Kolejny pałacyk odwiedzamy w malutkiej, zagubionej wsrod lasow wiosce Zawisze. Budynek stoi na uboczu, w parku przechodzącym w las. Z zewnatrz wyglada calkiem niezle.
Wnetrza jednak pokazują obraz juz mocnego podupadku, deszcze, wiatry i złomiarze zrobili swoje. Dachy przeciekają, ściany chrupią, nie mam na tym etapie odwagi wejsc do srodka. Robie tylko pare zdjec z progów.
A pare lat temu ponoc jeszcze lokalne dzieciaki biegały po dachach, wspinały sie na kominy, na tarasie młodziez robiła ogniska, a parki prowadzały sie po dawnych komnatach w ciepłe letnie noce. Szkoda, ze nie przyjechalismy tu gdy 8 lat temu, jadac na pierwsze nasze bunkrowe Mikołajki. Zapewne wtedy stan budynku byl dla mnie idealny!
Miejsce musi byc cudne wiosną, bo wszystko oplatają bluszcze a ptactwo napewno czuje sie tu jak w raju. Ludzie poki co trzymają sie z daleka od tego miejsca ze swoimi remontami i obsesyjną manią niszczenia wszystkich roslin. Tu poki co rządzą ptaki, koty i nietoperze.