Limanowa - Jabłoniec, cmentarz wojenny nr 368

Moderator: Markov

Posty: 1011
Rejestracja: poniedziałek 23 lut 2015, 00:19
Lokalizacja: Pschow in Preussen

Limanowa - Jabłoniec, cmentarz wojenny nr 368

Postautor: Markov » środa 16 sie 2017, 18:45

Śladami dzielnego pułkownika Muhra i jego huzarów.

Gdzieś w Galicji na wzgórzu cichy cmentarz leży,
W nim w mogile śpi na wieki dwunastu żołnierzy...
Nie płacz matko, że twe dziecię w obcej ziemi gnije,
Prawda matko, syn twój poległ, lecz ojczyzna żyje.

To słowa węgierskiej pieśni żołnierskiej...


Tym razem nie będę przytaczał suchych faktów, ograniczę się tylko, albo aż, do udzielenia glosu uczestnikom i świadkom wydarzeń, które spowodowały, że na tym pięknym wzgórzu spoczęło kilkuset dzielnych. Miejsce to chyba najbardziej niezwykłe w całej Galicji, przeszło do historii jako węgierskie Monte Cassino, choc co do jego znaczenia do dziś toczą się zażarte spory. Ale to nieważne...

Może jeszcze kilka słów i obrazów ode mnie.

Wzgórze Jabłoniec widziane ze Starej Wsi
Obrazek

Kiedy wojska austro-węgierskie Grupy Rotha mozolnie ale nieubłaganie postępowały naprzód wbijając się w skrzydło szykującej sie do kolejnego szturmu krakowskiej twierdzy rosyjskiej 3 Armii , jej dowódca bułgarski generał Radko Dimitriew próbował za wszelką cenę zmienić niekorzystny dla siebie bieg wypadków. Ściągnął "wypożyczone" jednostki z Jury z armii 9 Leczyckiego, a także poprosił o pomoc z 8 Armii Brusiłowa obsadzającej front w Karpatach. Otrzymał stamtąd silny VIII Korpus, którego potężne uderzenie o mały włos nie zmieniło losów bitwy i całej kampanii galicyjskiej. 6 grudnia 1914 jego 15 Dywizja uderzyła z Nowego Sącza, odrzuciła pod Marcinkowicami słabe oddziały legionowe pod dowództwem Piłsudskiego i posuwała się w strone Limanowej. Tymczasem 14 Dywizja z tego samego korpusu uderzyła doliną Łososiny zmuszając do odwrotu austro-węgierską 6 Dyw. Kawalerii, by później utknąć w niezwykle krwawych bojach w rejonie Łąkty, Żegociny i Rajbrotu z pruską 47 Rezerwową Dyw. Piechoty, która zmuszona została do przerwania ofensywy.
Tymczasem na wzgórzach na wschód od Limanowej trwała gorączkowa praca nad budową linii prowizorycznych umocnień biegnących od wzgórza Jabłoniec w kierunku Starej Wsi i wzgórza Golców, którą miała bronić tylko słaba grupa oslonowa Nagya, złożona ze spieszonej kawalerii, landsturmistów i legionistów. 39 Dyw. Piechoty Honvedu była dopiero w drodze i mogła nie przybyć na czas. 9 grudnia Rosjanie zaatakowali i zdobyli wzgórze Golców, jednak z pomocą przyszły już pierwsze oddziały przybywającej dywizji Honvedu, a dokładnie dwa bataliony z 10 Regimentu Honvedu, które ratując z opresji 9 Regiment Huzarów odbiły tą niezmiernie ważną pozycję.
Mimo tego sytuacja w rejonie Limanowej była ponura. Z olbrzymim wysiłkiem powstrzymywano ataki Rosjan, rezerw nie było, a Limanowa znalazła sie pod silnym ostrzałem rosyjskiej artylerii.

