jeep-Safari?!"
- "No niestety nie, Pan przewodnik musiał nagle wracać do Polski" - odpowiada zmieszana rezydentka.
- "Ooooooooooo..." - Chórem odpowiada tłum zawiedzionych wycieczkowiczów. My z Myszą niemal płaczemy ze śmiechu. Zaraz po tym ukradkiem wychodzimy z sali. Jeep-Safari zrobimy sobie sami.
O 12 stawiamy się w recepcji. Pan z wypożyczalni już na nas czeka. Pokazuje auto, całkiem nowe Punto, instruuje nas o zasadach poruszania się po wyspie, o oznaczonych na niebiesko strefach płatnego parkowania. Płacimy za wynajem z góry, podpisujemy umowę i tyle. Czas w drogę.
I tu zaczyna się przygoda. Cała wyspa poszatkowana jest siecią tuneli, serpentyn i stromych podjazdów. Jazda autem po Maderze, zwłaszcza pobocznymi drogami wymaga nie lada umiejętności. Po mijanych autach widać, że stłuczki są tu na porządku dziennym. Zaplanowaliśmy na ten dzień zwiedzanie klasztoru na wzgórzu Monte (choć ta nazwa nie kojarzy nam się najlepiej) oraz ogrodu botanicznego. Niestety, poruszanie się samochodem po wąziutkich uliczkach sprawia nam na początku spore trudności. Punto ma bardzo słabiutki silnik i pod górkę ledwo jedzie na pierwszym biegu. Mysza jest przerażona tym szalonym rajdem, więc postanawiamy darować sobie wspomniane atrakcje. Powrót przez zatłoczone Funchal utwierdza nas w przekonaniu o zasadności tej decyzji. Po drodze stajemy tylko na chwilę przy punkcie widokowym Miradouro do Pináculo. Chwilę odprężenia spędzamy napawając się widokiem stolicy.
1_miradouro.JPG
1_miradouro.JPG (70.28 KiB) Przejrzano 6839 razy


W powyższym krajobrazie można zaobserwować charakterystyczne, stożkowate wzgórza (po angielsku "scoria cones", zna ktoś może polską nazwę?). Są one pamiątką po wulkanicznej przeszłości wyspy. Zainteresowanych geologią Madery odsyłam do świetnej strony (niestety po angielsku). http://madeiraislands.net/geology/scoria-cones/

Po powrocie do hotelu lądujemy w "naszej" restauracji. Okazuje się najtańsza w okolicy a jedzenie mają bardzo smaczne. Zgłodniali ponownie zamawiamy Espadę. Przy okazji nabywamy mapę wyspy. Od teraz możemy lepiej zaplanować wycieczki. Tego dnia ruszamy jeszcze na okoliczne "plaże", które okazują się w zasadzie kąpieliskami.

Z pierwszego podziwiamy hotel przyklejony do klifu, z basenem prawie w oceanie. Jest dość wietrznie, ale widoki i tak zapierają dech. W oddali dostrzec można przylądek Ponta do Garajau ze znajomym posągiem.
2_hotel_na_klifie.JPG
2_hotel_na_klifie.JPG (81.27 KiB) Przejrzano 6839 razy

Do kolejnego miejsca zatrzymujemy się na parkingu nieopodal tonących w nasturcjach ruin.
3_ruiny_w_nasturcjach.JPG
3_ruiny_w_nasturcjach.JPG (88.51 KiB) Przejrzano 6839 razy

Po drugiej stronie kanału stoi gigantyczny hotel. Wygląda na drogi, stąd niewielu w nim turystów.
4_wypasiony_hotel.JPG
4_wypasiony_hotel.JPG (86.97 KiB) Przejrzano 6839 razy

Tuż obok przebiega przyjemny deptak z widokiem na przylądek Ponta da Oliveira.
5_deptak.JPG
5_deptak.JPG (51.32 KiB) Przejrzano 6839 razy

Nie wiem, czy to z przyczyn użytkowych, czy innych, ale wszyscy wyspiarze chyba kochają koty. Podobne domki spotkaliśmy na Fuertewenturze.
6_koci_domek.JPG
6_koci_domek.JPG (105.23 KiB) Przejrzano 6839 razy

Oczywiście mieszkańcy owych przybytków są wszechobecni i chętni do głaskania:
7_rudy.JPG
7_rudy.JPG (93.45 KiB) Przejrzano 6839 razy

8_siwy.JPG
8_siwy.JPG (96.75 KiB) Przejrzano 6839 razy

Samo kąpielisko w zasadzie jest niedużym portem ze schodkami do wody. Niestety pogoda nie zachęca do pluskania się w wodzie. Planujemy wrócić w to miejsce przy lepszej aurze. Tego dnia wracamy już z powrotem do hotelu, żeby zaplanować trasę na dzień następny.

