Nastawiałem się na krótki przystanek w eksploratorskiej trasie, a tymczasem natrzaskałem ponad setkę zdjęć.
Dewastacja prawie nie postępuje-lokalizacja robi swoje. Ze zdjęć od Dawida widzę jedynie że zniknęły meble, lampka no i wszelkie elektryczne rzeczy.
Ale nadal jest to wdzięczna miejscówka-przede wszytskim panuje tam ogromny spokój. Po setkach rozpadających się chałup, ruin dworków dziwnie tak chodzić po nowych budynkach. Ściany czyste, o nic się człowiek nie potyka, wszystko jest stabilne.
Pierwsza nastawnia. Od razu w oczy rzuca się ogromna dziura u podstawy-jak po jakimś wybuchu. Świetny kontrast-nowiutki budynek, świeżo pomalowany(wygląda lepiej od mojego bloku) a na dole dewastacja. W środku za dużo nie ma, ale biorąc pod uwagę że budynek został opuszczony kilka miesięcy temu to wszystko jest wyjątkowo czyste-więc nawet da się coś wygrzebać
. Wszystkie budynki zostają powoli przejęte przez ptaki-znalazłem conajmniej 4 gniazda.
Industrial! Taki jak lubię-mały,ale jeszcze nie tknięty ręką czasu. W środku znajdowały się zbiorniki na roztwór solankowy. Nad nimi pomost do wsypywania/wlewania chemikaliów. Kiedyś nad pomostem znajdował się elektryczny dźwig który przenosił surowce z magazynu-nadal leżą tam tony sody. No i znów sytuacyjny napis "Proszę sprzątać"
Środkowa nastawnia-bez drogi dojazdowej, dlatego najlepiej zachowana. Tak wogóle to w środku nawet nie są pokradzione wszystkie kable, czy np. blacha-nie mówiąc o oknach czy drzwiach. W środku zostało trochę rzeczy pracowników-wazon, talerze
Ochrona zaginęła na wiecznym obchodzie, ale cały czas byłem obserwowany. I nie mówię o wkurzonych ptakach którym zakłócałem spokój w gniazdach.
Po terenie stacji jeździł na rozpadającym się motorku emeryt zbierający złom. Na początku nie ufnie spoglądał na fotografującego wszystko człowieka. Ale gdy po wejściu na dach środkowej nastawni usiadłem by kontemplować chwilę podjechał i zaczęliśmy rozmawiać. W zasadzie to krzyczeć bo ja nadal znajdowałem się na dachu a on na dole. Dopiero po kilku minutach wpadłem na pomysł że mógłbym zejść i normalnie porozmawiać. Człowiek był dawnym pracownikiem piaskowni-był w brygadzie remontującej kroczące koparki. Opowiedział mi o samej stacji i okolicy-wręcz nie mogłem odejść bo co chwila zaczynał nowy temat.
W końcu jednak zostawiłem go opartego o betonową podstawę latarni, koło czerwonego motorku z wystającym z każdej strony złomem. Spojrzał smutnym wzorkiem na pusty plac, a ja skierowałem się do ostatniej nastawni.
Na sam koniec pan podjechał jeszcze raz-przypomniał sobie nazwisko faceta który ma interesujące materiały dla Dawid_FSO. I odjechał w las kurząc za sobą niesamowicie...