Słopnice...
Obrazek

i prowadząca z nich droga w kierunku Limanowej i Jabłońca. Może to tędy tamtej grudniowej nocy jechali huzarzy z 9 Regimentu z pułkownikiem Muhrem na czele.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po walkach o Golców 9 Regiment Huzarów zostal odesłany do Słopnic na odpoczynek, Jednak już o północy 11 grudnia orzymał rozkaz zluzowania na Jabłońcu zmęczonych landsturmistów. Huzarzy pod wodzą pułkownika Othmara Muhra wyruszyli wkrótce ze Słopnic w kierunku Limanowej. Po drodze dołączyli do nich huzarzy z 13 Regimentu, by pod wspólnym dowództwem pułkownika Muhra udać sie na jabłonieckie wzgórze.
Podczas drogi pułkownik i jego huzarzy słyszeli od strony Jabłońca odgłosy bitwy i złowrogie okrzyki "urrra!" nacierających rosyjskich piechurów. W pobliżu Limanowej zostawiono konie pod opieką landsturmistów z oddziału księcia Sułkowskiego, i w dalszą drogę Węgrzy poszli pieszo, która dla wielu była ostatnią...

Po drodze Othmar Muhr zorientował się, że stanowiska które mieli zająć są już w rękach Rosjan. Szybko ustawił szwadrony do walki jednocześnie krótko wyjaśniając żołnierzom powagę sytuacji. Syn pułkownika na podstawie relacji ocalałych huzarów pisał:

"Zaczynało już świtać, kiedy dotarli do brzozowego lasku. Tu było stanowisko Brokesa, którego oddział mieli wymienić. Ponieważ siedzieli na nim Rosjanie - pułkownik Muhr wydał rozkaz do ataku: "Za mną, synowie!", po czym z okrzykiem "Niech żyje król!" stanął na czele pułku, a dzielni huzarzy rzucili sie na przeważające siły wroga i zaraz dostali sie pod ogień karabinów maszynowych"

Obrazek

Atak wydawał sie czystym szaleństwem, jako że huzarzy mieli tylko krótkie kawaleryjskie karabinki bez bagnetów oraz łopaty do spodziewanych prac ziemnych przy rozbudowie okopów. Jednak w tym szaleństwie była iskra nadziei; żołnierze rosyjscy nie mieli zbyt wiele amunicji, więc próbowali podpuścić przeciwnika jak najbliżej, by strzały były celne i uciekający mieli dalszą drogę do przebycia. Ci jednak po pierwszych strzałach rzucili sie naprzód w szaleńczym biegu. Błyskawicznie znaleźli się w okopach, i tutaj okazalo się, że długie rosyjskie szynele i takież karabiny z bagnetami nie są najlepszą bronią w walce wręcz. Śmiertelne żniwo zbierały za to kolby huzarskich karabinów, noże i łopaty.

Obrazek

Ferenc Molnar pisał:
"Bohatersko walcząc dokonywali nadludzkich czynów. Rosjanie, którzy zginęli na wzgórzu padli od potwornych uderzeń kolb. Pewien porucznik rzucił sie na wroga z łopatą na długiej rękojeści, wciąż prowadząc swych ludzi, jak zresztą wszyscy oficerowie. Na samym przedzie wciąż pułkownik Muhr... Pierwszy padł Jeno Szantay, który był na lewo od Arthura Zalaya. Ten postąpił jeszcze trzy kroki naprzód, kiedy idący na prawo od niego pułkownik Muhr został śmiertelnie postrzelony. Wyniósł go z pola bitwy także ranny Imre Himmel oraz Barcsay z 13 pułku i pewien huzar. Położyli go na rozpostartym szynelu"

Kapelan austro-węgierskiej 10 Dywizji Kawalerii Janos Folba tak opisuje śmierć pułkownika:
"Przynieśli go konającego do znajdującego sie u stóp Jabłońca na jego północno-wschodniej stronie punktu pomocy 13 Pułku Huzarów, kierowanego przez doktora Berera. Przyniósł go porucznik Barcsay i jeden huzar ułożonego na szynelu. Kula mogła być o działaniu dum-dum i dostała sie w okolice żołądka. Biedny był już w stanie agonalnym. Udzieliłem mu ostatniego błogosławieństwa. Wkrótce, o godzinie 7 bohaterski huzar zmarł."

Obrazek

Obrazek

W ataku tym oprócz Pułkownika zginęli też inni oficerowie idący na czele swoich szwadronów i plutonów: wspomnany Jeno Szantay, Otto Bauer czy Leonard graf Thun und Hohenstein. Wielu zostalo rannych. Mimo, że 9 Regiment poniósł ogromne straty, dokonał prawie niemożliwego. O godzinie 6.30 ostatni żołnierze rosyjscy wycofali się, bądź poddali do niewoli.

