Srebrna Góra kojarzy się przede wszystkim z potężną twierdzą, zaś urokliwe miasteczko (a dokładniej niestety wieś) pozostaje w jej cieniu mijane zawsze "po drodze". Ileż razy przejeżdżałem tędy powtarzając, że nie tym razem, że kiedy indziej, gdy będę miał więcej czasu.
Aż wreszcie nadszedł ten czas, by przemierzyć owo miasteczko, co prawda z kuśtykając obolałą nogą po kontuzji odniesionej podczas zdobywania jednej z redut twierdzy
Niestety, najlepszy czas Srebrna Góra ma już za sobą, taka ponura refleksja przychodzi na myśl patrząc na rozległe puste place po zburzonych kamieniczkach.
Bardzo osobliwe jest wejście do kościoła barokowego św Piotra i Pawła z lat 1729-31, a odbudowanego po zniszczeniu podczas oblężenia twierdzy w 1807 roku. Główne wejście prowadzi z głównej ulicy przez pasaż w budynku plebanii, a następnie długimi, krytymi schodami. Fajna rzecz
Przy kościele jest oczywiście cmentarz ze współczesnymi już nagrobkami, jednak pod murem urządzono małe lapidarium z ocalałych cmentarnych staroci. jest wśród nich również metalowy krzyż żołnierza pruskiego wyznania katolickiego który poniósł śmierć podczas wypadku podczas testowania nowego moździerza. Na dziedzińcu Donjonu można oglądać identyczny, a pochodzący z cmentarza ewangelickiego który znajdował się na grobie pozostałych ofiar tragedii.
Miasteczko, położone w wąskiej dolinie rozpościera się między 400 a 600m npm, uliczki są bardzo strome
Władza to władza, musi się prezentować
Pełno takich cudaków jest w mieście, jedne siedzą, inne stoją
Tablica pamiatkowa na ścianie dawnego kościoła ewangelickiego, potem świetlicy, a potem nie wiadomo czego.
Bywalcy tej ławeczki po paru głębszych mają zapewne spore problemy
Wiele mówiąca nazwa ulicy
I na zawsze już w cieniu wielkiej fortecy.