"Wisielec" w dniu 27 listopada 2023 roku został wpisany do rejestru zabytków. I bardzo dobrze.
Miał iść do wyburzenia. Kultowy budynek uratowany
Jeszcze niedawno mieszkańcy słynnego wrocławskiego trzonolinowca bali się, że będą musieli pakować walizki - i po latach spędzonych w charakterystycznym budynku szukać sobie nowego miejsca do życia. Powodem była ekspertyza, która nie zostawiała na stanie technicznym trzonolinowca suchej nitki, zalecając wyprowadzkę. Lokatorzy postanowili jednak walczyć - i wywalczyli wpis swojego bloku do rejestru zabytków. Zlecono też nową ekspertyzę techniczną, ponieważ poprzednia została uznana za nierzetelną.
Decyzja o wpisie budynku do rejestru zabytków została podjęta 27 listopada. Procedura trwała kilka miesięcy, wniosek został złożony w sierpniu.
- To bardzo interesujący obiekt z lat 60-tych. Myślę, że to ucina wszelkie rozważania na temat możliwości jego rozbiórki, bo takiej rozbiórki w tym momencie w sensie prawnym nie ma. Musiałby zostać skreślony z rejestru zabytków przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego, oczywiście po uprawomocnieniu decyzji. Natomiast był to wniosek wspólnoty mieszkaniowej, więc mam nadzieję, że odwołania nie będzie - powiedział Daniel Gibski, Dolnośląski Wojewódzki Konserwator Zabytków.
Wrocławski trzonolinowiec zabytkiem. Mieszkańcy zostają
Mieszkańcy trzonolinowca zgłosili się do urzędu konserwatorskiego po tym, jak pod koniec lipca zarządca przedstawił im ekspertyzę dotyczącą stanu technicznego budynku. Wynikało z niej, że jest on w złym stanie technicznym. Autorzy ekspertyzy zalecali mieszkańcom wyprowadzkę, informowali o konieczności remontu bądź rozbiórki obiektu. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego ocenił tę ekspertyzę za nierzetelną, podpisano wtedy umowę z Politechniką Wrocławską. Wyniki nowej ekspertyzy będą znane jeszcze w tym roku.
- Przygotowywana jest alternatywna ekspertyza o stanie technicznym, natomiast na wszelkie prace trzeba będzie uzyskać pozwolenie konserwatorskie, prowadzić je z poszanowaniem oryginalnej substancji, ewentualnie powrócić do pewnych rozwiązań, które nie są historyczne - powiedział Daniel Gibski.
Wpis do rejestru zabytków to dodatkowe obowiązki, ale także szansa na pozyskiwanie środków na remont. Większość spośród 44 mieszkań w 12-piętrowym bloku należy do prywatnych osób, właścicielem 11 lokali jest gmina Wrocław.
Wrocławski trzonolinowiec to modernistyczny budynek, który powstał w latach 1961-67. Autorami projektu byli młodzi wrocławianie - konstruktor Andrzej Skorupa i architekt Jacek Burzyński. Cała konstrukcja opiera się na żelbetowym trzonie, na którym poszczególne kondygnacje zostały zawieszone za pomocą stalowych lin. Z tego względu blok był budowany "od góry"; stworzone z prefabrykatów płyty były podnoszone za pomocą siłowników hydraulicznych. W połowie lat 70-tych liny te trzeba było wzmocnić betonem, ponieważ mieszkańcy narzekali, że przy silnych podmuchach wiatru budynek się kołysze. W mieszkaniach powstawały rysy.
Budynek znajduje się przy ulicy Tadeusza Kościuszki 72-74 (róg ul. Dworcowej). Jest to jeden z niewielu budynków tego typu w Europie. W Polsce wrocławski trzonolinowiec okazał się pierwszym i ostatnim przedstawicielem "wiszących domów", chociaż swego czasu ten sposób budowania budził wielkie nadzieje związane z możliwością rezygnacji z używania dźwigów.
Katarzyna Dybińska
29.11.2023.
interia.plUwaga, teraz będzie dygresja, jak zwykle związana z moim Archimedesem. Ale ważna dygresja.
Nasuwa mi się bowiem pewna głęboka wątpliwość - czy sam wpis do rejestru zabytków to "uratowanie" obiektu, jak głosi tytuł cytowanego artykułu?
Przykład wielu dolnośląskich zabytków, w tym zamków i pałaców dobitnie pokazuje, że nie.
I ta powtórna ekspertyza też niepokoi. Która z nich będzie bardziej rzetelna? Ta bardziej optymistyczna?
Czy lepiej zakłamywać rzeczywistość, udając, że jest dobrze nie dopuszczając myśli o grożącej być może katastrofie budowlanej? Czy raczej należy zmierzyć się z problemem.
To nie jest rozpadający się pałacyk w zapuszczonym parku, tylko wieżowiec w samym centrum wielkiego miasta. Musi być na 100% bezpieczny.
Życzę "Wisielcowi" z całego serca jak najlepiej, bo bardzo lubię ten budynek i naprawdę mi na nim zależy.
Ale w pewnym sensie dociera do mnie problem, bo osobiście mierzę się z czymś podobnym: posiadam niemal zabytkowy samochód, z którym jestem bardzo związana i którym chciałabym jeździć do samej śmierci (czyli w praktyce tak długo, aż nas TIR na DK8 nie zmiecie). Ale ostatnia ekspertyza naszego zaufanego mechanika nie pozostawiła złudzeń: progi zaczynają się sypać.
Dalsza jazda i udawanie, że wszystko jest w porządku za jakiś czas skończy się nieuchronnie dramatem. Jeśli chcę, żeby mój Archimedes jeszcze pojeździł, muszę zacząć działać już teraz, bardzo stanowczo i z niemałym nakładem kosztów.
Zgadnijcie, co postanowiłam.
P.S. I jeszcze jedno - ja to robię w prawidłowej kolejności - najpierw remont, a potem ewentualny wpis do rejestru, bo po wpisie to już każda naprawa wycieraczki i wymiana oleju będzie wymagała zgody Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
"Wiele zabytków przeszłości, co jeszcze wczoraj istniały, jutro zniknie bezpowrotnie. (...) Obowiązkiem żyjących jest zebrać te ułomki i okruchy najdroższych pamiątek przeszłości i w pamięci przyszłych pokoleń zapisać..."