Obrazek

Obrazek


To był jednak zaledwie początek koszmaru...
Już o godzinie 7 nastąpił atak Rosjan, odparty przez Węgrów, wśród których zasłynął walczący nagimi pięściami huzar Lajos Hamvay. O 9.30 ruszyło następne rosyjskie natarcie powstrzymane przez huzarów z 13 Regimentu. Bohaterską śmiercią zginęli wtedy jego dowódca Elek Fejer i porucznik Erno Hartmann. Wreszcie o 12 w południe nastąpił najpotężniejszy atak. Rosjanie rzucili do walki wszystkich zdolnych do udźwignięcia broni. Naprzód ruszyła tyraliera za tyralierą. Obrońcy wzgórza wiedzieli, że są ostatnią linią obrony, za nimi nie ma już nikogo, kto mógłby powstrzymać nieprzyjaciela. Gdyby ten się przedarł, stracona byłaby nie tylko cała Galicja, ale co gorsza otwarłaby się droga w samo serce Monarchii, zapewne runąłby też cały front karpacki. Huzarzy nie mieli juz amunicji, nie było też oficerów, jako że prawie wszyscy zginęli bądź zostali ciężko ranni. Mieli za to potężny oręż: instynkt, i kolby, kamienie, a nawet własne zęby...
Obrońcy wzgórza stawali sie bardziej podobni do dzikiej watahy wampirów, niż do oddziału żołnierzy. Prostych rosyjskich żołnierzy zaczął przejmować zabobonny strach przed otoczonymi już i tak złowrogą sławą huzarami, "czerwonymi diabłami", zwanymi tak od koloru ich spodni. A tutaj w zapadającym zmroku znoszono ze wzgórza ich towarzyszy z rozbitymi czaszkami, rozpłatanymi brzuchami czy wręcz przegryzionymi gardłami...
Wreszcie około 16 rosyjskie dowództwo przerwało tę bezsensowną rzeź przerażone wieściami z innych odcinków frontu. Bo oto ruszyła ofensywa zdziesiątkowanej, zdawałoby niezdolnej do takiego zrywu austro-węgierskiej 3 Armii broniącej linii Karpat. Dolinami Popradu i Kamienicy Nawojowskiej do przedmieść Nowego Sącza zaczęły podchodzić oddziały grupy szturmowej generała Sandora Szurmaya, zaś dalej na wschodzie do oblężonego Przemyśla zbliżała się z odsieczą grupa gen. Josepha Krautwalda.
Tym samym wojska rosyjskie wysunięte pod Kraków znalazły sie w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Ponadto skrajnie wyczerpane i osłabione ogromnymi stratami oddziały nie były już w stanie kontynuować ofensywy. Rozpoczął się odwrót aż na linię Dunajca, gdzie front zastygł aż do pamiętnego maja 1915 roku.




Po bitwie...

Relacja korespondenta wojennego Rody z "Neue Frankfurter Press"

"Przed rowami trupy Rosjan, którzy atakowali leżą grupami, po dwóch, trzech, na wznak, ku ziemi z otwartymi ramionami lub stężali w paradoksalnych pozycjach...Huzarzy wpadli na nich z kolbami i odbyły sie zapasy o byt i niebyt... Tu leżą rozbite karabiny całych oddziałów, obok jednak leżą trupy Rosjan z rozbitymi czaszkami...Temu małemu człowieczkowi huzarzy strzaskali szczękę obnażając kość i zęby... Tego Rosjanina z pełną rudą brodą, z obliczem piegowatym, kolba huzarska tak urządziła, że widoku tego nie zapomnę nigdy... Musi się wymijać kałuże krwi... Trzeba uprzątnąć 1200 trupów Rosjan, którzy padli w sośninie... "

Obrazek


Ferenc Molnar:

"Szedłem tu pod górę wśród leżących zwłok. Na początku jakoś dawałem sobie radę. Do tego stopnia nie znam ludu rosyjskiego, że te zupełnie obce mi twarze z jasnymi brodami, obce mundury, obce grymasy, robiły na mnie wrażenie, że nie są to zwłoki, lecz Moskale. Od tego czasu nieraz widziałem jeńców rosyjskich: gdy się im przyglądałem, miałem wrażenie, że to trupy, tylko jeszcze stoją i chodzą. Może dlatego, że nigdy dotąd nie widziałem nieboszczyka. A teraz nagle, od razu, leżało z pięćdziesięciu - wszystko Moskale. I w ten sposób, być może na zawsze, będę sobie kojarzyć pojęcie nieboszczyka z rosyjskim żołnierzem.