Ciąg dalszy nastąpi...
Born to make history

Posty: 585
Rejestracja: piątek 04 lis 2016, 18:51
Lokalizacja: Bytom

Re: Być jak Ryszard, czyli spontaniczny, marcowy wypad na Maderę

Postautor: Velder » piątek 06 paź 2017, 23:41

kusmanek pisze:W powyższym krajobrazie można zaobserwować charakterystyczne, stożkowate wzgórza (po angielsku "scoria cones", zna ktoś może polską nazwę?). Są one pamiątką po wulkanicznej przeszłości wyspy. Zainteresowanych geologią Madery odsyłam do świetnej strony (niestety po angielsku). http://madeiraislands.net/geology/scoria-cones/

W Polsce mamy raczej ubogo w wszelakie struktury wulkaniczne, więc pewnie nikt nie wymyślił na to żadnej specjalnej nazwy ;). W internecie spotkałem się ze zwyczajnym tłumaczeniem z angielskiego czyli "stożki scorii", ale nie wiem czy faktycznie takiej się używa (kurcze, miałem na studiach tyle wykładów o wulkanach i już wszystko zapomniałem :?).
Jest nawet bliźniaczy obrazek, jak z powyższej strony, tyle że po polsku -> http://www.jednaziemia.pl/planeta-ziemi ... ralne.html

Generał Admin
Posty: 2038
Rejestracja: sobota 07 lut 2015, 23:46
Lokalizacja: Zagłębie Dąbrowskie/Hessen

Re: Być jak Ryszard, czyli spontaniczny, marcowy wypad na Maderę

Postautor: kusmanek » czwartek 19 kwie 2018, 09:16

Dzięki za odpowiedź :) Faktycznie to po prostu stożki scoria ;)
Wróćmy jednak z powrotem na Maderę.

Kolejnego dnia wyprawę planujemy już rozważnie, zaopatrzeni w mapę wyspy. Chcemy zobaczyć główną atrakcję wyspy - lewady. Ale najpierw trochę o tym, czym ów twór jest. Lewady to sieć kanałów transportujących wodę deszczową z wilgotnych rejonów wyspy do suchszych części. Wybudowano je w XVI dla nawodnienia upraw owoców, trzciny cukrowej i bananowców. Tuż obok każdego kanału znajduje się ścieżka. Dawniej służyła do kontroli drożności kanałów, dziś - jest świetnym szlakiem turystycznym.
W przewodnikach i folderach wybieramy najbardziej polecany i widowiskowy szlak - wzdłuż lewad do Risco oraz das 25 Fontes.
Z Garajau jedziemy autostradą na zachód - to zdecydowanie lepsze rozwiązanie niż szaleńcze wojaże po stromych i wąskich uliczkach. Po drodze podjeżdżamy pod inną atrakcję - Cabo Girão.
DSCN1577.JPG
DSCN1577.JPG (79.87 KiB) Przejrzano 6408 razy

Jest to najwyższy na wyspie klif. Jego wysokość waha się od 560 do 589 metrów.

DSCN1578.JPG
DSCN1578.JPG (98.65 KiB) Przejrzano 6408 razy


Turystów jest sporo, atmosfera trochę jak na Trzech Koronach, tylko bez kolejek. Uwagę zwraca podłoga z hartowanego szkła, tuż nad przepaścią.

DSCN1581.JPG
DSCN1581.JPG (109.55 KiB) Przejrzano 6408 razy


Już mam w podskokach na nią podążyć, ale przyspawana do barierki Mysza stanowczo mi to odradza. Ja zauważam pęknięcia w szkle i grzecznie postanawiam pozostać na stałym lądzie. Głupio byłoby zginąć przed zobaczeniem wszystkich atrakcji wyspy ;)

DSCN1582.JPG
DSCN1582.JPG (89.02 KiB) Przejrzano 6408 razy


Pozostaje mi tylko pamiątkowe zdjęcie ze stałego lądu.

DSCN1583.JPG
DSCN1583.JPG (106.89 KiB) Przejrzano 6408 razy


Krótkie spojrzenie na mapę i ruszamy dalej, w góry.

