Trochę się nie zgodzę z autorem cytowanej książki. Oczywiście znane powiedzenie mówi, że " nie powinno się przesadzać starych ...zabytków ". Jednak taka decyzja podyktowana jest najczęściej bardzo ważnymi względami i zwykle decyduje o "być, albo nie być" obiektu. Przeniesienie drewnianej ( i nie tylko) starej konstrukcji w inne miejsce wiąże się z mniej lub bardziej skomplikowaną logistyką oraz ze sporymi kosztami. Zwykle takie obiekty w pierwotnym miejscu są już niepotrzebne. Jeżeli jest to kościółek to obok najczęściej " pyszni" się już nowa, obszerna, murowana świątynia a ze starym nie wiadomo, co zrobić. Jeżeli jest to młyn, spichlerz czy wiatrak to powoli niszczeje, zostawiony sam sobie.
Trzeba też pamiętać, że większość tych zabytków była przenoszona jeszcze "za komuny". Nie było dotacji unijnych, aby można było je ratować na miejscu, tak jak to się dzieje się w wielu przypadkach obecnie. Były już najczęściej mocno zniszczone i " zjedzone" przez korniki. Miały także ślady wcześniejszych , zwykle nieudolnych remontów i przeróbek a według współczesnych konserwatorów nie wiadomo, co jest gorsze, korniki czy np. XIX- wieczni "restauratorzy"
!. ( Oczywiście i współcześnie istnieją " partacze", którzy chyba przez pomyłkę zajmują się renowacją zabytków, ale to raczej wyjątki.
I co można było w takich przypadkach zrobić? Albo pozostawić zabytki na pastwę losu i złodziei lub przystąpić do ich ratowania np. przez przenoszenie w miejsca, gdzie będą " potrzebne" lub bezpieczne. I wtedy bardzo często pojawiały się kolejne " schody". Przy demontażu konstrukcji wychodził prawdziwy obraz "nędzy i rozpaczy", pochowany za szalunkami czy w fundamentach. Bardzo często tej " zabytkowej materii" nie dało się już uratować lub koszty były tak wysokie, że... nie do udźwignięcia.
Chwytano się więc różnych rozwiązań. Albo spróchniałe elementy zastępowano nowymi ( czyli niestety rekonstrukcja), albo np. składano kilka podobnych zabytków w jeden, czyli "składak". Ja osobiście wolę oglądać częściową rekonstrukcję kościoła na Kubalonce niż jego nędzne resztki w pierwotnym miejscu, gdzie nie był już zapewne potrzebny. Dzięki takim "przeprowadzkom" uratowano wiele cennych obiektów. W Małopolsce np.
dwór w Dąbrówce koło Wadowic, kościółek w Skawinkach koło Kalwarii Zebrzydowskiej ( pierwotnie w Przytkowicach), kościół w Rozdzielu w powiecie bocheńskim ( pierwotnie Królówka) czy w
Krakowie Krzesławicach ( pierwotnie Jawornik koło Myślenic).
Obecnie niszczeje powoli piękny
kościół w Polance Wielkiej , ponieważ wybudowano obok nową, murowaną świątynię. Istnieje propozycja przeniesienia go do skansenu, aby go uratować. Oczywiście współcześnie są większe szanse, że znajdą się pieniądze na ratunek świątyni na miejscu. Pozyskano już pieniądze na remont dachu i zakrystii. Mam nadzieję, że kościoła, mimo, że już praktycznie jest nieczynny, nie trzeba będzie jednak przenosić.