Gdy jeszcze byłem wśród nich, wspinanie się pod górę szło mi jako tako. Lecz gdy pierwszy szaroniebieski trup popatrzył na mnie z ziemi, skończyło się oglądanie wspaniałego widowiska wojny przez pana literata. Gdyby nie wiedeński malarz batalista, pan Karol Hollitzer, który mnie podtrzymał, nie wiem co by się stało. Za chwilę trzeba było przejść między dwoma huzarami, leżącymi bardzo blisko siebie w kałuży krwi, a jeśli nie, to wracać. Tu musiałem stanąć z całą swoją literaturą i zamknąć oczy. Pan Hollitzer już przeszedł. Dobroduszny człowiek - też całkiem blady - wyciągnął do mnie rękę. Chwyciłem ją i przeszedłem z zamkniętymi oczami między niemymi huzarami, jak przez wąską kładkę nad ogromną przepaścią."

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Sprzątanie:
"Gdy strony walczące wycofują się z pola bitwy, inne oddziały zwycięskiej armii z największą starannością sprzątają plac boju, niczym salę biesiadną nazajutrz po wielkiej uroczystości. Znalazłem się w środku takiego właśnie sprzątania. Obok mnie, wśród kolumn wozów chłopskich, szwendają się żołnierze z pospolitego ruszenia. Dyryguje nimi oficer. Dalej pod lasem odbywa się grzebanie poległych i stawianie krzyży.


Obrazek


Tu, po naszej stronie, na skraju lasu stoją sterty staranie poukładanych odpadków bitwy.
Z dołu, posapując, wdrapuje się na górę Austriak z pospolitego ruszenia, obwieszony różnymi rzeczami. Idzie wzdłuż tych stert i wszędzie rzuca coś, co należy do danej sterty.
Oddzielnie broń rosyjska, oddzielnie nasza, rosyjskie skrzynki po amunicji, w oddzielnej stercie każdy kawałek zaginionego pasa i wyroby ze skóry, oddzielnie wysoka góra rosyjskich menażek, sterta rosyjskich chlebaków i znów oddzielnie góra amunicji zwykłej, a obok góra taśm z nabojami do karabinów maszynowych. Góra z samych ładownic, a druga z samych puszek po konserwach. Rosjanie wszędzie rabują pościel, bo robią z niej legowiska w okopach. Była też sterta jasnokwiecistych, ordynarnych koców flanelowych. Zbierają je po zboczu żołnierze rosyjscy z pospolitego ruszenia. Sterta szmat: chusty, materiały opatrunkowe, szaliki, onuce. Sterta karabinów huzarskich, którym brak kolb. W oddzielnej kupie leżą tysiące wyciorów karabinowych. Potem góra krzywych noży rosyjskich, obok pochwy od naszych bagnetów. Cała góra opasek z dziwnymi rosyjskimi napisami. Sterta krótkich łopatek rosyjskich, złożonych porządnie w czworoboki, kwadratowe płachty brezentowe, dokładnie złożone. Oddzielnie gatunkowo lepsze sztućce oficerskie. Olbrzymia sterta bębnów z drutem kolczastym. Setki rosyjskich bagnetów o czterech ostrzach, kończących się rylcami. Sterta rosyjskich noży saperskich z zębatym ostrzem. Wielka kupa grubych, brązowych koców. Duża sterta czapek rosyjskich, czapki huzarskie. Na końcu mniejsza sterta: czapki zimowe i baszłyki, obok góra zapisanych papierów. Na polu bitwy zbiera się nawet papiery.

Listy
Czytałem, zachowując spokój, w korespondencjach wojennych o listach, znalezionych na polach bitew. W gazetach ukazywały się ich fragmenty. Zawsze myślałem, że jest to denerwujące, sentymentalne kłamstwo; teraz dowiedziałem się wszystkiego. Kieszenie poległych są urzędowo przeszukiwane; przedmioty wartościowe, pieniądze przekazuje się rodzinom. Naturalnie z przeszukiwanych kieszeni wypadają listy. Każdy je nosi. Człowiek depcze po listach. Trzydziestu nie przeczytałem, do trzydziestego pierwszego muszę zerknąć, bo wisi między gałęziami na krzaku, tekstem zwrócony do mnie. Przede mną idzie kapitan Maikich, on go podniósł, nie miał serca rzucić z powrotem na ziemię, delikatnie położył na krzaku:
"Uważaj na nogi, trzymaj je w cieple, wiesz, że zawsze miałeś kłopoty z nogą. Ewentualnie pokaż doktorowi". Pan redaktor Waldman z Galicji tłumaczy mi list rosyjski: "...myślimy o Tobie w naszym dalekim, białym świecie... całujemy Twój różowy policzek, twoje słodkie usta - kochający dziadkowie, ojciec i matka"

Dopisek Wincentego Gawrona: Obrazek ilustruje dokładnie Honwed Huzarów - tak jak byli ubrani, gdy przyszli do nas 6.XII.1914r. na kwaterę. Nie mieli szabel i bagnetów, a tylko karabiny i po 20 naboi w ładownicach. W głębi widoczny grzbiet Łysej Góry.
Obrazek



Powróćmy teraz do dalszych losów dzielnego pułkownika Muhra...
Obrazek

" Po bitwie obserwowalem jak Pałka spod Jablońca na furmance zaprzęgniętej w dwa woly wiózł zabitego pułkownika Muhra. Byl on nakryty płaszcem przeciwdeszczowym, w wysokich butach posiadających rzeźbione cholewki, na jasnoniebieskiej marynarce mial zlote sznury. W tyle na drugiej furmance wieziono kapitana honwedow, ktorego nazwiska już nie pamiętam.
Zwłoki ich przewieziono do Tymbarku i za zgodą własciciela dworu Turskiego pochowano ich czasowo w jednym rodzinnym grobowcu".

( relacja Jana Biedronia)



" Zwłoki pułkownika huzarzy owinęli plachtą namiotową i przynieśli do domu Jana Gawrona, ktory był wowczas wójtem w Starej Wsi. Gospodarza nie bylo w domu i w tej sytuacji od jego żony zażądali wózka. Wózka nie bylo, tylko jednokółka, wiec huzarzy dołozyli do niego tzw. kolca od pługa o dwoch kołach i połączyli te dwa pojazdy. Na wierzchu połozyli deskę i powstal w ten sposob mały karawan. na nim połozyli zmarłego owiniętego plachtą namiotową i z trudem dojechali do szosy prowadzącej do Limanowej. Szosą szlo wojsko w dwóch szeregach: konni środkiem, a piechota brzegiem. Na widok tego pojazdu wszyscy żolnierze odsuwali sie w bok, namiast dowodcy obnażyli szable i podawali komendę "induj! ", co znaczy "baczność". Caly czas szla z nimi Gawronowa, ponierważ nie chciala stracić zabranego jej sprzętu. W Limanowej huzarzy postarali się o furmankę i oddali jej kombinowany pojazd. Zwłoki Othmara Muhra przewieźli do Tymbarku i tam został pochowany."

(relacja Wincentego Gawrona, syna Jana Gawrona)

Grobowiec Turskich na cmentarzu w Tymbarku. Tutaj spoczął pułkownik po bitwie.
Obrazek

Obrazek

By w grudniu 1928 roku, z pełnymi honorami wojskowymi, z udziałem Kompanii Honorowej WP oraz weteranów 9 i 13 Regimentów Huzarów przenieść trumnę ze zwłokami do gotowej już kaplicy-mauzoleum na szczycie Jabłońca

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

"Pułkownik Othmar Muhr zmarł bohaterską śmiercią 11 grudnia 1914 roku"
Obrazek

Obrazek


"Po przegranej bitwie dużo Rosjan dostało sie do niewoli. Austriacy wykorzystywali ich jako robotnikow do różnych prac. Z Nowego Sącza przyslano do Limanowej 40 rosyjskich jeńcow, by pracowali przy urzadzaniu cmentarza na Jabłońcu. Częśc ich mieszkala w Karcznie w Mordarce, a częśc w domach chłopskich. Pracowali przez caly rok znosząc na cmentarz poleglych zolnierzy, ktorzy byli pochowani w innych miejscach. Na samym wierzchu Jablońca postawili bardzo wysoki krzyż widoczny z daleka. Na symbolicznych mogiłach postawili drewniane krzyze z napisami i przyozdobili je wieńcami. Na tak przygotowanym cmentarzu odbyla sie 1 listopada 1915 roku pierwsza uroczystość z okazji Święta Zmarłych.
Z Limanowej przybyla na Jabloniec uroczysta procesja i nastąpiło poświęcenie cmentarza..."

(Relacja rodzin świadkow, pt: Opis cmnentarza na Jablońcu kolo Limanowej).

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Cmentarz, który możemy podziwiać dzisiaj jest dziełem Gustawa Ludwiga, a sama kaplica została ukończona dopiero po zakończeniu wojny.

Obrazek

Obrazek

"W tym miejscu zginął pułkownik Othmar Muhr wraz ze swoimi walecznymi huzarami 9 pułku 11-12 grudnia 1914"
Obrazek

Obrazek

"W dniach 11-12 XII 1914 polegli wraz z Panem Pułkownikiem
huzarzy drogiej krwi, twardej pięści.
Ku czci węgierskiej, niemej wdzięczności"
Obrazek

Obrazek
Obrazek
Na miejscu gdzie kula dosięgła pułkownika Muhra stanął pomnik z napisami autorstwa samego Ferenca Molnara

Obrazek

Obrazek
Smukły obelisk stanął na miejscu śmierci porucznika Leonarda grafa Thun und Hohenstein

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Obrazek

Jeszcze tego samego dnia cesarz Franciszek Józef przyznał pośmiertnie drogą telegraficzną Krzyż Rycerski, a także szlachectwo z przydomkiem "Limanowski" przysługujące także jego potomkom.


Był dramat walczących, był też dramat mieszkańców...


Ludowe opowieści o bitwie pod Limanową, zebrał Wincenty Gawron w 1981 roku

Magdalena Zoń z Mordarki

(...)Nasz dom stał na samym szczycie Jabłońca. Obecnie to jest w odległości 200m od cmentarza. W tym miejscu mieszkam do dnia dzisiejszego. Tu w grudniu 1914 r. była wielka bitwa, która dotąd dobrze pamietam. Miałam wówczas 17 lat.
Najpierw od strony Siekierczyny na Jabłoniec przybył patrol rosyjski i koło chaty Kaliszów natrafił na patrol austriacki. Te dwa patrole sie zwarły i zginął jeden młody Austriak. Leżał na polu w kałuży krwi. Początkowo byłam przy nim z siostrą. Pochodził z Moraw. Był przytomny. Nasi ludzie wniesli go do chaty Kaliszów. Wtedy żałośnie biedził:

- Już ja się nie uwidzę z żoną ani z dziećmi!

Plecy miał rozpłatane na znacznej części. W rane wewrzała mu koszula. Zaraz ją z niego zdjęliśmy i całe rozległe meijsce skaleczenia obwiązaliśmy płótnem. Zmarł na drugi dzień i sanitariusze zabrali jego zwłoki. Za kilka dni nadeszły wojska rosyjskie.(...)

Austriacy na Jabłoniec podchodzili z Księżego Lasu i od Słopnic, zajmując teren mniej więcej tu gdzie obecnie jest cmentarz wojskowy. Zas Rosjanie zbliżali sie od Roztoki i Siekierczyny. Gdy zanosiło sie na bitwę, ja, brat Franciszek i siostra Rozalia uciekliśmy ze swego domu do schronu, w głębokim potoku wcześniej przygotowanym przez zamieszkałych w pobliżu(...). Nad wodą z belek ułozyli podłoge i powałę. Wybudowali też piec z kamieni i to wszystko zamaskowali jedlicami. Tam w kilka rodzin ukrywaliśmy się przez jeden dzień.
W to miejsce jednak dość gęsto zaczeli strzelać Rosjanie. Wtedy Jeżyna z dzieckiem wyszła na zewnątrz, żeby wojsku dac znać, że tutaj przebywamy. Zaraz ją uwidział żołnierz i momentalnie przerwano ogień. Ów żołnierz, który mówił po polsku, zaglądnął do schronu, i gdy dostrzegł, że w nim zgromadzeni są cywile, kazał nam natychmiast opuścić kryjówkę.
(...) Przez te wszystkie dni życie liczyliśmy na sekundy. Dygotaliśmy ze strachu. Na Jabłońcu rozpętał się straszny ogień. Potężny huk rozlegał sie bez ustanku(...) Słyszeliśmy okrzyki -Hura!
Po walce na białą broń Rosjanie z Jabłońca cofnęli się w stronę Sącza, a rodziny zaczęły wracac do swoich domów. W naszym pozostały tylko gołe ściany podziurawione kulami. Filar byl rozwalony, w stajni stos trupów.(...)
Obok mieliśmy dwa stawki, z których krowy pijały.Teraz woda w nich była czerwona.
(...)Okopy ciągnęły się pod szczytem Jabłońca. Były tez w małym, brzozowym lasku, obok naszego domu. (...) Bezposrednie starcie na biała broń nastąpiło jednak w nocy na polach Łyszczarzów, Rusinów, Marciszów i Śliwów. Tu tez pozostało najwięcej trupów. Na Łyszczarzowym polu one leżały jak snopki po żniwach. Po zakończonej bitwie jedni żołnierze kopali wielkie doły, a inni zwozili poległych, których kapelan kropił święconą wodą. Potem je składano w grobach, przysypywano wapnem i zawalano ziemią.

Okolice Limanowej w grudniu 1914 roku i polscy legioniści
Obrazek



Taras widokowy na zboczu Jabłońca opadającym na północ, w stronę miasta.
Obrazek


Obrazek

Obrazek

Obrazek



Pamięć

Na pamiątkę bitwy jeden z placów Budapesztu nosi nazwę Limanova, i stał sie on terenem zaciętych walk podczas powstania węgierskiego 1956 roku, a jego obrońców natchnęł bohaterska walka pułkownika Muhra i jego dzielnych huzarów.
Sam cmentarz na Jabłońcu nie został nigdy zdewastowany, otoczony był opieką mieszkańców, którzy z pokolenia na pokolenie przekazywali pamięć o dramatycznych wydarzeniach, nawet w czasach bardzo niesprzyjających ku temu.

"Wzgórze Jabłonieckie sławne w Budapeszcie,
Tam zwycięża wojsko austro-węgierskie.
Tam składamy wieńce i palimy znicze,
Aby uczcic bitwe z zaborcą okrutnym.
W niej to właśnie zginął pułkownik Othmar Muhr,
Do dzis też czcimy jego dzielny znój.
W Budapeszcie placów jest bez liku,
Lecz tylko jeden nosi nazwę
Dzięki naszym dzielnym wojownikom
Oto Limanowa rozsławiona w świecie
A na Jabłońcu stoi pomnik
Dla tych, co zginęli o świcie"

90-tą rocznicę bitwy limanowskiej uczciły dzieci ze szkoły podstawowej tworząc własne utwory na temat tamtych wydarzeń. Powyższy naiwny, ale wzruszający wierszyk napisała uczennica czwartej klasy.

Posty: 1011
Rejestracja: poniedziałek 23 lut 2015, 00:19
Lokalizacja: Pschow in Preussen

Re: Limanowa - Jabłoniec, cmentarz wojenny nr 368

Postautor: Markov » środa 16 sie 2017, 18:50

Powyższe zdjęcia sprzed 7 lat, a teraz nowości z wizyty sprzed kilku dni.

Wyczyszczony pomnik grafa Thun-Hohenstein, takoż cmentarny mur, a przede wszystkim zniknęły osobliwe zielone tabliczki nagrobne a na ich miejsce pojawiły się białe.
No i tutaj również pojawiła się dwujęzyczna tablica, w tym przypadku poświęcona rzecz jasna pułkownikowi Muhrowi.
Załączniki
IMG_9568.JPG
IMG_9568.JPG (129.78 KiB) Przejrzano 8110 razy
IMG_9569.JPG
IMG_9569.JPG (150.63 KiB) Przejrzano 8110 razy
IMG_9570.JPG
IMG_9570.JPG (85.28 KiB) Przejrzano 8110 razy
IMG_9571.JPG
IMG_9571.JPG (139.93 KiB) Przejrzano 8110 razy
IMG_9574.JPG
IMG_9574.JPG (194.74 KiB) Przejrzano 8110 razy
IMG_9576.JPG
IMG_9576.JPG (80.83 KiB) Przejrzano 8110 razy
IMG_9579.JPG
IMG_9579.JPG (178.09 KiB) Przejrzano 8110 razy
IMG_9580.JPG
IMG_9580.JPG (121.7 KiB) Przejrzano 8110 razy
IMG_9584.JPG
IMG_9584.JPG (143.32 KiB) Przejrzano 8110 razy
IMG_9585.JPG
IMG_9585.JPG (103.85 KiB) Przejrzano 8110 razy

Posty: 311
Rejestracja: środa 06 gru 2017, 17:54

Re: Limanowa - Jabłoniec, cmentarz wojenny nr 368

Postautor: Jarek » poniedziałek 20 maja 2019, 19:10

W temacie Jabłońca warto wspomnieć o tym, że na 100 lecie, czyli w grudniu 2014 roku i 105-lecie 19 maja 2019 roku miały tu , na południowym stoku miejsce rekonstrukcje historyczne bitwy. Byli prawdziwi Węgrzy i Słowacy . Udokumentowałem obie rocznice filmikami . Za pierwszym razem realizm walki podkreślał czas rekonstrukcji, zimowy bezśnieżny grudzień, w drugim przypadku rekonstruktorzy "tonęli" w kwitnącej , wyrośniętej łące. Ale na marginesie to widok z Jabłońca jest przepiękny , zwłaszcza w kierunku Mogielicy.




A tak było wczoraj:


Posty: 148
Rejestracja: czwartek 14 gru 2017, 18:03

Re: Limanowa - Jabłoniec, cmentarz wojenny nr 368

Postautor: mirco » sobota 21 wrz 2019, 21:13

Cmentarz nr 368 Limanowa-Jabłoniec 21 września 2019
Załączniki
IMG_8047.JPG
Cmentarz nr 368 Limanowa-Jabłoniec 21 września 2019
IMG_8047.JPG (268.13 KiB) Przejrzano 6720 razy
IMG_8049.JPG
Cmentarz nr 368 Limanowa-Jabłoniec 21 września 2019
IMG_8049.JPG (208.92 KiB) Przejrzano 6720 razy
IMG_8070.JPG
Cmentarz nr 368 Limanowa-Jabłoniec 21 września 2019
IMG_8070.JPG (170.61 KiB) Przejrzano 6720 razy
IMG_8077.JPG
Cmentarz nr 368 Limanowa-Jabłoniec 21 września 2019
IMG_8077.JPG (136.11 KiB) Przejrzano 6720 razy
IMG_8073.JPG
Cmentarz nr 368 Limanowa-Jabłoniec 21 września 2019
IMG_8073.JPG (136.63 KiB) Przejrzano 6720 razy
IMG_8100.JPG
Cmentarz nr 368 Limanowa-Jabłoniec 21 września 2019
IMG_8100.JPG (270.37 KiB) Przejrzano 6720 razy
IMG_8084.JPG
Cmentarz nr 368 Limanowa-Jabłoniec 21 września 2019
IMG_8084.JPG (115.58 KiB) Przejrzano 6720 razy
IMG_8093.JPG
Cmentarz nr 368 Limanowa-Jabłoniec 21 września 2019
IMG_8093.JPG (217.53 KiB) Przejrzano 6720 razy
IMG_8216 — kopia.JPG
Cmentarz nr 368 Limanowa-Jabłoniec 21 września 2019
IMG_8216 — kopia.JPG (148.15 KiB) Przejrzano 6720 razy

Posty: 148
Rejestracja: czwartek 14 gru 2017, 18:03

Re: Limanowa - Jabłoniec, cmentarz wojenny nr 368

Postautor: mirco » sobota 21 wrz 2019, 21:14

Cmentarz nr 368 Limanowa-Jabłoniec 21 września 2019
Załączniki
IMG_8244.JPG
Cmentarz nr 368 Limanowa-Jabłoniec 21 września 2019
IMG_8244.JPG (216.48 KiB) Przejrzano 6720 razy
IMG_8238 — kopia.JPG
Cmentarz nr 368 Limanowa-Jabłoniec 21 września 2019
IMG_8238 — kopia.JPG (72.09 KiB) Przejrzano 6720 razy
IMG_8221.JPG
Cmentarz nr 368 Limanowa-Jabłoniec 21 września 2019
IMG_8221.JPG (253.12 KiB) Przejrzano 6720 razy


phpbb 3.1 styles demo

Wróć do „Województwo małopolskie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości