Młyn wodny położony w dolinie rzeki Straduni mielił zboże z okolicznych pól od 1793 roku, a na początku XX wieku został zmodernizowany i zyskał napęd parowy co może sugerować wysoki komin.
W tym miejscu dawniej wydobywano także kamień na potrzeby budowy m. in. głubczyckich murów obronnych.
Młyn był także świadkiem historii najnowszej. Otóż na przełomie kwietnia i maja 1947 roku przebywał w nim dawny dowódca 5, Wileńskiej Brygady AK major Zygmunt Szendzielarz "Łupaszko". Towarzyszyli mu sanitariuszka i narzeczona Lidia Lwow ps. „Lala”, Mieczysław Abramowicz ps. „Miecio” i Wacław Beynar ps. „Orszak” wraz z małżonką. Nowi mieszkańcy młyna zajęli się jego prowadzeniem, zakupiono także kury, gęsi, kozy, prosiaki, do dyspozycji było także 1,5 ha gruntów uprawnych. Podczas pobytu w Królowej „Łupaszkę” odwiedzili przedstawiciele Komendy Okręgu Wileńskiego AK, Edmund Bukowski ps. „Zbyszek”, Wacław Walicki ps. „Tesaro” oraz komendant Wileńskiego Okręgu AK Antoni Olechnowicz ps. „Pohorecki”.
Niestety sielanka nie trwała długo, mieszkańcami położonego na uboczu gospodarstwa zainteresowały się organa bezpieczeństwa. Ci, ostrzeżeni przez przychylnie nastawionego miejscowego milicjanta bardzo szybko ewakuowali się w różne rejony kraju. Zygmunt Szendzielarz z Lidią Lwow wyjechali ze stacji Racławice Śląskie do Kudowy Zdroju a stamtąd na Podhale.
W październiku tego roku w sąsiedztwie młyna odsłonięto pamiątkowy głaz z tablicą.