"Prochownia", czyli Fabryka Prochu Strzeleckiego w Ogrodzieńcu, powstała w XVIII wieku.
Prochu używano wtedy głównie w celach pokojowych - do wysadzania skał.
Rozwój górnictwa węglowego w Zagłębiu spowodował jednak gwałtowny wzrost zapotrzebowania na proch do wysadzania ścian węglowych.
Dlatego w 1870 roku, na mocy carskiego rozkazu, przekształcono starą prochownię w bardzo nowoczesną, jak na tamte czasy, fabrykę prochu strzelniczego, którą nazwano "Zawiercie".
Zakład należał do "Rosyjskiego Towarzystwa Wyrobu i Sprzedaży Prochu", mającego siedzibę w Petersburgu. Zatrudniał około 70 pracowników.
Z uwagi na zagrożenie związane z przypadkowym wybuchem Prochownia była bardzo specyficznie zbudowana.
Podzielono ją na 12 wydziałów, każdy oddzielony był od siebie wysokimi wałami ziemnymi, zachowanymi do dziś. Cały teren prochowni otoczony był kilkunastoma kamiennymi słupami.
Dla zwiększenia bezpieczeństwa w pobliżu znajdowały się ponadto sadzawki oraz stawy rybne, do których rurociągiem z pobliskiej Krępy doprowadzano wodę. Teren zakładu był objęty bardzo surowymi przepisami BHP, zabronione było używania ognia, nawet konie podkuwano drewnianymi podkowami.
Produkowany w fabryce proch przewożono zaprzęgami konnymi do kopalni węgla kamiennego na terenie Dąbrowy Górniczej i Sosnowca.
Dyrektorem zakładu był von Rennenkampf, Niemiec mieszkający we Wrocławiu i przyjeżdżający z rodzina na wakacje do Ogrodzieńca.
W historie prochowni wpisało się jeszcze jedno ważne nazwisko - w 1894 roku dyrektor sprowadził do zakładu Tőnnesa Kattenbacha, powierzając mu funkcję głównego mechanika i specjalisty maszyn prochowych. Kattenbach był prawdziwym pasjonatem i kochał swoją pracę. Urodzony w Estonii, posiadający obywatelstwo polskie - zmienił jednak nazwisko z pierwotnego Kataweski na brzmiące bardziej niemiecko, po to, by móc rozpocząć naukę w upragnionej niemieckiej szkole technicznej. Postać ta była bardzo oddana prochowni.
Istnieją dwie hipotezy zniszczenia prochowni. Jedna, która mówi o tym, że fabrykę wysadziły w powietrze uciekające z ziem polskich wojska carskie. Druga, że zakład funkcjonował do 1914 roku, a wysadzony został przypadkowo przez wojska austriackie.
Pozostałościami zakładu opiekował się i zarządzał wspomniany już główny mechanik Kattenbach. Uszkodzony zakład wznowił produkcję w okrojonej formie. Oddany prochowni Kattenbach utrzymywał funkcjonowanie zakładu aż do swojej śmierci w 1923 roku.
Zakład pozbawiony opiekuna coraz bardziej niszczał i popadał w ruinę.
Po 1935 roku całkowitej dewastacji i rozebraniu uległ główny rurociąg doprowadzający wodę, a stawy otaczające fabrykę wyschły. Wielokrotnie grabiony zakład rozebrano.
W latach sześćdziesiątych XX wieku na terenie ruin posadzono las sosnowy.
Do dnia dzisiejszego zachowały się resztki murów, wysokie ziemne wały, ceglane słupy, które oddzielały działy prochowni, głębokie fosy oraz zarysy stawów przeciwpożarowych,
Zwiedzanie Starej Prochowni ułatwia tablica informacyjna oraz odgałęzienie czarnego szlaku turystycznego Łazy-Ogrodzieniec, czyli Szlak Militarny "Prochownia" – oznakowany czarnymi kropkami.
Zdjęcia pochodzą z sierpnia 2010 roku.