Pewnie będzie to dziwnie wyglądało, że - będąc nowym na tym forum - zabieram szerzej głos akurat w tym wątku. Ale tak sobie po kolei forum przeglądam, kolejne wątki... i natrafiłem na ten tutaj.
[i]Mnie osobiście aż odechciewa się patriotyzmu i pamięci o tych czasach.[/i]
Z całym szacunkiem - patriotyzm jest [i]imho[/i] sprawą prywatną i najzupełniej dobrowolną. Jeśli komuś się go odechce tylko dlatego, że przeczytał zalinkowany artykuł... cóż powiedzieć? W artykule tym przecież powiedziane jest tylko tyle, że określenie „radzieccy bohaterowie czy wyzwoliciele oddający życie za wolność naszego kraju” jest mocno wątpliwe. Popatrzy może na to, kto być może został tym pomnikiem upamiętniony?
[i]Na masową skalę gwałty na Polkach zaczęły się po rozpoczęciu ofensywy zimowej. Zdarzały się już w Krakowie w styczniu 1945 r. i podczas zdobywania twierdzy Poznań. W tym ostatnim mieście były wypadki, że żołnierze radzieccy prosili młode kobiety o rzekomą pomoc przy opatrywaniu rannych, w rzeczywistości gwałcili je. Jednak fala gwałtów, jaka przeszła wiosną i latem, była przede wszystkim falą odbitą, przeniesieniem brutalnego zachowania wobec niemieckich kobiet na Polki. Przyszła od morza, z Prus Wschodnich oraz ze Śląska. W liście wysłanym 17 kwietnia 1945 r. z Gdańska, Polka, prawdopodobnie ubiegająca się o pracę w otoczeniu radzieckiego garnizonu, skarżyła się, że została zgwałcona siedem razy: „Chciano nas chętnie, bo my mówiliśmy po polsku. Gdy jednak już słyszałam, że wszystkie te kobiety po 15 razy gwałcono, przestraszyłam się bardzo i poszłam z powrotem. (...) Raz tej nocy zostałam zgwałcona, ta hańba odbyła się na oczach ojca. (...) Mnie zgwałcono 7 razy, to było straszne”.
O strachu Polek i Niemek w Gdańsku mówią też inne listy przechwycone przez cenzurę wojenną. „(...) Mam strach, bo tu dużo Rusków jest i tak ciągle jeszcze łapią, że coś okropnego; ja bardzo mało na dwór wychodzę, ciągle w piwnicy siedzimy” (Gdańsk, 22 kwietnia). „Co przeżywali w tej wojnie z temi Sowietami kobiety. Gwałcili, bardzo dużo zostało zamęczonych przez nich” (Gdynia, 24 kwietnia).
Podobną gehennę przeżyły kobiety na Warmii i Mazurach. Nawet po odsunięciu się frontu Niemki i Polki były tam regularnie gwałcone. Jak donoszono z Olsztyna w marcu 1945 r.: „nie uchowała się prawie żadna kobieta” i – jak podkreślano – bez względu na wiek. „A najważniejsze – zauważył ktoś w prywatnym liście – że kobiety są kobietami podobno od 9 lat do 80, a nawet był wypadek 82”. Zdarzało się, że ofiarą gwałtu padały równocześnie babka, matka i wnuczka. Bardzo często dochodziło do gwałtów zbiorowych, których sprawcami było kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu żołnierzy.
Masowo gwałcone były Polki wywiezione do Niemiec na roboty. Na konferencji delegatów urzędów repatriacyjnych, która odbyła się w maju 1945 r., stwierdzono: „Szlakiem przez Stargard na wschód w kierunku od Szczecina przepływają masy powracających z Niemiec, którzy są przedmiotem ustawicznych napaści ze strony pojedynczych i zorganizowanych grup żołnierzy sowieckich. Ludzie ci na przestrzeni całej niemal drogi są ustawicznie napadani, rabowani, a kobiety gwałcone. Na pytanie postawione delegacji, czy gwałty na kobietach należy uważać za oderwane wypadki, kierownictwo miejscowego etapu na podstawie stałej styczności z powracającymi z Niemiec oświadczyło, że raczej zachodzą nieliczne wyjątki, kiedy kobiety unikają napaści gwałtownych”.[/i]
To fragment artykułu z tak silnie proPisowskiego i skrajnie prawicowego tygodnika, jak... Polityka
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityk ... altow.read[i]Najbardziej drastyczne przypadki przemocy seksualnej odnotowywano na terenie Niemiec: w Prusach Wschodnich, na Śląsku, Pomorzu czy w Berlinie. A więc na ziemiach, przez które przetoczył się nienawistny walec Armii Czerwonej. Krasnoarmiejcy sponiewierali łącznie nawet dwa miliony niemieckich kobiet. Głównym motywem bestialskich, masowych gwałtów na Niemkach była zemsta za zbrodnie armii niemieckiej w ZSRS. Emocje celowo podsycała sowiecka propaganda[/i]
Tu podobnie skrajnie prawicowa gazeta, czyli Polska the Times
Czytaj więcej:
http://www.polskatimes.pl/historia/a/cz ... ,12048700/[i]Fala masowych gwałtów przyszła w 1945 roku. Im bardziej front Armii Czerwonej zbliżał się do Elbląga, Gdańska i Berlina, tym bardziej masowa i okrutna stawała się przemoc seksualna. Była falą odbitą, przeniesieniem brutalnego zachowania wobec niemieckich kobiet na Polki.[/i]
To Newsweek
http://www.newsweek.pl/wiedza/historia/ ... 8,1,1.html[i]Najbardziej drastyczne przypadki przemocy seksualnej odnotowywano na terenie Niemiec: w Prusach Wschodnich, na Śląsku, Pomorzu czy w Berlinie. Historycy szacują, że żołnierze Armii Czerwonej zgwałcili tam około 2 mln kobiet. Ofiarami czerwonoarmistów padły także Polki, Węgierki i Czeszki. "Nie wiadomo, jakie miejsce polskie kobiety zajmowały w obmierzłej statystyce wojennych zgwałceń. Czy Sowieci wzięli siłą dziesiątki, czy może setki tysięcy z nich? Możemy się tylko domyślać, że skala zjawiska była obezwładniająca. Przecież to właśnie przez Polskę przebiegała główna droga Armii Czerwonej na Berlin. A Czerwoni nie zamierzali czekać, aż w ich łapy wpadnie Szwabka. Pragnęli zaspokajać swoje chore apetyty tu i teraz" - pisze Dariusz Kaliński w książce "Czerwona zaraza. Jak naprawdę wyglądało wyzwolenie Polski?".[/i]
Wirtualna Polska
https://opinie.wp.pl/jestem-polka-jezus ... 199599745a[i]Temat niestety jest trudny, bo historia nie jest czarno-biała[/i]
Owszem. Może więc, zamiast kultywować składanie kwiatów pod pomnikiem (podejrzewam, ze składanie bezrefleksyjne i obowiązkowe), należałoby najpierw jakoś przybliżyć to, jak naprawdę wyglądało przejście Armii Czerwonej? A dopiero potem - kto będzie chciał - niech składa kwiaty?