DSCN1587.JPG
DSCN1587.JPG (53.13 KiB) Przejrzano 6408 razy


Tu krajobraz robi się trochę przygnębiający. Wszędzie sterczą kikuty wypalonych drzew - smutna pamiątka pożarów z 2016 roku.

DSCN1592.JPG
DSCN1592.JPG (132.83 KiB) Przejrzano 6408 razy


DSCN1593.JPG
DSCN1593.JPG (185.69 KiB) Przejrzano 6408 razy


Wyjeżdżamy z lasu i witają nas pokryte soczystą zielenią pejzaże.

DSCN1597.JPG
DSCN1597.JPG (44.24 KiB) Przejrzano 6408 razy


Tu zaczyna się nasz szlak na lewadę do Risco. Po drodze przecinamy potok de Alecrim, jak informuje nas znajdująca się tuż obok tabliczka.

DSCN1603.JPG
DSCN1603.JPG (132.37 KiB) Przejrzano 6408 razy


DSCN1604.JPG
DSCN1604.JPG (150.11 KiB) Przejrzano 6408 razy


Widoki cały czas są piękne.

DSCN1606.JPG
DSCN1606.JPG (79.9 KiB) Przejrzano 6408 razy


Dochodzimy do Rabaçal - Tu można na chwilę przysiąść i skorzystać z niewielkiej bazy turystycznej, co z radością czynimy.

DSCN1621.JPG
DSCN1621.JPG (135.25 KiB) Przejrzano 6408 razy


Cały czas podlatują, zaciekawione naszą obecnością, kolorowe zięby maderskie.

DSCN1622.JPG
DSCN1622.JPG (161.09 KiB) Przejrzano 6408 razy


Po chwili odpoczynku przy szumiącym, kamiennym zdroju, ruszamy dalej.

DSCN1620.JPG
DSCN1620.JPG (147.88 KiB) Przejrzano 6408 razy


Dochodzimy wreszcie do naszej pierwszej lewady. Cóż, nie poraża jakoś specjalnie swoją widowiskowością, ale czegóż oczekiwać od kanału ;) I tak nam się podoba :)

DSCN1628.JPG
DSCN1628.JPG (135.75 KiB) Przejrzano 6408 razy


Spacer wzdłuż lewady do Risco okazuje się bardzo przyjemny i odprężający, choć odbiór zaburza nam trochę ogromna rzesza turystów. Miejscami zobaczyć można wodę spływającą z gór wprost do kanału. Więc tak to działa :D

DSCN1631.JPG
DSCN1631.JPG (182.39 KiB) Przejrzano 6408 razy


Widoki na góry ciągle są malownicze.

DSCN1633.JPG
DSCN1633.JPG (159.05 KiB) Przejrzano 6408 razy


W końcu dochodzimy do wodospadu do Risco. Niestety, jest dość sucho i nie wygląda on dość spektakularnie, ale i tak cieszy oko i ucho.

DSCN1638.JPG
DSCN1638.JPG (202.38 KiB) Przejrzano 6408 razy


Dalsze przejście ścieżką wzdłuż lewady jest niestety zamknięte. Szkoda, bo przejście pod wodospadem kusi swoją tajemniczością ;) Z tego też punktu musimy się trochę wrócić.

DSCN1645.JPG
DSCN1645.JPG (155.89 KiB) Przejrzano 6408 razy


To minus szlaków wzdłuż lewad - najczęściej prowadzą one od punktu A do B i ciężko ułożyć jakąś pętlę. Krajobrazy jednak wynagradzają te niedogodności, i już po chwili mkniemy mokrą ścieżką w dól, do kolejnego kanału - Levada das 25 Fontes.

DSCN1646.JPG
DSCN1646.JPG (157.1 KiB) Przejrzano 6408 razy


Ciąg dalszy nastąpi...
Born to make history

Generał Admin
Posty: 2038
Rejestracja: sobota 07 lut 2015, 23:46
Lokalizacja: Zagłębie Dąbrowskie/Hessen

Re: Być jak Ryszard, czyli spontaniczny, marcowy wypad na Maderę

Postautor: kusmanek » niedziela 19 gru 2021, 15:31

Ścieżka wiedzie przez laurissilva -prastary las laurowy. Niektóre z wiekowych drzew pochylają się tuż nad drogą.

