Dwór jest obecnie mocno zaniedbany i najwyraźniej także w kiepskim stanie technicznym. Przypominają o tym różne kartki i tabliczki, którymi budynek obwieszony jest z każdej strony. Zauważalny jest też brak wschodniej oficyny, która została wyburzona. Zachodnią prawdopodobnie czeka podobny los, sądząc po tabliczce ostrzegawczej. Patrząc na dwór z zewnątrz można by w zasadzie pomyśleć, że jest opuszczony… ale nie! Centralna część dworu jest nadal zamieszkana (co mnie szczerze mówiąc zdziwiło).
Ogólnie to niewiele udało mi się znaleźć informacji o tym, co działo się z dworem na przestrzeni czasu oraz dlaczego jest obecnie w takim stanie. Namierzyłem jedynie artykuł z 2005 roku, którego fragment przytaczam poniżej:
Parę lat temu zjawił się dzierżawca „folwarku”. W jednym ze skrzydeł „zamku” (budynku dawnej administracji) miał swoje biuro. Ludzie do dziś wspominają, że na zadłużone przyszedł i... jeszcze większe długi po nim zostały. Opowiadają, jak w jego biurze dniami i nocami dzwonił telefon od ludzi, którym był winien pieniądze.
– Nic nie zrobił, palcem nie kiwnął – denerwują się okoliczni mieszkańcy. Dzisiaj w „zamku” mieszkają wszystkiego trzy osoby, pani Gertruda i jeszcze jedna pani z synem. Żeby żyć jak ludzie, jak mówią, same ciągnęły prąd, odnawiały korytarz. Z egipskich ciemności wybawił kobiety sołtys, Diethard Mikosch. To u niego upomniały się o oświetlenie. Na rozległym dziedzińcu nie można by się przedrzeć przez zarośla i krzaki, gdyby nie mieszkający tu ludzie. Starają się, jak mogą. Niektórzy wykupili swoje mieszkania. Nie wszystkich jednak na to stać.
źródło: naszemiasto.pl, 2005 r.
Zdjęcia wykonałem w czerwcu 2017 roku.
Lokalizacja