Temat ten zainteresuje jedynie ścisłych koneserów reliktów czasów minionych. No bo któż normalny zachwycałby się zarośniętą kupą kamieni?
W Kozłowej Górze, dzisiejszej północnej dzielnicy Piekar Śląskich, będącej pierwotnie odrębną osadą o bardzo ciekawej historii, na szczycie Winnej Góry, istniała w XIX wieku murowana wieża obserwacyjna. Na mapach z przełomu XIX i XX wieku zaznaczono jedynie jej ruiny.
Postanowiłam odszukać pozostałości tej dawno nieistniejącej już konstrukcji.
Pomyślałam sobie - a nóż się uda, wszak w czas ekwinokcjum różne cuda się zdarzają.
Winna Góra okazała się być miejscem niezwykle urokliwym. Porastający ją drzewostan do dziś nosi ślady wybitnie ludzkiej interwencji.
Stałam wśród zielonego kobierca, sięgającej kolan zielonej otchłani, z zachodem słońca przed oczami. Aż mi żal było deptać po tym puszystym dywanie.
Wyobrażacie sobie? Ani jednej ostrężyny, głogu, zaplątanej podstępnie gałęzi, podcinającej nogi - a w dodatku zieloność w momencie zasklepiała za sobą szlak, który sobie utorowałam.
Oczywiście odnalazłam relikty wieży. Dziś to taki niepozorny, zarośnięty stożek z wgłębieniem pośrodku, przypominający wyglądem krater wulkanu albo mąkę przygotowywaną na ciasto, tuż przed wbiciem do niej jajka.
Cegły i kamienie na osypisku potwierdziły lokalizację.
W dodatku znalazłam reper, zaznaczany na mapach. Miejsce się zgadza.