DSCN1657.JPG
DSCN1657.JPG (218.39 KiB) Przejrzano 2467 razy


Trzeba uważać, żeby się nie zagapić :D

DSCN1656.JPG
DSCN1656.JPG (236.59 KiB) Przejrzano 2467 razy


Po drodze mijamy jakąś budowle o bliżej nieokreślonej funkcji, zapewne związana z systemem kanałów nawadniających.

DSCN1686.JPG
DSCN1686.JPG (238.91 KiB) Przejrzano 2467 razy


Tuż obok do lewady spływa z góry kolejny potok. To daje wyobrażeni , jak złożony jest system tych kanałów, i jak ogromnym wysiłkiem go zbudowano.

DSCN1712.JPG
DSCN1712.JPG (278.55 KiB) Przejrzano 2467 razy


Zięby towarzyszą nam cały czas.

DSCN1687.JPG
DSCN1687.JPG (243.72 KiB) Przejrzano 2467 razy


Turystów jest naprawdę sporo. Czasem trzeba komuś zejść ze ścieżki, żeby swym obfitym brzuchem nie strącił nas w przepaść ;)
Udaje mi się zrobić jednak kilka ujęć aparatem.

DSCN1688.JPG
DSCN1688.JPG (213.24 KiB) Przejrzano 2467 razy

DSCN1701.JPG
DSCN1701.JPG (142.65 KiB) Przejrzano 2467 razy


Dochodzimy do celu podróży - Cascada das 25 fontes, czyli wodospadu 25 źródeł. Miejsce bardzo malownicze, niestety z rzeszą odpoczywających wszędzie turystów. Tu już nie udaje się trafić czystego kadru.

DSCN1706.JPG
DSCN1706.JPG (210.08 KiB) Przejrzano 2467 razy


Uraczeni widokami powoli toczymy się z powrotem do auta. Ludzi już jakby mniej, teraz faktycznie można powiedzieć o Maderze, że to romantyczna wyspa.

DSCN1693.JPG
DSCN1693.JPG (191.77 KiB) Przejrzano 2467 razy


Po drodze rzucamy ostatnie spojrzenia na zielone góry.

DSCN1710.JPG
DSCN1710.JPG (231.67 KiB) Przejrzano 2467 razy


Ledwo dołazimy na parking. Wzięliśmy za mało prowiantu, więc koniecznie musimy gdzieś stanąć na obiad. Za wycieraczką naszego Punto wita nas ulotka jakiejś pobliskiej restauracji, akurat przy naszej marszrucie. Postanawiamy tam podjechać. Niestety, zauroczeni widokami, przegapiamy to miejsce. Droga jest wąska i nie ma jak zawrócić. Z resztą i tak wyglądała ona na drogą, a nie uśmiecha nam się wydać wszystkich oszczędności na obiad. Postanawiamy zatrzymać się przy kolejnej , jaka by ona nie była. Droga się dłuży, a żadnej jadłodajni nie widać na horyzoncie. W końcu jest - choć nie wygląda zbyt zachęcająco, zatrzymujemy się przy niewielkim barze. Na parkingu stoi kilka aut z wypożyczalni - znaczy ktoś z turystów tu je. Wchodzimy, ale lokal w środku wygląda jeszcze gorzej niż z zewnątrz. Mijamy dwie grupki Niemców i zajmujemy miejsce przy jednym z klejących się stolików. Mamy ogromną ochotę na rybę, więc tą też wybieramy z leżącego na blacie menu. Podchodzi do nas kelner i z miną barmana z Desperado ("Ludzie nie wiedzą, że tu się nie wchodzi?") pyta po angielsku co podać. Informujemy go o naszych zachciankach, jednak on tylko wzrusza ramionami i mówi:
- Nie ma.
- A mają Państwo jakiekolwiek ryby? - pytamy, lekko poirytowani.
- Sałatka z tuńczyka w puszce. - odpowiada obojętnie kelner.
Sałatkę możemy sobie zrobić w domu, pytamy więc co poleca z dostępnych dań. Proponuje nam wołowego steka z frytkami i sałatą.
Z lekką niechęcią zamawiamy to danie. Obsługujący nas mężczyzna pyta, czy życzymy sobie na przystawkę chlebek z masłem czosnkowym. Jesteśmy bardzo głodni, wiec z lubością prosimy i o to. Kelner znika za kontuarem, my tymczasem rozglądamy się po sali...
Ciąg dalszy nastąpi :)
Born to make history


phpbb 3.1 styles demo

Wróć do „Pamiętnik Włóczykija”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości